Zakłady mięsne mają szansę na większy eksport

Przedstawiciele giełdowych spółek zajmujących się przetwórstwem mięsa czerwonego nie spodziewają się, by afera z zarażonym chorobą wściekłych krów mięsem spowodowała gwałtowne załamanie sprzedaży. Zarazem nie brakuje głosów mówiących, że jesteśmy o krok od wzrostu eksportu mięsa na Zachód.

Przedstawiciele giełdowych spółek zajmujących się przetwórstwem mięsa czerwonego nie spodziewają się, by afera z zarażonym chorobą wściekłych krów mięsem spowodowała gwałtowne załamanie sprzedaży. Zarazem nie brakuje głosów mówiących, że jesteśmy o krok od wzrostu eksportu mięsa na Zachód.

W opinii analityków badających rynek mięsa, afera związana z chorobą wściekłych krów nie przysłuży się poprawie kondycji finansowej rodzimych zakładów.

Zdaniem Bogny Sikorskiej, analityka CDM Pekao SA polskie spółki nie powinny łudzić się, że kosztem wołowiny nagle poprawi im się struktura sprzedaży wieprzowiny w kraju i za granicą.

- W Polsce niewiele spożywa się mięsa wołowego. W związku z tym ograniczenia spożycia tego mięsa nie musi oznaczać nagłego boomu na wieprzowinę. Z kolei rynki zagraniczne mogą przerzucić się na ten rodzaj mięsa, ale mało prawdopodobne jest, by pochodziło ona z naszego kraju - przyznaje Bogna Sikorska.

Reklama

Innego zdania są fachowcy blisko związani z eksportem naszego mięsa, którzy nie ukrywają, że widzą możliwość uaktywnienia naszego eksportu na Zachód.

Raczej nie skorzystamy

- Sytuacja, jaka wytworzyła się na rynku mięsa Europy Zachodniej jest z pewnością nie do pozazdroszczenia. Uważam, że trzeba być bardzo wstrzemięźliwym w spekulacjach dotyczących ewentualnych skutków tego zjawiska dla naszych zakładów. Raczej nie liczyłbym na korzyści z tego tytułu. W sytuacji kiedy pod wątpliwość poddajemy spożywanie mięsa wołowego, trudno spodziewać się by to pozytywnie wpłynęło na sprzedaż wieprzowiny - zaznacza Przemysław Chabowski, prezes Morlin.

Również inni fachowcy z mięsnego rynku nie wiążą dużych nadziei z możliwości skorzystania na kłopotach zachodnich producentów z BSE.

- W kraju nie ma tradycji spożycia mięsa wołowego. Dopiero na zasadzie jaskółek zaczęła pojawiać się nasza wołowina z ras typowo mięsnych. Sytuacja na rynku mięsa jest uzależniona od wielu czynników. Jednak afera wywołana chorobą wściekłych krów nie powinna w znaczącym stopniu rzutować na poziom sprzedaży naszych zakładów - tłumaczy Jerzy Majchrzak, dyrektor biura obsługi Sokołowa.

Nadzieja w eksporcie

Jednak nie wszyscy są takimi pesymistami. Polski Związek Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa szansy upatruje w większym zainteresowaniu za granicą naszym zdrowym mięsem.

- To co dzieje się w Europie Zachodniej może być szansą dla krajowych eksporterów. Z racji wielkości produkcji w grę wchodzi przede wszystkim eksport wieprzowiny i drobiu, a dopiero później wołowiny. Jednak dużo będzie zależało od polityki proeksportowej rządu i umiejętnego wykorzystania sytuacji - ocenia Stanisław Zięba, sekretarz generalny Polskiego Związku Producentów Eksporterów i Importerów Mięsa.

Nasze zdrowsze

Pocieszające są zapewnienia specjalistów mówiące, iż w kraju nie występuje choroba gąbczastego zwyrodnienia mózgu bydła.

- Polska jest krajem o ekstensywnej produkcji bydła. W związku z tym praktycznie nie stosuje się do skarmiania zwierząt intensywnych pasz, co wyraźnie ogranicza możliwość pojawienia się choroby wściekłych krów w krajowych gospodarstwach - twierdzi Przemysław Chabowski.

W obliczu zarażenia związanego z chorobą BSE nie brakuje zwolenników wprowadzenia całkowitego zakazu importu wołowiny. Zdaniem fachowców, to rozwiązanie jest mało prawdopodobne, gdyż Polska nie może sobie pozwolić na wprowadzenie takich restrykcji, w stosunku do państw wolnych od choroby wściekłych krów.

- Jesteśmy zaniepokojeni postulatami Krajowego Inspektoratu Sanitarnego, by wprowadzić całkowity zakaz przywozu do Polski wołowiny. Jednak trudno zakazać importu tego mięsa krajom, które są wolne od BSE. Jesteśmy dalecy od lekceważenia tego co dzieje się w krajach Europy zachodniej, a wtorkowa decyzja ministra rolnictwa jest jak najbardziej słuszna - dodaje Stanisław Zięba.

Od 28 listopada o północy Polska wprowadzono zakaz importu wołowiny z Hiszpanii, Belgii, Holandii, Niemiec i Danii, związany z występowaniem choroby BSE.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: afera | zakład mięsny | zakłady mięsne | zachód | eksport | choroby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »