Nie dbasz o zdrowie - płać wyższe podatki

Proponowana podwyżka podatku VAT na niezdrową żywność z 8 proc. do 23 proc. spowodowałaby, że paczka chpisów, która dziś kosztuje 3,8 zł zdrożałaby do 4,33 zł, czyli o 53 grosze (14 proc.). Innym rozwiązaniem może być podatek "tłuszczowy", który już funkcjonuje np. na Węgrzech, w Danii i w Rumunii.

Poseł John Abraham Godson (PO) w trosce o finanse państwa i zdrowie obywateli (co pośrednio wiąże się z tym pierwszym) w skierowanej do ministra finansów interpelacji proponuje podwyższenie stawki VAT na produkty spożywcze powszechnie uznawane za szkodliwe. Stawka miałaby wzrosnąć do 23 proc. Poseł wskazuje przede wszystkim na produkty, które przez dużą zawartość tłuszczu sprzyjają otyłości (np. chipsy, chrupki ziemniaczane, snacki - chrupki kukurydziane, pellety - chrupki pszenno-ziemniaczane) (interpelacja nr 235). Teraz produkty te są opodatkowane preferencyjną 8-proc. stawką VAT.

Reklama

Alkohol i czekolada już są obłożone 23-proc. stawką

W odpowiedzi na interpelację minister finansów wskazał, że już teraz (w okresie od 1 stycznia 2011 roku do 31 grudnia 2013 roku) w grupie produktów spożywczych opodatkowanych stawką podstawową (23 proc.) znajdują się produkty spożywcze, które mogą wywołać niekorzystne skutki dla zdrowia. Są to alkohol, kawa, napoje gazowane, czekolada i inne słodycze, wyroby ciastkarskie i ciastka z terminem do spożycia powyżej 45 dni, a także pelle wymienione przez posła. Minister zadeklarował jednak, że przyjrzy się sprawie wspólnie z szefami resortów zdrowia i rolnictwa. O ile można się spodziewać poparcia pomysłu ze strony ministerstwa zdrowia, to ciekawe będzie stanowisko resortu rolnictwa. Czy stanie ono w obronie polskich ziemniaków, czy budżetu?

W szkodliwe produkty podatkiem "tłuszczowym"

Pomysł posła to trochę inna wersja wprowadzonego w wielu krajach (np. na Węgrzech, w Rumunii, Portugalii, czy w Danii) podatku zwanego "tłuszczowym" lub "chipsowym". Chociaż jedno nie wyklucza drugiego - wyższa stawka VAT może iść w parze z dodatkową daniną.

Podatek tłuszczowy, w odróżnieniu od VAT, obok tego, że zasila budżet państwa, pełni także funkcję informacyjną, na przykład gdy na opakowaniu produktu znalazłaby się informacja, że jest on objęty dodatkowym obciążeniem na rzecz fiskusa. W przypadku samej podwyżki VAT może się zdarzyć, że jej wprowadzaniu będzie towarzyszyć dyskusja o szkodliwości niektórych produktów, ale potem przejdziemy nad tym do porządku dziennego i przy codziennych zakupach zapomnimy, że VAT jest wyższy.

Ale podatek "tłuszczowy" też może wzbudzać kontrowersje. Na Węgrzech został nałożony na żywność i napoje o wysokiej zawartości cukru, soli, węglowodanów oraz kofeiny (podatek nie dotyczy jednak wielu tradycyjnych produktów węgierskich, jak salami, kiełbaski, kiszka, czy słonina!). W Dani za produkty odpowiedzialne za tycie, a tym samym niebezpieczne dla zdrowia, zostały uznane np. masło, mleko, ser, pizza, mięso czy olej.

Drożej o 14 procent

Jaki wpływ na cenę paczki chipsów miałaby proponowana przez posła PO podwyżka stawki VAT? Przyjmijmy, ze kosztuje ona dziś 3,8 zł, w tym 28 groszy stanowi VAT. Gdyby VAT wynosił 23 proc., za tę samą paczkę chipsów trzeba byłoby zapłacić 4,33 zł, zdrożałaby więc o 53 grosze, czyli o 14 proc., wynika z obliczeń Tax Care.

Czy taki dodatkowy koszt spowoduje, że będziemy zdrowsi? Skala podwyżki, czyli w przypadku naszej paczki chipsów 14 proc., jest znacząca, choć sama kwota 53 gorszy może być za mała do tego, żeby zniechęcić do zakupu niezdrowej przekąski. W paczce papierosów trzy czwarte ceny to podatki (VAT i akcyza), a nie odstrasza to palaczy.

W podwyżce VAT na niezdrowe produkty można doszukiwać się pewnej sprawiedliwości społecznej - nie dbasz o zdrowie, a zatem państwo więcej wydaje na twoje zdrowie, w związku z tym ty więcej oddajesz państwu. Alternatywą może być obniżka VAT na produkty, których spożywanie jest korzystne dla zdrowia. Ale na to resort finansów z pewnością się nie zgodzi.

Katarzyna Rola-Stężycka

Ministerstwo finansów w czwartek po południu zaniechało prac nad podniesieniem podatku na chipsy i tak zwaną niezdrową żywność. Powodem są negatywne stanowiska resortów zdrowia i rolnictwa, które bronią interesów rolników i argumentują, że na rynku nie ma niezdrowej żywności. Wiesława Dróżdż z ministerstwa finansów wyjaśnia, że według resortu zdrowia na rynku nie ma niezdrowej żywności, bo do sprzedaży są dopuszczone tylko produkty przebadane. Z kolei ministerstwo rolnictwa obawiało się o sytuację rolników, po wyższym opodatkowaniu chipsów. O planie opodatkowania przekąsek napisała dzisiejsza prasa. W cenę chipsów jest wliczony 8 - procentowy VAT, ale resort finansów chciał jego zwiększenia do 23 procent. Wyższy VAT obowiązuje między innymi na alkohol, kawę, czy słodycze o długim terminie przydatności do spożycia. (IAR)

KOMENTARZ INTERIA.PL

Nie okłamujmy się. Wszystkie podwyżki podatków (i innych danin - jak opłaty - które w rzeczy samej są podatkami) mają jeden cel - fiskalny. A cel fiskalny to drenowanie kieszeni obywateli, rekwirowanie ich pieniędzy, zabieranie a nawet rekwirowanie jakichkolwiek nadwyżek. Nawet jeśli pomysł posła Godsona ubrany był w piękne intencje, idea pozostanie wężem wkradającym się w kieszenie po pieniądze obywateli. Bzdurą jest teza, że państwo lepiej zadba o nasze zdrowie i fundusze niż my sami. Nie wierzcie w to!

Krzysztof Mrówka

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Tax Care S.A.
Dowiedz się więcej na temat: podatki | zdrowie | podatek chipsowy | #zdrowie | podatek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »