Mieszkania używane konkurują z MdM

Mieszkania z rynku wtórnego na razie są odporne na spadki cenowe. Porównanie rok do roku pokazuje nawet, że w większości największych miast ceny wzrosły.

Przoduje tutaj Gdańsk, gdzie przez 12 miesięcy mieszkania używane podrożały o ponad 600 zł za metr kwadratowy. Z kolei największy spadek cen odnotowano w Poznaniu - 200 zł/ mkw.

Takie dane podaje NBP publikując średnie cenowe transakcyjne za I kw. 2015. I tak w Gdańsku mieszkania używane podrożały o ponad 600 zł, w (4790 - 5420), w Krakowie skala wzrostów wyniosła 400 zł (5730 - 6130), we Wrocławiu 150 zł (5100 - 5250). Jeśli chodzi o spadki cen - odnotowano je w Warszawie (7200 - 7050) i w Poznaniu (5100 - 4900).

Reklama

Porównanie kwartał do kwartału również wskazuje na to, że w większości dominujących miast ceny na rynku wtórnym wzrosły. To o tyle istotne, że pokazuje iż - przynajmniej na razie - rosnący wkład własny kredytów (od stycznia minimum 10 proc.) nie przekłada się w istotny sposób na popyt.

Z kwartału na kwartał ceny w Gdańsku wzrosły o 400 zł - (5000 - 5400) i w Krakowie - o 300 zł (5830 - 6130).

We Wrocławiu wzrost cen był na poziomie 50 zł (5200 - 5250). W Warszawie natomiast odnotowano spadki na poziomie 300 zł za metr (7380 - 7050), w Poznaniu spadek cen był minimalny i wyniósł około 100 zł (5000 - 4900).

Powyższe dane pokazują, że wbrew zapowiedziom niektórych ekspertów i obserwatorów rynku, mieszkania używane nie tracą popularności wśród klientów. Takie głosy pojawiały się już w zeszłym roku, po wejściu w życie programu MDM.

Zakładano, że skoro program nie obejmuje rynku wtórnego, ten straci część popytu a ceny spadną nawet o około 5 - 10 proc.

Podobne głosy pojawiały się przed 2015 rokiem w związku z rosnącym wkładem własnym kredytów. Również zakładano, że taka sytuacja skłoni klientów do wyboru rynku pierwotnego w MDM kosztem właśnie mieszkań używanych. Na razie jednak - jak wynika z danych odnośnie cen - nic takiego nie ma miejsce.

To oznacza, że rynek wtórny wytrzymuje konkurencję z mieszkaniami z dopłatą państwa. Dzieje się tak - naszym zdaniem - z kilku podstawowych powodów. Po pierwsze z wadliwej konstrukcji programu i rosnących kosztów dla największej grupy jego uczestników, czyli singli i małżeństw bezdzietnych.

Obecnie, przy wymogu 10 proc. wkładu własnego, dopłata od państwa nie wystarczy już by go pokryć. Po drugie kredytobiorca w MDM musi wyłożyć dodatkowe pieniądze na wykończenie mieszkania. W tym kontekście dla wielu kupujących lepszym wyjściem może być po prostu rynek wtórny, który - jeśli kupi się nieruchomość w dobrym stanie - nie wymaga natychmiastowych nakładów finansowych, a pozwala od razu z mieszkania korzystać.

Ponadto ceny na rynku wtórnym i ceny mieszkań w MDM okazują się zbliżone. Nawet w miastach gdzie różnice są większe (np. Kraków) dzięki szerokiemu wachlarzowi ofert klient nie będzie miał problemu ze znalezieniem tańszego mieszkania używanego. Zaletą rynku wtórnego jest także duży wybór, często dużo lepszych lokalizacji, niż w przypadku osiedli z MDM, które bardzo często powstają na peryferiach i cierpią na braki w zakresie infrastruktury. Wszystko to sprawia, że rynek wtórny skutecznie konkuruje z mieszkaniami z dopłatą państwową, a nawet - jak widzimy - zyskuje na wartości.

Monika Prądzyńska WGN Nieruchomości

WGN Nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »