Trudny sąsiad za ścianą? Jest na niego rada

Uciążliwy sąsiad - to jeden z najczarniejszych snów właścicieli nieruchomości. Sąsiedztwo, które kosztuje nas sporo nerwów, może zniweczyć radość z inwestycji całego życia, jaką jest przecież zakup mieszkania. Co w takiej sytuacji możemy zrobić?

Uciążliwy sąsiad może mieć niejedno oblicze, co niestety komplikuje sprawę, bowiem nie ma jednego sposobu na pozbycie się albo przynajmniej "unieszkodliwienie" takiego delikwenta. Może być to więc np. ktoś, kto lubi zaglądać do kieliszka i awanturować się, albo człowiek, który na swojej posesji urządził sobie warsztat, zakłócając nam spokój i ciszę każdego dnia, albo np. osoba chora psychicznie, która dostaje ataków i zachowuje się agresywnie, czy wreszcie chociażby pani lekkich obyczajów - odwiedzana każdego dnia przez wielu obcych mężczyzn, niejednokrotnie mających problemy z zachowaniem kultury osobistej.

Reklama

Co robić? Oczywiście należy reagować. Najczęstszym przypadkiem uciążliwości są hałasy. Nie każdy wie, że nie wolno hałasować nie tylko w nocy - od 22 do 6 rano. Również w dzień, jeśli hałasy dobiegają z czyjegoś mieszkania lub posesji i mają charakter długotrwały i uciążliwy, mogą być podstawą do interwencji policji czy straży miejskiej. Zgodnie z art. 51 kodeksu wykroczeń - kto hałasem zakłóca spokój, dopuszcza się wykroczenia - a za to może grozić mu grzywna, a nawet areszt.

Jeśli policyjne interwencje nie przynoszą skutku i sąsiad nadal hałasuje, wszczyna burdy, czy np. organizuje głośne imprezy - możemy podjąć bardziej zdecydowane działania. W skrajnych przypadkach możemy nawet złożyć pozew do sądu, z żądaniem, by właściciel sprzedał swój lokal. Umożliwia to art. 16 ustawy o własności lokali. Wspólnoty korzystają z tego przepisu najczęściej w sytuacji, gdy któryś z mieszkańców zalega z opłatami, ale umożliwia on również podjęcie działań na wypadek uciążliwego sąsiedztwa.

Oczywiście w takiej sytuacji najlepiej zebrać grono poszkodowanych - innych mieszkańców, albo dysponować jakimiś dowodami - np. nagranymi hałasami. Jeśli osobnik jest lokatorem mieszkania komunalnego, możemy zwrócić się do gminy z żądaniem eksmisji.

Czasem problemem są np. zwierzęta. Zdarza się, że ktoś jest do tego stopnia zakochany w czworonogach, że trzyma ich zbyt wiele na swoich niewielu metrach kwadratowych, albo też nie potrafi o swoje zwierzęta zadbać. Co w takiej sytuacji? Pamiętajmy, że w myśl prawa organizacja hodowli w mieszkaniu jest nielegalna. Sprawę możemy zgłosić na policję, do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, czy też np. do schroniska. Niewłaściwe warunki przetrzymywania zwierząt - np. za mała powierzchnia, brud itp. - mogą być podstawą do ich odebrania i ukarania sąsiada.

Podstawą jest również np. brak zezwolenia na przetrzymywanie psa rasy agresywnej. Każdy właściciel takiego zwierzęcia musi mieć odpowiednie zezwolenie z gminy.

Czasem uciążliwy sąsiad to człowiek, który na swojej posesji prowadzi działalność gospodarczą, a jej skutki niestety odczuwamy u siebie - np. podrzuca nam odpady, albo hałas z warsztatu samochodowego czy stolarskiego jest nie do zniesienia, czarny dym z piekarni po sąsiedzku utrudnia możliwość normalnej egzystencji.

Co robić z takim sąsiadem? Możemy sprawdzić w gminie, czy ma odpowiednie zezwolenia do prowadzenia działalności. Jeśli żądania zaprzestania, bądź naprawienia szkód, nie przyniosą skutku, pozostanie nam droga sądowa i powództwo cywilne.

Niestety często prawdziwą gehennę przeżywają ludzie, którzy po sąsiedzku mają lokatora chorego psychicznie. Sprawy tego typu są niestety skomplikowane. Najczęściej uciążliwa choroba psychiczna, która daje się we znaki sąsiadom, to schizofrenia. Człowiek nią ogarnięty może być zagrożeniem dla otoczenia i samego siebie, jednak po atakach może sprawiać wrażenie zupełnie zdrowego. Stąd interwencje policji często są bezskuteczne - kończą się pouczeniem. Chorego nie można skierować na leczenie bez jego zgody.

Czasem oczywiście są sytuacje ewidentne, gdy pogotowie jest wzywane podczas ataku - wtedy nawet mimo braku zgody może zatrzymać chorego na oddziale. O trwałą, przymusową hospitalizację muszą jednak wystąpić do sądu odpowiednie podmioty: albo rodzina, albo opieka społeczna, albo prokurator. Nie mogą tego zrobić sąsiedzi, choć mogą wnioskować w tej sprawie. Często jednak sytuacje nie są na tyle jednoznaczne, by wszczynać drogę sądową. Nawet jeśli się uda, trwa to latami, wraz z gehenną mieszkańców.

Powyższe zestawienie nie wyczerpuje oczywiście możliwych przypadków sąsiedzkiej uciążliwości. Najlepszą drogą, by jej uniknąć jest uzyskanie informacji jeszcze przed kupnem mieszkania.

Sprawa jest oczywiście kłopotliwa. Czasem trzeba zagadnąć nieznajomych ludzi, nie zawsze jest to mile widziane, jednak warto spróbować, by później nie musieć boleśnie przekonywać się o złej decyzji zakupowej. Zdarza się, że właściciel nieruchomości ma w lokalu najemców - wtedy jest łatwiej. Ci nie powinni kryć wiadomości o sąsiadach.

Niestety, gdy już kupimy mieszkanie z uciążliwymi sąsiadami, nie będziemy mieli prawa dochodzenia roszczeń na drodze rękojmi. Uciążliwe sąsiedztwo nie jest ani wadą fizyczną lokalu (bowiem ma miejsce poza lokalem), ani jego wadą prawną. Jesteśmy więc skazani wyłącznie na dobrą wolę i uczciwość sprzedającego, licząc na to, że nie zatai takiego faktu przed nami.

Monika Prądzyńska

WGN Nieruchomości
Dowiedz się więcej na temat: nieruchomości | hałas | sąsiad
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »