ZUS: Dotowany i zadłużony

Do prawie 75 mld zł wzrosną w 2007 roku wydatki socjalne budżetu. Najwięcej pieniędzy pochłoną świadczenia emerytalno-rentowe. Bez ograniczenia wydatków trudno obniżyć podatki i składki.

Wydatki na świadczenia socjalne planowane w projekcie ustawy budżetowej na 2007 rok wyniosą 74,76 mld zł, tj. 35,3 proc. dochodów (212,2 mld zł). Co trzecia złotówka wpłacona przez podatników zostanie więc wydana na ten cel. Wydatki na świadczenia wzrosną w stosunku do tego roku o 3,05 mld zł, tj. realnie o 2,3 proc.

Największa część planowanych wydatków budżetu na cele socjalne zostanie przeznaczona na ubezpieczenia społeczne. 52,6 mld zł budżet wyda m.in. na dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (administruje nim ZUS), Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz świadczenia emerytalno-rentowe żołnierzy, funkcjonariuszy, sędziów i prokuratorów. Z kolei za 14,4 mld zł budżet sfinansuje wydatki na pomoc społeczną (w tym na świadczenia rodzinne), a za 6,4 mld zł inne zadania z zakresu polityki społecznej (w tym 5,9 mld zł będą kosztować zasiłki i świadczenia przedemerytalne oraz renty socjalne). Budżet przeznaczy ponadto 1,3 mld zł na inne wydatki o charakterze socjalnym.

Reklama



Dotowany i zadłużony ZUS

Najwyższą dotację z budżetu otrzyma Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Wyniesie ona 22,8 mld zł i będzie stanowić 18,6 proc. jego przychodów. Konieczność jego dotowania wynika z tego, że FUS wydaje więcej niż wpływa do niego składek od ubezpieczonych. W przyszłym roku fundusz ten wyda łącznie 122,9 mld zł. Z tej kwoty 118,6 mld zł kosztować będą wypłacane świadczenia (głównie emerytury, renty, dodatki do tych świadczeń i zasiłki). Ponadto 3,64 mld zł kosztować będzie działalność samego ZUS.

Ze składek od osób ubezpieczonych wpłynie do FUS 83,3 mld zł, ponadto 14,3 mld zł otrzyma z budżetu (nie jest to dotacja) z tytułu refundacji składek przekazanych do otwartych funduszy emerytalnych. Sam zarobi 1 mld zł.

Jednak mimo że otrzyma dotację z budżetu będzie musiał pożyć w bankach ponad 800 mln zł. Na koniec 2007 roku zadłużenie FUS ma wynieść 5,38 mld zł, wobec 4,57 mld zł w tym roku. ZUS przeznaczy na obsługę tego zadłużenia ponad 270 mln zł. Ekonomiści nazywają tego rodzaju politykę prowadzoną przez resort finansów zamiataniem pod dywan zobowiązań budżetu. Polega ona na zaniżaniu dotacji do funduszy celowych (aby utrzymać w ryzach deficyt budżetowy) i zmuszaniu ich do zadłużania się w bankach.

Podatnik finansuje rolników

KRUS otrzyma w przyszłym roku z budżetu 14,38 mld zł. Ze składek rolników - płacą je bez względu na osiągany dochód i wielkość posiadanego gospodarstwa w wysokości 251 zł kwartalnie - wpłynie do niego 1,25 mld zł.

Wydatki KRUS planowane na przyszły rok wyniosą 15,6 mld zł. Na emerytury, renty i zasiłki pogrzebowe rolników kasa przeznaczy 13,5 mld zł. Ponadto budżet wyda 1,74 mld zł na sfinansowanie składki zdrowotnej osób ubezpieczonych w KRUS. Oznacza to, że prawie 92 proc. wszystkich świadczeń wypłacanych rolnikom pochodzić będzie nie z ich składek, ale z pieniędzy podatników.

Zmarnowana szansa

Leszek Kąsek, ekonomista Banku Światowego uważa, że jedyny pozytywny sygnał dotyczący planowanego przyszłorocznego wzrostu wydatków socjalnych to fakt, że rosną one w wolniejszym tempie niż wydatki budżetu ogółem. Podkreśla jednak, że wydatki te nie należą do rozwojowych i lepiej dla gospodarki, jeśli pieniądze podatników przeznacza się na przykład na edukację, rozwój czy budowę infrastruktury. Zauważa, że kiedy gospodarka rozwija się szybko, trzeba myśleć o redukcji wydatków socjalnych, a nie ich wzroście.

- Wtedy więcej osób ma pracę, rosną dochody ludności, co zmniejsza presję na państwo, aby pomagało. Kiedy gospodarka ma się gorzej, presja ta rośnie - mówi.

Jego zdaniem, rząd marnuje okazję do reformowania struktury wydatków publicznych, bo warto wykorzystać wzrost gospodarczy, aby przygotować się na gorsze czasy. Podobnie uważa Henryka Bochniarz, prezydent PKPP Lewiatan.

- Polska marnuje niepowtarzalną szansę ograniczenia wydatków i zmiany ich struktury w kierunku prorozwojowym, kiedy te przesunięcia byłyby najmniej bolesne - mówi. Uważa, że błędem budżetu jest rezygnacja z naprawy finansów, a zwiększanie wydatków socjalnych mimo wysokiego wzrostu gospodarczego to działanie wbrew zasadom ekonomii.

Wyższe wydatki socjalne niekoniecznie muszą oznaczać poprawę sytuacji najbardziej potrzebujących, bo często są one źle adresowane.

- Ludziom trzeba dać wędkę, a nie rybę - zauważa Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

Jego zdaniem, polityka gospodarcza rządu powinna promować przedsiębiorczość, aktywność zawodową, a budżet w większym stopniu powinien finansować sferę edukacji. A świadczenia socjalne zniechęcają osoby do poszukiwania legalnej pracy - zwłaszcza najgorzej wykwalifikowanych i najmniej zarabiających.

- Jeśli z tytułu świadczenia można otrzymać 500 zł, to trudno się spodziewać, aby osoba je otrzymująca szukała pracy za, na przykład, 1000 zł brutto - podkreśla.

Jego zdaniem, rozszerzanie opieki socjalnej ma charakter dezaktywizujący. Adam Ambrozik zwraca też uwagę, że bez ograniczenia wydatków budżetu trudno będzie obniżyć koszty pracy i podatki.

Eksperci podkreślają również, że wyższe wydatki socjalne niekoniecznie muszą przekładać się na poprawę sytuacji najbardziej potrzebujących i wzrost jakości usług publicznych. Są one w Polsce często źle adresowane i nie zawsze trafiają do właściwych osób.

Bartosz Marczuk

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »