MdM: W tym szaleństwie nie ma metody!

Niedawno z mediów dowiedzieliśmy się, że rząd pracuje nad projektem pod nazwą Mieszkanie dla Młodych (MdM). Program ten ma być kontynuacją Rodziny na Swoim (RnS). Ta informacja od razu nastawiła mnie negatywnie do MdM - wszak od ponad trzech lat regularnie krytykuję RnS, co, niestety, nie zahamowało tego masowego rozdawnictwa publicznych środków. Program RnS uszczupli bowiem krajowy budżet o kwotę na poziomie 6 mld zł.

Jak mają się więc założenia projektu MdM do Rodziny na Swoim? Obydwa programy są oparte na podobnych zasadach. Jedyna sensowna różnica to wycofanie się z dopłat do kredytów na rynku wtórnym. Nie będzie też można uzyskać dopłaty przy kupnie domu na kredyt. Inaczej wypłacany ma być rządowy bonus - po zakupie mieszkania z udziałem kredytu (o ile lokal ten będzie spełniał ustawowe warunki do skorzystania z dopłaty w formie MdM), kredytobiorca dostanie zwrot w kwocie maksymalnie 10 lub 15 proc. wartości zakupu. Większy bonus (15 proc.) będzie przysługiwał kredytobiorcom posiadającym dzieci. Dodatkowo, jeśli w ciągu 5 lat od zakupu własnego M w danej rodzinie urodzi się kolejne dziecko, wówczas Skarb Państwa dopłaci jeszcze 5 proc. ceny mieszkania W sumie maksymalna dopłata będzie mogła dojść do 20 proc. wartości zakupu.

Reklama

Pozostaje ograniczenie wieku osób objętych programem MdM - o dopłatę w tej formie będą mogły ubiegać się wyłącznie osoby, które nie ukończyły 35. roku życia. Pozostałe zasady uzyskania rządowej dopłaty do zakupu mieszkania mają być podobne do obecnie obowiązujących w RnS.

Dlaczego jestem na "nie" wobec projektu MdM? Swoje argumenty przedstawię w nietypowy sposób: będzie to skecz edukacyjny. Wybrałem tę, zaczerpniętą z kabaretu, formę z dwóch powodów. Po pierwsze, w ostatnim okresie wielokrotnie byłem pytany o opinię na temat MdM - nie chcąc powtarzać po raz kolejny tych samych zdań, zdecydowałem się dla portalu INTERIA.PL przedstawić krytykę tego projektu "na wesoło".

Drugi powód użycia formy kabaretowej to wizja: co może się wydarzyć, jeśli projekt MdM nie zostanie odrzucony na obecnym etapie? Nad tą koncepcją najpierw będą się w pocie czoła głowić nasi parlamentarzyści (460 posłów), potem ustawa trafi do senatu - do opinii stu senatorów, aby na koniec nad tym wielce poważnym "dziełem" zasiadł Prezydent RP. Tak właśnie przebiegały prace nad ubiegłoroczną ustawą (z dnia 15 lipca 2011 roku), dotyczącą zmian w RnS. Jakie wady ma program ten w obecnej formie - o tym mogą się państwo przekonać z lektury tekstu z ub. roku pt. "Rozwodnicy na Swoim", gdzie wytykam najważniejsze absurdy Rodziny na Swoim.

Z publikacji tej wynika, że program ten, po zmianach wprowadzonych ustawą z dnia 15 lipca 2011 r., jest pełen luk, wciąż pozwala na obchodzenie ustawowych zasad i wyciąganie pieniędzy z budżetu państwa przez osoby, które wsparcia w nabywaniu nieruchomości z całą pewnością nie potrzebują.

Analiza wspomnianej ustawy, nad którą pracowało blisko tysiąc osób, nieprzerwanie przez kilkanaście miesięcy, zajęła mi około 60 minut. Czyż to nie zakrawa na kabaret?

W moim skeczu na temat MdM wystąpi dwóch bohaterów. Będzie to wywiad z udziałem niezbyt lotnej dziennikarki i przemądrzałego Profesora. Zapraszam do lektury.

Krzysztof Oppenheim

Oppenheim Enterprise

-----------------------------

Rozmowa z Profesorem Wszystkowiedzącym na temat projektu "Mieszkanie dla Młodych"

Panie profesorze, czy znane są panu założenia rządowego projektu Mieszkanie dla Młodych?

Profesor: Oczywiście. Przecież jestem Profesorem Wszystkowiedzącym!

Ale strzeliłam gafę! Bardzo przepraszam, panie profesorze! To może zadam inne pytanie: który projekt jest według pana lepszy - Rodzina na Swoim czy Mieszkania dla Młodych?

- Czy mogę odpowiedzieć pani pytaniem na pytanie? Gdyby miała pani wybierać, to co wolałaby pani stracić - prawą nogę czy lewą rękę?

Nie wiem. To trudne pytanie. Jestem w rozterce.

- A ja wiem - preferuję być w posiadaniu kompletu kończyn.

Genialne! Nie przyszło mi to wcześniej do głowy.

- A widzi pani. A mnie nie przyszło do głowy, że po sześciu latach działania projektu Rodzina na Swoim nasi parlamentarzyści będą pracować nad kontynuacją tego kuriozum.

Z pana wypowiedzi śmiem wysnuć wniosek, że pan profesor nie jest entuzjastą żadnego z tych programów?

- Oczywiście. Trudno mi sobie wyobrazić bardziej absurdalne pomysły na zwiększanie dziury budżetowej. Określanie jednego z wymienionych programów jako "lepszy" nie przeszło by mi przez gardło.

Przyznaję, że trochę się pogubiłam. Na ogół spotykam się z pozytywnymi opiniami na temat obydwu projektów. Czy może mi pan profesor wyjaśnić, dlaczego ma pan tak złe zdanie o tych formach pomocy państwa w zakupie mieszkania?

- Chętnie to pani wytłumaczę. Jeśli pani pozwoli, zastosuję metodę dedukcji. Czy zgadza się pani na to?

Ależ to mądrze zabrzmiało! Zgadzam się, panie profesorze.

- W takim razie proszę odpowiadać na moje pytania. Jaka jest dziś sytuacja na rynku pracy? Mam tu na myśli populację młodych Polaków.

Raczej tragiczna, panie profesorze. Podobno ponad 40 procent absolwentów szkół wyższych jest na bezrobociu. A ci, którzy pracują dostają na rękę od 1000 do 1500 zł. I to zwykle na umowie śmieciowej.

- No właśnie. I jak taki młody człowiek pójdzie do banku po kredyt mieszkaniowy, to co usłyszy od doradcy?

Pewnie go wyśmieją, panie profesorze.

- Ma pani rację. Czyli kto, według pani, jest beneficjentem projektu Mieszkanie dla Młodych?

Nie chcę znowu się wygłupić, ale wydaje mi się, że chyba tylko młodzi i bogaci, np osoby mające zamożnych rodziców. Jak ktoś jest młody, to rzadko dziś posiada zdolność kredytową na zakup mieszkania. Choć to się oczywiście zdarza.

- Brawo! Trafna odpowiedź. Idźmy dalej. Czy rozdaje pani swoje pieniądze bogatym?

- No co pan, taka głupia to ja nie jestem!

- Kolejne pytanie: co by się stało, gdyby prezes spółki giełdowej rozdawał przypadkowym osobom po kilkadziesiąt tysięcy złotych z firmowej kasy?

Wyleciałby z hukiem z roboty!

- Zgadza się. Czy już widzi pani absurdalność założeń tego projektu?

Jeszcze nie do końca. Cały czas pan profesor mówi o rozdawaniu pieniędzy, a przecież MdM jest dofinansowaniem zakupu mieszkania. Skarb Państwa też coś na tym zarabia.

- Już to wyjaśniam. Czy wie pani, jak można rozróżnić dofinansowanie od rozdawnictwa publicznych środków?

Nie bardzo, panie profesorze.

- To proste. Jeśli wpływ do Skarbu Państwa z takiej transakcji jest znacznie niższy od budżetowych wydatków z tego tytułu - wtedy jest to rozdawnictwo. Bo budżetowa dopłata w formie MdM jest to wydatek niewymuszony. Służę przykładem: jeśli dana osoba kupi na rynku pierwotnym mieszkanie za 300 tys. zł, to do budżetu wpłynie podatek VAT od tego zakupu, a to jest w tym wypadku kwota około 22 tys. zł. Jeśli klient uzyskałby kredyt w formie opisanej w projekcie MdM, to może uzyskać bonus z publicznej kasy nawet do 60 tys. zł. Dziura budżetowa wzrasta o prawie 38 tys. zł. Hojny prezent, nieprawdaż?

No, niby tak. Ale przecież nie będzie to kredyt dla każdego. Pewnie aż tak dużo tego typu transakcji nie będzie - z tej formy pomocy mogą skorzystać tylko osoby do 35. roku życia.

- No właśnie, mamy tu kolejny absurd - ograniczenie wieku beneficjentów tej ustawy. A gdyby nasi parlamentarzyści zastosowali inne kryterium, np. brak możliwości ubiegania się o dopłatę przez osoby garbate bądź zezowate? Czy taka ustawa przeszłaby w sejmie, według pani?

No co pan, przecież to jest dyskryminacja! Przecież nie możemy pozbawiać ludzi ich praw ze względu na wadę wzroku lub postawy. To pewnie jest niezgodne z konstytucją.

- Znowu ma pani rację. To dlaczego za normalne uważa pani wyłączenie z dobrodziejstw ustawy osób, które mają więcej niż 35 lat? Osobom garbatym i zezowatym dopłata się należy, a za starym już nie?

Przekonał mnie pan. Bonus z rządowej kasy powinien być wypłacany sprawiedliwie.

- No właśnie. Jeśli ma być sprawiedliwe, to wchodzimy w tzw. efekt skali.

Nie rozumiem, panie profesorze.

- Już tłumaczę. Załóżmy, że nasz hojny rząd ufundował dla każdego Polaka - bez względu na wiek - gwiazdkowy prezent, którym będzie czek na skromne tysiąc złotych. Czy wie pani, ile taka akcja kosztowałaby Skarb Państwa?

Nie bardzo, Panie profesorze. Nie mam przy sobie kalkulatora.

- Trochę ponad 38 miliardów złotych, czyli tyle, ile mniej więcej wyniesie tegoroczny deficyt budżetowy. Gdybyśmy chcieli sprawiedliwie obdarować Polaków kwotą np. 20 tysięcy złotych - a tyle może kosztować przeciętna dopłata do kredytu Mieszkanie dla Młodych - potrzeba na to blisko 770 miliardów złotych.

Oj, to by chyba dla wszystkich nie wystarczyło! No tak, ale przecież nie każdy Polak potrzebuje mieszkania. A czy słyszał pan być może o jakimś projekcie bonusu ze Skarbu Państwa dla osób starszych, na przykład emerytów?

- Tak. W opracowaniu jest także projekt pod roboczą nazwą NdN.

A co to za skrót, panie profesorze?

- Niespodzianka dla Nieboszczyka. Według założeń projektu tej ustawy, każdy obywatel naszego kraju dostanie 50 procent dofinansowania do kosztów pogrzebu. Rozliczenie nastąpi na podstawie faktury od zakładu pogrzebowego. Jest tylko jeden warunek...

Jaki, panie profesorze?

- Po dopłatę trzeba przyjść osobiście. I nie później niż w ciągu czternastu dni po pochówku. Nie ma możliwości cesji tego świadczenia na rodzinę.

Pan chyba żartuje, panie profesorze?

- Czasem. To tak samo mądry pomysł, jak projekt Mieszkanie dla Młodych. Tylko mniej szkodliwy społecznie. Nie uszczupli znacząco budżetu.

Mnie pan przekonał, panie profesorze. Ale słyszałam, że projekt MdM jest już badany w sejmowych komisjach, podkomisjach i wkrótce trafi do konsultacji społecznych. I może wejść w życie od połowy przyszłego roku.

- Teraz to chyba pani żartuje! To nie może dziać się naprawdę! Ja chyba śnię. Proszę mnie uszczypnąć!

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dlaczego nieruchomości się nie sprzedają?

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Branża mieszkaniowa chciałaby kolejnej Rodziny na Swoim

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »