Poważne ostrzeżenie przed osłabieniem złotego
Pierwsze doniesienia o wzroście gospodarczym w III kwartale poszczególnych państw wskazują na wytracanie przez niego tempa. W Wielkiej Brytanii kwartalna poprawa zwolniła do 0,8% z 1,2% w II kwartale, a w Korei do 0,7% z 1,4% w II kwartale.
W skali roku brytyjski PKB poprawił się o 2,8%, a koreański o 4,5%. Widzimy zatem, że z jednej strony skala rozwoju gospodarczego w tych krajach jest zadowalająca, a z drugiej strony są powody do obaw o to, co przyniesie przyszłość. Z tego punktu widzenia trudności, jakie napotykają giełdy na drodze w górę wydają się zrozumiałe. Inwestorzy wciąż obawiają się, że gospodarki najlepsze mają za sobą, a kolejne kwartały będą upływać pod znakiem dalszego wyhamowywania tempa rozwoju.
Zakładając nawet, że ta negatywna tendencja nie okaże się zbyt silna i nie wywoła ponownie zjawisk recesyjnych, to i tak w takich warunkach nie widać powodów, dla których 12-miesięczne tempo zwyżki cen akcji miałoby być istotnie wyższe niż obecne. Na rynkach rozwijających się waha się w ostatnich miesiącach koło 10%, na wyraźnie mniejsze.
Podczas wczorajszych notowań kurs koszyka złożonego po połowie z euro i dolara względem złotego przełamał blisko 4-miesięczną linię trendu zniżkowego. To zapowiada osłabienie naszej waluty w kolejnych tygodniach. Nie jest to dobry znak dla giełdy, tym bardziej, że w ostatnim czasie zaczęły słabnąć nasze obligacje. Niewykluczone, że globalni inwestorzy stopniowo realizują zyski, jakie wypracowali w poprzednich miesiącach.
Perspektywa osłabienia złotego tworzy dodatkowy kontekst dla wczorajszej decyzji RPP, która utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie, w dużym stopniu z uwagi na umocnienie naszej waluty po takiej decyzji.
Przełamanie przez kurs koszyka euro i dolara względem złotego 4-miesięcznej linii trendu otwiera drogę do osłabienia naszej waluty
Poprawa w zakresie sprzedaży domów na amerykańskim rynku jest na tyle mała, że trudno mówić o przełamaniu niekorzystnych tendencji
Podobnie, jak wrześniowa sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA, tak i pierwotnym wypadła lepiej od oczekiwań, ale nie przyniosła przełomowych wiadomości. 307 tys. sprzedanych mieszkań w ujęciu rocznym, to wciąż niewiele więcej niż w rekordowo słabym maju, kiedy nabywców znalazło jedynie 282 tys. domów. Dobrą informacją był wzrost cen w porównaniu z sytuacją sprzed roku, o 3,3%. Przy obecnej sprzedaży potrzeba 8 miesięcy, by upłynnić zapasy niesprzedanych domów na rynku pierwotnym. Do kupienia na koniec września było 204 tys. domów, najmniej od 1968 r. Sprzedaż domów na rynku stanowi obecnie 10% całkowitej sprzedaży.
W minionym tygodniu podniosła się o 3,2% liczba wniosków o kredyty hipoteczne w USA. Złożyła się na to poprawa zarówno w zakresie kredytów na kupno domów (wzrost o 3,9%), jak i refinansowania wcześniej zaciągniętych zobowiązań (zwyżka wyniosła 3%). Wnioski o refinansowanie zobowiązań stanowiły 82,3% wszystkich.
Zespół Analiz
Home Broker