Mieszkanie Plus nabiera rozpędu

Rozpędu nabiera rządowy program mieszkaniowy - Mieszkanie Plus. Na obecnym etapie 30 miast w kraju przyłączyło się do projektu, podpisało list intencyjny i przekazało działki. Może na nich powstać około 9 tysięcy mieszkań, a plany są znacznie szersze. Docelowo - do 2030 roku Polska ma zniwelować deficyt mieszkaniowy i "dociągnąć" do europejskiej średniej. Tanie czynszówki rodzą jednak obawy uczestników rynku najmu. Mieszkania od państwa mają być bardzo konkurencyjne cenowo.

Ostatnio do rządowego programu przyłączyły się Chrzanów, Gdynia, Koluszki, Koło, Konin, Łódź, Nysa, Rzeszów, Świdnik, Tomaszów Mazowiecki, Toruń, Zabrze i Zduńska Wola. Wcześniej listy intencyjne podpisano m.in. w Katowicach, Gdyni. W Warszawie czynszówki mają powstawać na gruntach AMW, ale ogólnie wśród lokalizacji dominują małe miasta - tam, gdzie budownictwo deweloperskie w praktyce nie istnieje. Wedle zapowiedzi strony rządowej pierwsze budowy mają ruszyć już z początkiem przyszłego roku.

Jaki jest cel? Jak już wspomnieliśmy - czynszówki mają wyrównać deficyt mieszkaniowy w Polsce. Obecnie brakuje około 460 tys. lokali. Nasz kraj jest też poniżej średniej europejskiej, jeśli chodzi o liczbę mieszkań na tysiąc osób. U nas jest to 360 lokali, podczas gdy średnia w Europie jest o około 100 lokali wyższa.

Reklama

Mieszkanie Plus ma więc dostarczyć tanie czynszówki z kosztem budowy poniżej 3000 zł za metr i ze średnimi stawkami najmu wynoszącymi od 10 do 20 zł. Będzie też opcja dojścia do własności, przy wynajmie od państwa, wtedy stawki będą nieco wyższe (12 - 24 zł).

Oferta ma być przede wszystkim skierowana do osób gorzej uposażonych i rodzin wielodzietnych, choć z wynajmu od państwa ma mieć możliwość skorzystania każdy. Przy braku wystarczającej liczby miejsc decydowały będą: wysokość dochodów i sytuacja rodzinna.

Do tego pozostałymi filarami programu mają być: wsparcie dla budownictwa społecznego oraz stworzenie atrakcyjnego systemu oszczędzania na mieszkanie, poprzez indywidualne konta mieszkaniowe z premią coroczną za oszczędzone pieniądze. Docelowo ma powstać kilkadziesiąt tysięcy mieszkań.

Pytanie - jak taki program wpłynie na rynek? Wydaje się, że w największym stopniu poprawę w dostępności mieszkań odczują osoby żyjące w mniejszych miastach. W małych ośrodkach w praktyce nie ma budownictwa deweloperskiego, ewentualnie w grę wchodzą projekty spółdzielcze, TBS, czy od małych lokalnych deweloperów, ale zdecydowanie poniżej zapotrzebowania. Przykładowo: w mieście Pelplin, które przystąpiło do nowego programu, w zeszłym roku oddano do użytku tylko sześć mieszkań! Takie dane dostarcza GUS. Państwo w tej lokalizacji chce natomiast zbudować 160, co dla małego miasta mogłoby oznaczać mieszkaniową rewolucję.

Na drugim biegunie są największe ośrodki, gdzie deweloperzy działają prężnie. Tu z kolei wydaje się, że nawet przy rozbudzonym froncie robót mieszkań państwowych, ich udział w rynku nie będzie na tyle duży, by mogły odczuć to zarówno firmy deweloperskie, jak i kupujący pod wynajem.

Oczywiście wiele zależy od liczby lokali i cen. Dolne granice stawek najmu mieszkań od państwa są rzeczywiście bardzo konkurencyjne. To może oznaczać uderzenie w rynek najmu, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach. Sprawa jest o tyle istotna, że często właściciele ratują się wynajem, nie mając możliwości sprzedaży mieszkań kupionych na kredyt w czasie górki cenowej z lat 2007 - 2008. Dla takich osób wynajem to jakaś deska ratunku, by regulować zobowiązanie, a przy tym mieć możliwość realizacji kolejnych planów mieszkaniowych.

W WGN sprawdziliśmy na ile konkurencyjne byłyby czynsze mieszkań od państwa, na tle lokalnych, małych rynków najmu. Okazuje się, że rzeczywiście rządowe lokale mogą być konkurencyjne, ale raczej w dolnych granicach cenowych. Przykładowo: w również objętym programem Wałbrzychu, średnie stawki najmu wynoszą obecnie około 23 - 25 zł/ mkw. Około 20 zł za metr miesięcznie trzeba płacić za wynajem w Chrzanowie, w Grudziądzu czy Tarnowie można znaleźć już jednak oferty za 10 zł/ mkw. , podobnie w Ostrowie Wielkopolskim, Piotrkowie Trybunalskim, Wałczu czy Suwałkach.

Tak więc - państwowa oferta - nawet jeśli konkurencyjna, nie przebija ostatecznie oferty prywatnej. Na ile obawy właścicieli są uzasadnione? Wszystko zależy od skali programu i realizacji zapowiedzi dotyczących czynszów. Pozytywnym sygnałem dla rynku jest natomiast rosnący popyt ze strony obcokrajowców, którzy w coraz większym stopniu występują na naszym rynku pracy i zgłaszają zapotrzebowanie na mieszkania. Wbrew pozorom często decydują się na mniejsze ośrodki, satelickie wobec dużych miast, gdzie czynsze są niższe.

Monika Prądzyńska

WGN Nieruchomości
Dowiedz się więcej na temat: Mieszkanie+
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »