Złoty skazany na równię pochyłą

Choć czwartek przyniósł złotemu wytchnienie, to jeszcze nie koniec spadków - ostrzegają ekonomiści. Inwestorzy opuszczają rynki regionu. Nadchodzący tydzień będzie obfitował w ważne dla rynku informacje.

W środę dowiemy się, jak w lutym kształtowały się ceny oraz zatrudnienie i wynagrodzenia w przedsiębiorstwach, a w piątek poznamy wyniki produkcji przemysłowej. Informacje te będą dla inwestorów podpowiedzią ułatwiającą przewidywanie ruchu Rady Polityki Pieniężnej (RPP).

Nie tym razem

- Niewykluczone, że bardzo niska styczniowa inflacja (0,7 proc.) po corocznej korekcie ze względu na korektę tzw. koszyka [struktury wydatków gospodarstw domowych na zakupy - red.] zostanie skorygowana w dół, nawet poniżej 0,5 proc. W takim przypadku zmieni się cała projekcja inflacyjna, co byłoby argumentem za obniżką - twierdzi Katarzyna Zajdel-Kurowska, główna ekonomistka Banku Handlowego (BH).

Reklama

Według Mateusza Szczurka, głównego ekonomisty ING BSK, przyszłotygodniowe dane potwierdzą niezłą aktywność gospodarki, co powstrzyma radę przed redukcją stóp. Prawdopodobieństwo cięcia zwiększyłyby słabe wyniki produkcji czy zatrudnienia, jednak nawet w takiej sytuacji obniżka nie będzie przesądzona.

- Dla RPP ważny jest złoty. Jeśli utrzyma się tendencja spadkowa, rada może pozostawić stopy niezmienione na poziomie 4 proc. - uważa ekonomistka BH.

Wolą Stany

Z perspektywy złotego sytuacja na rynkach wschodzących, do których należy Polska, nie napawa optymizmem. Jak wskazuje Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku (RB), po kilku latach dobrej koniunktury na rynkach walut, akcji i obligacji w regionie inwestorzy zwracają się coraz chętniej w stronę USA, gdzie stopy procentowe są dziś wyższe niż w Polsce.

- Główna stopa wynosi tam 4,5 proc., a oczekiwania rynkowe wskazują, że może wzrosnąć powyżej 5 proc. Amerykańskie obligacje stają się coraz bardziej atrakcyjne dla inwestorów: dają podobne wynagrodzenie, przy czym są mniej ryzykowne. Stąd odpływ kapitału z rynków wschodzących - wyjaśnia Jacek Wiśniewski.

Według niego, niechęć inwestorów do rynków wschodzących wrośnie, czego konsekwencją będzie korekta na rynku złotego. - Prawdopodobnie głębsza, niż wydaje się obecnie - uważa ekonomista RB.

Polityka nie pomaga

Złotemu nie przysłuży się też niepewność związana z wyborami na Węgrzech, Słowacji, w Czechach i - być może - w Polsce.

- Wkrótce mogą pojawić się problemy z przyszłorocznym budżetem, a w konsekwencji wzrośnie niepewność co do pozycji wicepremier Zyty Gilowskiej w rządzie. Niepokój inwestorów budzą też zapędy części polityków zmierzające do ograniczenia niezależności Narodowego Banku Polskiego. To wszystko przyczyni się do dalszego spadku wartości naszej waluty - zapowiada Katarzyna Zajdel-Kurowska.

Według Jacka Wiśniewskiego, słabszy złoty spowoduje szybszy wzrost inflacji i znaczące ograniczenie możliwości obniżek stóp procentowych.

- Może pojawić się nawet prawdopodobieństwo ich wzrostu - ocenia ekonomista RB.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Skazany | ekonomista | złoty | Jeszcze nie koniec | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »