Euforii w budownictwie mieszkaniowym dalszy ciąg

Czerwcowa informacja GUS, prezentująca wstępne wyniki budownictwa mieszkaniowego w okresie pierwszych pięciu miesięcy bieżącego roku, to kolejna demonstracja siły deweloperów, którym z powodzeniem dotrzymują kroku inwestorzy indywidualni. Sęk w tym, że statystyki zaczynają osiągać poziomy, których racjonalne uzasadnienie czy skomentowanie staje się coraz bardziej problematyczne.

Czerwcowa informacja GUS, prezentująca wstępne wyniki budownictwa mieszkaniowego w okresie pierwszych pięciu miesięcy bieżącego roku, to kolejna demonstracja siły deweloperów, którym z powodzeniem dotrzymują kroku inwestorzy indywidualni. Sęk w tym, że statystyki zaczynają osiągać poziomy, których racjonalne uzasadnienie czy skomentowanie staje się coraz bardziej problematyczne.

Tradycyjnie już największą uwagę skupiają gusowskie statystki, komunikujące wolumen mieszkań, których budowę rozpoczęto. Tym razem deweloperzy ruszyli z budową aż 10 676 lokali, ocierając się tym samym o historyczny rekord z kwietnia ubiegłego roku, kiedy to rozpoczęli zaledwie 200 mieszkań więcej. Jednak dzięki jeszcze większej determinacji inwestycyjnej inwestorów indywidualnych, ogółem rezultat mieszkaniowych budów rozpoczętych w maju osiągnął historycznie rekordowy poziom 21 826 lokali, co oznacza wynik lepszy licząc rok do roku o - bagatela - ponad 56 proc. Z kolei ilość mieszkań, których budowę rozpoczęto ogółem w pierwszych pięciu miesiącach br. (indywidualne, przeznaczone na sprzedaż, spółdzielcze oraz pozostałe), zamknęła się liczbą 83,7 tys., co oznacza progres względem wyniku osiągniętego w analogicznym okresie ub. roku o prawie 22 proc.

Reklama

W ostatnich czasach, obok nowo rozpoczynanych budów, do najmocniejszych stron gusowskich danych sygnalnych budownictwa mieszkaniowego należą statystyki dotyczące nowych pozwoleń na budowę. Trzeba przyznać, że w tym przypadku z którejkolwiek strony by na majowe dane nie spojrzeć, wydają się wręcz nieprawdopodobne.

Tym razem inwestorzy budujący na własne potrzeby z majowym wynikiem ponad 11,3 tys. pozwoleń osiągnęli najlepszy w historii rezultat. Z kolei deweloperzy w ubiegłym miesiącu pozyskali prawie 11,9 tys. takich dokumentów, co oznacza utrzymanie około rekordowych poziomów regularnie osiąganych od końca ubiegłego roku.

Statystyki nowych pozwoleń na budowę są jak wiadomo podstawowym parametrem oceny potencjału popytowego rynku w przyszłych okresach przez deweloperów, a także najlepszym barometrem ich optymizmu inwestycyjnego. Na podstawie bieżących danych GUS można więc założyć nie tylko utrzymanie pozytywnych trendów rozwoju koniunktury pierwotnego segmentu mieszkaniówki w dłuższym terminie, ale wręcz dalszą eskalację rekordowego od kilku lat popytu na mieszkania z pierwszej ręki.

Z kolei statystyki mieszkań oddanych do użytkowania utrzymują od dłuższego czasu stały miesięczny poziom 6-7 tys. jednostek, zarówno w przypadku inwestorów indywidualnych, jak i deweloperów. Tak też było i w maju, w którym obie formy budownictwa osiągnęły bardzo podobny rezultat około 6,3 tys. mieszkań ukończonych. Ogółem od początku roku oddano bez mała 64 tys. lokali, co jest rezultatem lepszym od uzyskanego w analogicznym okresie 2016 roku o równe 3 proc.

Powoli zbliża się koniec drugiego kwartału. Już niedługo poznamy więc wyniki sprzedażowe deweloperów za kolejne 3 miesiące tego roku. Czy po rewelacyjnym pierwszym kwartale bieżący okaże się równie udany? Na podstawie zwyżkujących parametrów aktywności inwestycyjnej inwestorów, zaprezentowanej po raz kolejny w majowej informacji GUS, trudno spodziewać się jakiegokolwiek innego scenariusza.

W tej sytuacji nie należy się dziwić kontynuacji bardzo ofensywnej polityki inwestycyjnej deweloperów czy też ich nader ekspansywnej strategii biznesowej, nawet pomimo mocno już zaawansowanego etapu cyklu koniunkturalnego ożywienia w pierwotnym segmencie mieszkaniówki. Podstawowe statystyki, a więc te dotyczące nowych inwestycji czy też ich planowania na przyszłość, nie tylko bez problemu utrzymują się na rekordowo wysokich poziomach, ale wciąż zwyżkują w tempie, które trudno uznać za umiarkowane.

Może to oznaczać, że nie tylko pierwotny rynek mieszkaniowy, ale cała krajowa gospodarka wkracza w kolejny etap długoterminowego silnego ożywienia, tym razem nie mającego precedensu w dotychczasowej historii transformacji ustrojowej. Trudno bowiem w jakikolwiek inny sposób wytłumaczyć euforyczne wręcz nastroje na rynku mieszkaniowym, jakie od miesięcy są udziałem nie tylko deweloperów i ich klientów, ale także budujących na potęgę inwestorów indywidualnych.

Jarosław Jędrzyński

RynekPierwotny.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »