Remont mieszkania - ważna jest wartość nieruchomości

Inwestor, który remontuje mieszkanie, jest zainteresowany tym, by podniosły one odpowiednio wartość nieruchomości. To też kluczowa sprawa w przypadku, gdy remont finansujemy kredytem mieszkaniowym. W takiej sytuacji od przyszłej wartości nieruchomości będzie zależeć to, ile pieniędzy otrzymamy z banku. Dlatego, żeby się nie "przejechać" dobrze jest zanim zaczniemy działać, określić potencjalną wartość nieruchomości po przeprowadzeniu prac.

Jeśli finansujemy wykończenie/remont kredytem jest to dla nas kluczowa sprawa, bowiem - gdy bank uzna, że mieszkanie po remoncie nie będzie wystarczającym zabezpieczeniem dla kredytu w kwocie, o którą się staramy, nie dostaniemy odpowiednio wysokich pieniędzy.

Takie sytuacje zdarzają się często - zwłaszcza na rynku pierwotnym, gdzie gros klientów kupuje mieszkania w tzw. standardzie deweloperskim, a więc do samodzielnego wykończenia. Pod tym względem rynek wtórny ma tę "przewagę", że w kupionym mieszkaniu - o ile nie jest w fatalnym stanie możemy zamieszkać od razu bez konieczności przeprowadzania prac. W praktyce nawet kupujący mieszkania używane najczęściej szybko decydują się na remont. Niewielu bowiem odpowiada wersja "wyjściowa", zawsze jest coś do zmiany albo poprawy - nie mówiąc już o sytuacji, gdy kupujemy mieszkania do remontu - a w takie nieruchomości często "celują" inwestorzy pod wynajem. Chodzi o niemałe pieniądze. Szacuje się ostrożnie, że przeciętne koszty remontu/wykończenia stanowią jakieś 10 proc. wartości nieruchomości.

Reklama

Jak wycenia bank?

Dla banku kluczowym wskaźnikiem przy podejmowaniu decyzji o przyznaniu bądź nieprzyznaniu kredytu jest tzw. LtV czyli loan to value. Mówi on o tym jaka jest relacja kredytu do wartości zabezpieczenia, czyli mieszkania obciążonego hipoteką. W przypadku kredytu na zakup i remont wskaźnik ten określi bank szacując, o ile wzrośnie wartość mieszkania po przeprowadzeniu remontu. Powinna być ona przynajmniej o 10 proc. wyższa niż kwota kredytu. Co prawda teoretycznie na polskim rynku kredytowym najniższy możliwy wkład własny wynosi 20 proc., jednak w praktyce spotyka się kredyty z wkładem mniejszym - np. 10 proc.

W celu określenia wartości nieruchomości po remoncie, bank powoła rzeczoznawcę. Ten zapozna się z parametrami nieruchomości oraz dokumentami - naszym kosztorysem i harmonogramem prac remontowych. Następnie wyceni nieruchomości.

W jaki sposób?

Najpopularniejsza jest tzw. metoda porównawcza, która polega po prostu na tym, że rzeczoznawca porównuje ceny uzyskane w transakcjach za podobne nieruchomości w okolicy. Jeśli więc mamy mieszkanie w bloku z wielkiej płyty na 3. piętrze, rzeczoznawca wynajdzie takie właśnie nieruchomości. Ceny, po których były przeprowadzanie transakcje rzeczoznawca znajdzie choćby w katastrze, ale też popularny jest system Amron (System Analiz i Monitorowania Rynku Obrotu Nieruchomościami), z którego korzysta Związek Banków Polskich. W rozporządzenie ministerialnym napisano, że średnią cenową należy wyciągnąć na podstawie przynajmniej kilkunastu nieruchomości. Przyjmuje się, że musi być to przynajmniej 11 mieszkań.

Po znalezieniu porównywalnych transakcji rzeczoznawca koryguje wartość nieruchomości w oparciu o wagę poszczególnych cech, czyli ich udział w całościowej wycenie. Np. lokalizacja ma większą wagę niż wykończenie nieruchomości itp. Oczywiście dokonujący operatu szacunkowego ustala na jakim poziomie znajduje się dana cecha - dobrym, średnim, niskim itp.

Pułapki w wycenie

By nie przeżyć nieprzyjemnego zaskoczenia, gdy po wpłacie wkładu własnego nie dostaniemy odpowiednich pieniędzy, dobrze jest po prostu podjąć się próby wyceny samodzielnie. Możemy postąpić podobnie - tzn. sprawdzić ceny mieszkań w okolicy, nawet odwiedzić niektóre z nich. Wyszukać nieruchomości o podobnym standardzie do naszej - oczywiście po przeprowadzeniu prac.

Warto jednak wiedzieć, że wyceny "amatorskie" często obarczone są specyficznymi błędami. Po pierwsze - nie bierzemy pod uwagę czynników, które mają znaczenia dla rzeczoznawcy bankowego, a akurat jakość wykończenia ma znaczenie drugorzędne. Przy operacie szacunkowym nie liczy się jakość tapet, czy kafelek w łazience, a np. stan instalacji elektrycznej. Bez znaczenia są meble, sprzęt AGD itp.

Po drugie - może nawet ważniejsze - określony wkład finansowy, nie powoduje, że mieszkanie automatycznie zyskuje na wartości o tyle, ile w nie włożyliśmy. Zobrazujmy to przykładem: załóżmy, że ktoś w zaniedbanej, peryferyjnej okolicy tanich mieszkań inwestuje w nieruchomość wartą 150 tys. zł. By nadać jej wysoki standard dokonuje remontu wartego drugie 150 tysięcy. Mieszkanie zyskuje standard premium, jednak nie oznacza to, że automatycznie jest warte 300 tysięcy. Dlaczego? Ponieważ ceny nieruchomości w tej okolicy są znacznie niższe, co "odbija" się też na cenie naszej nieruchomości. Apartament na warszawskim Śródmieściu będzie znacznie droższy niż nawet dokładnie taka sama nieruchomość, ale dajmy na to - na Targówku.

To zresztą cenna przestroga. Z jednej strony zagrożeniem jest niedoinwestowanie, z drugiej jednak strony można przeinwestować. Jeśli wycena jest nam potrzebna przede wszystkim do tego, by nie "przejechać" się w relacjach z bankiem, dobrze jest po prostu samodzielnie skorzystać z usług rzeczoznawcy. Jeśli wybierzemy kogoś takiego z listy rzeczoznawców akceptowanych przez bank, jego operat będzie dla banku obowiązujący.

Dagmara Komarnicka, dział analiz

WGN Nieruchomości
Dowiedz się więcej na temat: remont mieszkania | mieszkanie | Mieszkanie+ | remont
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »