Ceny mieszkań w większości miast wyższe niż przed rokiem

Spadki cen mieszkań w Krakowie, Poznaniu i Warszawie równoważą się ze wzrostami stawek w pozostałych lokalizacjach i w efekcie w kraju obserwujemy stabilizację cen nieruchomości.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2016

Indeks Cen Transakcyjnych wrócił do poziomu z wiosny 2016 r.

815,75 pkt, o 0,46 proc. więcej niż rok temu - to najnowszy odczyt Indeksu Cen Transakcyjnych Home Brokera i Open Finance, wskaźnika który powstaje na podstawie transakcji mieszkaniowych dokonanych przez klientów obu firm.

W ostatnim miesiącu indeks wzrósł o 0,28 proc. Aktualne notowanie IDK obejmuje transakcje dokonane w ostatnich trzech pełnych miesiącach, przy czym te nowsze mają w wyliczaniu wskaźnika wyższą wagę.

Reklama

W ostatnich 12 miesiącach (jak na wszelkie statystyki, tak i na ceny mieszkań warto patrzeć w okresie dłuższym niż miesiąc) przeciętne stawki cen mieszkań w większości miast wzrosły. Z największych aglomeracji obniżkę zanotowaliśmy jedynie w Krakowie (o 2,1 proc.), Poznaniu (o 3,6 proc.) i Warszawie (4,7 proc.). Rzecz w tym, że miasta te odpowiadają za ponad 50 proc. transakcji uwzględnionych w obliczeniach. W efekcie, mimo wzrostów w 11 miastach (poza w/w spadki zanotowaliśmy też w Białymstoku i Gdyni), indeks dla całego kraju zmienił się tylko o 0,46 proc.

Ceny wyższe w większości miast

Jeśli chodzi o wzrosty średnich cen, to uwagę przyciąga przede wszystkim Łódź, w której od kilku miesięcy obserwujemy regularne podwyżki. Należy jednak pamiętać, że analiza transakcji w danym mieście wskazuje na to, że w danym okresie sprzedawano droższe mieszkania, a nie, że dana nieruchomość jest warta więcej niż w poprzednim okresie. Najnowsza średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Łodzi to 4126 zł, tak wysoko stawki w tym mieście nie były od wiosny 2015 r., w stosunku do notowania sprzed roku oznacza t wzrost o 19,4 proc.

Dynamiczny wzrost cen w ostatnich miesiącach może mieć źródło w wysokiej sprzedaży mieszkań w programie Mieszkanie dla Młodych na początku roku. Łódź jest miastem, gdzie limity są wyższe od cen rynkowych (dla rynku pierwotnego jest to obecnie 4 200,90 zł za mkw.), jest więc możliwe, że duża liczba mieszkań z rynku pierwotnego sprzedawana ostatnio na kredyt z dopłatą (część deweloperów tak ustawia cenniki, by mieszkania ledwie mieściły się w limitach) spowodowała, że w bazie transakcji pojawiło się więcej mieszkań droższych niż średnia cena i ta po prostu wzrosła.

Oprócz Łodzi solidne wzrosty w ostatnim roku odnotowano także w Bydgoszczy (6,8 proc.), Gdańsku (7,8 proc.), Szczecinie (8,3 proc.) i Wrocławiu (5,4 proc.).

Warszawa tańsza, lecz nadal najdroższa

Przez ostatnie pół roku przeciętna cena transakcyjna metra kwadratowego mieszkania w Warszawie spadała. Jeszcze we wrześniu było to 7,3 tys. zł, by na przełomie roku spaść poniżej 7 tys. zł. Najnowszy odczyt wynosi 6925 zł za mkw. Podobnie jak w przypadku Łodzi, jedną z przyczyn zmiany cen może tu być program Mieszkanie dla Młodych, przy czym w Warszawie prowadzi on do obniżek cen, gdyż limity programu są sporo niższe od rynkowych stawek. Przy limitach 5,3 tys. dla rynku wtórnego i 6,4 tys. zł dla pierwotnego, duża liczba mieszkań w limitach prowadzi do obniżki przeciętnej ceny sprzedawanego mieszkania.

Spokojniej na rynku kredytowym

Po gwałtownym zrywie popytu na mieszkania w styczniu, luty przyniósł na rynku kredytów mieszkaniowych wyraźne uspokojenie. Potwierdzają to dane BIK, które pokazują ilu Polaków składało wnioski o kredyt hipoteczny. I tak w styczniu br. po kredyt wybrało się o ponad połowę więcej osób niż w analogicznym okresie przed rokiem (wzrost o 52,7 proc.). Dla porównania najświeższe dane - za luty - pokazują, że to gwałtowne ożywienie szybko wyhamowało. Co więcej, zryw popytu położył się cieniem na wynikach kolejnego miesiąca. W lutym o kredyt zawnioskowało bowiem aż o 8,9 proc. mniej osób niż w analogicznym okresie przed rokiem. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę co było przyczyną tych roszad. Chodzi o program Mieszkanie dla Młodych, w ramach którego uruchomiono w styczniu kolejną transzę pieniędzy na dopłaty do kredytów. Cieszyły się one taką popularnością, że pieniądze w ciągu kilku tygodni dosłownie wyparowały. Wiele osób, aby skorzystać z dopłat, dostosowało moment zaciągnięcia kredytu - jedni zdecydowali się go opóźnić, a inni przyspieszyć. W efekcie pod koniec 2016 roku widoczny był niższy popyt na kredyty, ale też podobnego efektu możemy spodziewać się i teraz.

Mechanizm ten ma też przełożenie na przeciętne ceny transakcyjne raportowane przez Open Finance i Home Broker. Wyraźnie widać bowiem wzrost cen nieruchomości w drugiej połowie 2016 roku czego odreagowanie przyniósł przełom 2016/17. W prosty sposób można wytłumaczyć te zmiany wpływem programu dopłat do kredytów. Pamiętajmy, że w lipcu 2016 roku skończyła się kolejna transza pieniędzy na dopłaty. W tym samym momencie doszło do statystycznego wzrostu cen lokali. Powód? Bez dopłat mniej sprzedawało się nieruchomości z niższej półki cenowej, co przełożyło się na wzrost średniej. Efekt ten przez kolejne miesiące potęgowało zbliżanie się daty uruchomienia nowych pieniędzy na dofinansowanie. Co bardziej zapobiegliwi klienci zaczęli przygotowywać się do tego, aby z początkiem roku ruszyć po dopłaty. W tym celu potrzebne było podpisanie wstępnej umowy zakupu mieszkania jeszcze w 2016 roku, aby z początkiem stycznia możliwe było złożenie wniosku o dofinansowanie.

Wciąż jest jednak możliwe zadłużenie się z rządową dopłatą, ale dostęp do pieniędzy jest bardzo ograniczony. Potwierdzają to statystyki BGK, które pokazują, że w lutym Polacy zarezerwowali na dopłaty ponad 8 razy mniej pieniędzy niż w styczniu. Teraz jedynym sposobem na rezerwację dofinansowania, jest przeprowadzenie transakcji w określony sposób. Do ostatecznej umowy i zapłaty ostatniej transzy za mieszkanie lub dom musi dojść dopiero w 2018 roku. Niekiedy może być to karkołomne, aby przekonać sprzedającego do czekania na część pieniędzy do początku 2018 roku. Poza tym nawet jeśli się to uda, to do wykorzystania zostało już niewiele pieniędzy (około 150 mln zł). Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia, można spodziewać się, że środki wyczerpane zostaną mniej więcej w kwietniu br. Jeśli ktoś nie załapie się na te pieniądze, ostatnią okazją na zakup mieszkania z dopłatą będą środki, które zostaną uruchomione na początku 2018 roku. Problem w tym, że ta - ostatnia już - transza najpewniej zniknie w ciągu kilku - kilkunastu dni. Warto o tym pamiętać, skoro znaczna część banków wymaga już 20-proc. wkładu własnego przy zakupie mieszkania na kredyt, a program Mieszkanie dla Młodych jest jednym ze sposobów zdobycia go.

Duże zróżnicowanie rynku nieruchomości

W okresie zwiększonego zainteresowania kredytami z dopłatami MdM sprzedaje się więcej tanich mieszkań, jednak cały rynek (szczególnie na kilku najważniejszych rynkach) jest mocno zróżnicowany. W prestiżowych lokalizacjach apartamenty sprzedają się za kilkadziesiąt tysięcy złotych za metr, a w tym samym czasie można kupić przeznaczone do remontu mieszkanie na rynku wtórnym za stawkę dziesięciokrotnie niższą.

W danych Głównego Urzędu Statystycznego nadal obserwujemy wysoki poziom aktywności deweloperów. Dwa pierwsze miesiące 2017 r. były okresem mocnej ofensywy firm budujących nieruchomości mieszkalne na sprzedaż i wynajem. Porównując do okresu styczeń-luty 2016 r. liczba rozpoczętych budów wzrosła o prawie połowę. Jeszcze bardziej imponująco wygląda liczba pozwoleń na budowę, które otrzymały firmy budujące mieszkania. 21,3 tys. lokali to o 62 proc. więcej niż przed rokiem.

Marcin Krasoń, Bartosz Turek

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: nieruchomości | domy | mieszkanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »