Ardanowski dla WH: Rząd PiS nie dopuści do wprowadzenia podatku mięsnego w Polsce!

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl zapewnia, że nie dopuści do wprowadzenia podatku mięsnego w Polsce. Jak wskazuje, taki wariant nawet nie jest rozpatrywany, a ponadto podatku nie popiera nikt w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

Odnosząc się jednak do czysto teoretycznych skutków podatku mięsnego, Ardanowski wskazuje, że danina uderzyłaby przede wszystkim w najbiedniejszych konsumentów. - Nastąpiłaby drożyzna. Ceny produktów mięsnych wzrosłyby gwałtownie - zaznacza. Zdaniem Ardanowskiego, poważnie ucierpiałby także przemysł mięsny i to zarówno ten duży, jak i mały. Negatywne skutki odczuliby również rolnicy.

- Rolnictwo jest systemem naczyń połączonych - wskazuje minister rolnictwa. - Produkcja roślinna w zdecydowanej większości jest przeznaczona na pasze. Znaczna część użytków zielonych to są pastwiska, łąki dla przeżuwaczy, dla bydła mięsnego, mlecznego, dla owiec, dla kóz, ale zboża uprawne w 85 proc. trafiają na pasze dla świń, dla drobiu - dodaje Ardanowski, podkreślając, że podatek mięsny mógłby być nawet "śmiertelnym" ciosem w polskie rolnictwo.

Reklama

W rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl szef MRiRW twierdzi, że tematu podatku mięsnego nie traktuje poważnie. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek był na tyle nieroztropny, żeby chciał z diety ludzkiej wyeliminować mięso, ale również ludzie mają prawo dokonywać wyboru. Chcą być weganami czy wegetarianami? Ich sprawa. Ktoś chce jeść mięso, to jest jego sprawa - tłumaczy Ardanowski.

W opinii ministra, dyskusja o ewentualnym podatku mięsnym zainicjowana została przez ludzi "nazywających się często ekologami, choć nie wiem, czy mają cokolwiek z ekologią wspólnego". Dążyć mają oni do przedstawienia hodowli zwierząt "jako działalności zbrodniczej, szkodliwej".

- Oni mają takie przekonania, że mięso jest czymś szkodliwym i że zabija się zwierzęta, żeby to mięso pozyskać. W związku z tym chcą swoją ideologię narzucić poprzez drastyczne, drakońskie ceny, które mają uniemożliwić jedzenie mięsa ludziom, w szczególności tym biedniejszym, bo przecież na nich by się to przełożyło - tłumaczy Ardanowski swoje stanowisko.

I dodaje: - To nie dotyczy zresztą tylko mięsa, ale również mleka, bo ponoć hodowla bydła jest to, jak to jedna z europosłanek Lewicy powiedziała, gwałcenie krów; jest to działalność niezgodna z oczekiwaniami krów, bo one są dojone, a może nie chciałyby być dojone? To jakaś aberracja intelektualna, ale niestety takie nurty w tej chwili są - podkreślił Jan Krzysztof Ardanowski.

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: rolnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »