Branża budowlana: Krótkotrwałe załamanie czy zapowiedź kryzysu?

Firmy z branży infrastrukturalnej już od dłuższego czasu mówią o potrzebie nowych zleceń publicznych. Ich brak odbija się bowiem na kondycji przedsiębiorstw. Pod koniec lipca spore zwolnienia zapowiedziała Skanska, argumentując swoją decyzję "gorszą koniunkturą gospodarczą" i zmniejszeniem liczby przetargów. W ostatnim tygodniu do tych głosów dołączył się GUS. Spadek w budownictwie w stosunku do lipca ubiegłego roku wyniósł aż 18 procent - poinformował. Czy to zapowiedź nowego kryzysu w branży budowlanej?

Co wynika ze statystyk?

Według wstępnych danych, produkcja budowlano-montażowa obejmująca roboty o charakterze inwestycyjnym i remontowym była w lipcu br. niższa o 18,8 proc. niż przed rokiem i o 3,4 proc. niższa w porównaniu z czerwcem br. - wskazał Główny Urząd Statystyczny. Spadek odnotowano we wszystkich działach budownictwa, przy czym w przypadku podmiotów zajmujących się głównie robotami budowlanymi specjalistycznymi wyniósł on 20,4 proc., a wśród tych, dla których głównym rodzajem działalności jest wykonywanie obiektów inżynierii lądowej i wodnej zanotowano spadek 18-procentowy.

Reklama

Dane statystyczne są niekorzystne także w przypadku odniesień do poprzedniego miesiąca: w jednostkach, w których podstawowym rodzajem działalności są roboty budowlane specjalistyczne wystąpił ponad 10-procentowy spadek, a w przedsiębiorstwach realizujących roboty związane z budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej spadek wyniósł 2,2 proc. (firmy wznoszące budynki odnotowały 0,6 proc. wzrostu w stosunku do czerwca).

"Zapaść. Nie inwestują firmy energetyczne, a większość z nich to przedsiębiorstwa z udziałem Skarbu Państwa, nie inwestują samorządy. Nie ruszyły inwestycje finansowane z pieniędzy publicznych, w tym ze środków Unii Europejskiej" - tak skomentowała opublikowany raport GUS dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. W jej ocenie, obecna sytuacja to skutek obciążenia budżetu państwa potrzebami finansowymi w związku z realizacją programu 500+. "Rząd, mając takie zobowiązania, stoi zatem przed koniecznością silnego ograniczenia wydatków elastycznych, czyli m.in. tych na inwestycje. Nawet kosztem nieuruchamiania środków unijnych, bo to wymaga wyłożenia najpierw własnych funduszy" - stwierdziła ekonomistka.

Potrzebne przetargi, przetargi i jeszcze raz przetargi

Taki scenariusz byłby wyjątkowo złą informacją dla branży, która od pewnego czasu coraz głośniej sygnalizuje, że brak nowych postępowań nie pozostaje bez wpływu na kondycję firm. - Od kilku miesięcy obserwujemy zmniejszenie liczby przetargów publicznych oraz generalnie gorszą koniunkturę budowlaną - mówił na łamach portalu "RynekInfrastruktury.pl" Piotr Janiszewski, prezes Skanska, tłumacząc powody decyzji o zwolnieniu ponad tysiąca pracowników.

- Niepokoi nas brak nowych przetargów - mówił także na naszych łamach Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Choć podkreślał, że kierowana przez niego firma ma zapewnioną pracę, to jednak zwracał uwagę, że obecna sytuacja wyczekiwania na nowe zlecenia może w przyszłości skutkować wojną cenową, gdyż firmy walcząc o przetrwanie będą składały nierealne oferty w przetargach. Kumulacja zadań w późniejszym okresie może jego zdaniem spowodować także problemy z wykwalifikowaną kadrą.

Z ewentualną kumulacją rynek liczył się już wcześniej, ale wiązał ją jednocześnie ze wzrostem. Miał on nastąpić około roku 2017. - Wszyscy zakładali, że wzrost inwestycji przypadnie na lata 2017-2018 i teraz, w obliczu braku nowych przetargów, należy to zweryfikować. Jeśli nie zmieni się sytuacja odnośnie rozstrzygania przetargów, to wszystko się przesunie na lata 2019-2020 - mówił niedawno na naszych łamach prezes Dariusz Blocher. Tylko w jakiej kondycji będą wówczas firmy, które już teraz są bardzo wygłodniałe nowych kontraktów?

Na fakt wyczekiwania zleceń zwracał także uwagę minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Wiosną, informując o braku przygotowanych do realizacji inwestycji kolejowych, a w związku z tym konieczności przygotowania kolejowej specustawy mówił: "Dziś przychodzą do ministerstwa przedsiębiorcy kolejowi i mówią: dajcie nam jakieś prace, ogłoście przetargi, chcemy pracować". Ten głód rynku jak dotąd nie został zaspokojony, a specjalne przepisy, które miały przyspieszyć przygotowanie inwestycji zostały przyjęte w skromniejszej wersji niż można się było spodziewać.

Nie ma żadnego zastoju?

W odpowiedzi na najnowsze dane GUS, które wywołały dyskusję wskazującą, że mamy do czynienia z efektem zastoju w branży drogowej, swoje stanowisko wydało Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Jak podaje PAP, resort nie zgadza się ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia z zastojem w budownictwie drogowym. Zwraca uwagę, że w ramach obecnej unijnej perspektywy finansowej podpisane zostały 94 umowy na budowę 1330 km dróg. Ich wartość to ponad 51 mld zł. W trakcie postępowania przetargowego są natomiast realizacje 63 odcinków o łącznej długości 759 km na łączną sumę 29 mld zł.

Tyle że to przetargi, które zostały ogłoszone znacznie wcześniej. Nowych przetargów w drogownictwie brakuje. W ostatnim czasie ogłoszono jedynie przetarg na koncepcję programową dla DK-16 na odcinku Borki Wielkie - Mrągowo wraz z obwodnicą Mrągowa. Ponowiony został także przetarg na studium techniczno-ekonomioczno-środowiskowe dla S10 między Toruniem a Bydgoszczą (wcześniejszy przetarg został przez GDDKiA unieważniony ze względu na zbyt wysokie ceny ofert). I to na razie tyle.

W którą stronę przechyli się szala?

Ministerstwo broni się, że przetargi drogowe są przygotowywane, ale chodzi o to, by były zgodne z zasadami optymalizacji procesu budowy, a nad tymi trwają prace przedstawicieli branży i resortu infrastruktury. Nowe postępowania muszą też być zgodne z nowymi przepisami Prawa zamówień publicznych - te obowiązują od miesiąca. Ale w przytoczonym przez PAP stanowisku jest również zastrzeżenie, że przetargi są przygotowywane przy uwzględnieniu harmonogramów realizacji, ale i dostępnych środków finansowych. Tymczasem tak jak wydaje się, że maleje niepokój branży dotyczący braku dialogu z zamawiającym, tak element finansowy rodzi obawy o przyszłość inwestycji drogowych.

W zakresie infrastruktury kolejowej od czasu do czasu pojawiają się nowe postępowania, tyle że to kropla w morzu potrzeb i w odniesieniu do skali zapowiadanych inwestycji. - Po wejściu w życie znowelizowanej ustawy Prawo zamówień publicznych planowane jest ogłoszenie w najbliższym czasie około 25 przetargów (na usługi i roboty budowlane) na kwotę szacunkową około 900 mln złotych - poinformowało portal "RynekInfratsruktury.pl" biuro prasowe PKP PLK. Jak się dowiadujemy, niektóre przetargi czekały na wejście w życie znowelizowanej ustawy Pzp, w związku ze stanowiskiem Ministerstwa Rozwoju dotyczącym wstrzymania postępowań na zadania finansowane z UE. Teraz powoli ruszają.

Jako przykład kolejowy inwestor podaje ogłoszone niedawno postępowania na zaprojektowanie i wykonanie prac na liniach kolejowych nr 14, 811, na odcinku Łódź Kaliska - Zduńska Wola - Ostrów Wielkopolski Etap i Łódź Kaliska - Zduńska Wola o wartości szacunkowej blisko 470 mln zł czy przetarg nieograniczony na projekt i budowę w ramach projektu "Rewitalizacja linii kolejowej nr 207 odcinek granica województwa - Malbork warty według szacunków ponad 211 mln zł. Już po 28 lipca, czyli po wejściu w życie nowelizacji przepisów dotyczących zamówień PLK ogłosiła też przetarg w systemie zaprojektuj i wybuduj na rewitalizację linii kolejowej nr 106 na odcinku Boguchwała-Czudec oraz trzy przetargi na dokumentacje.

W którą stronę pójdzie trend na rynku budowlanym? To ważne nie tylko dla firm tej branży. Jak zwraca uwagę prof. Zofia Bolkowska, która od lat analizuje ten rynek, budownictwo charakteryzuje efekt mnożnikowy. - Szacuje się, że 100 osób zatrudnionych bezpośrednio w budownictwie tworzy co najmniej 300-400 dodatkowych miejsc pracy, a także inicjuje produkcję w wielu branżach przemysłu. Występuje zależność między wielkością robót budowlanych a działalnością dziedzin gospodarki z nim współpracujących - mówi Zofia Bolkowska. Wśród najważniejszych dziedzin "współpracujących" są m.in. przemysły wytwarzające materiały i wyroby dla budownictwa, chemia budowlana, przemysły produkujące maszyny i urządzenia budowlane, transport, czy projektowanie i usługi związane z działalnością budowlaną.

Profesor Bolkowska zwraca też uwagę na inną prawidłowość: w przypadku budownictwa mamy do czynienia z niestabilnością rynku. - Przy stosunkowo długich cyklach produkcyjnych - nawet kilka lat od powstania koncepcji do oddania gotowego obiektu do użytkowania - zmieniają się warunki otoczenia: zmienia się popyt, zmieniają się ceny środków określających koszty robót budowlanych, pojawiają się trudne do przewidzenia bariery. Stąd wahania w produkcji budowlanej są głębsze i częściej występują niż w stabilnych dziedzinach gospodarki - stwierdza ekspertka. Oby "głębsze" nie dotyczyły tego przypadku.

Elżbieta Pałys

21 sierpnia 2016

Rynek Infrastruktury
Dowiedz się więcej na temat: sektor budowlany | budownictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »