PiS chce obniżyć stawki VAT

PiS podtrzymuje, że obecne stawki VAT zostaną obniżone od 2017 roku, zgodnie z ustawą - mówi w wywiadzie dla "Gazecie Wyborczej" Henryk Kowalczyk, poseł PiS. Zdaniem posła, każdy będzie mógł wycofać pieniądze z OFE i wrócić do ZUS.

- Nie zamierzamy nic zmieniać. Od 2017 r. jest już zapisana w ustawie automatyczna obniżka stawek. I tego się póki co trzymamy - powiedział. Kowalczyk dodał, że PiS nie planuje podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy.

- Nie, nie. Absolutnie nie. Ostatnie podwyżki przyniosły odwrotne skutki od zamierzonych. Pieniędzy w budżecie było po nich mniej, a nie więcej - powiedział.

Poseł PiS ocenił, że "nie będzie zwiększenia" deficytu sektora finansów publicznych. - Zakładam, że nie będzie zwiększenia tego deficytu. Ale tak naprawdę czas pokaże - powiedział.

Reklama

Dodał, że chciałby, aby reguła ograniczająca wzrost wydatków państwa została utrzymana.

- Chciałbym żeby została. Dyscyplina jest ważna - powiedział.

W odpowiedzi na pytanie dotyczące opodatkowania sklepów o powierzchni od 250 metrów poseł PiS powiedział: - Myśleliśmy o 400 metrach. Wpisaliśmy do projektu 250, ale jeszcze będziemy o tym rozmawiać.

Pytany o pojawiające się głosy w PiS dotyczące cofnięcia reformy emerytalnej z 1998 r. Kowalczyk powiedział:

- To prawda, są takie pomysły, ale to wymaga bardzo głębokiego namysłu, bo odejście od obecnego systemu miałyby spore skutki finansowe. Choć ten system jest niekorzystny teraz dla emerytów. Z każdym kolejnym rokiem relacja emerytury do wynagrodzenia spada. Ale czy nas będzie stać na zmianę? Nie chcę się deklarować.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk ocenił, że wprowadzenie podatku bankowego jest możliwe już od początku marca lub z początkiem II kwartału przyszłego roku.

PiS: każdy będzie mógł przejść z pieniędzmi do ZUS

W ocenie Henryka Kowalczyka z PiS każdy kto tylko chciałby przejść z pieniędzmi do ZUS powinien móc to zrobić. W ocenie Kowalczyka ograniczone powinno być jedynie wielokrotne przenoszenie pieniędzy - jak ktoś się wycofał, to nie powinien móc wrócić do OFE pisze dzisiejsza Gazeta Wyborcza.

OPINIA

Tłumaczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie OFE było pokrętne - uważa Rafał Antczak z firmy doradczej Deloitte. Wczoraj Trybunał stwierdził, że przeprowadzona przez rząd Donalda Tuska reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych była niemal w całości zgodna z ustawą zasadniczą.

Rafał Antczak jest zaskoczony, że sędziowie Trybunału wykroczyli poza przepisy prawa i weszli na obszar ekonomii, gdzie się pogubili. Wyjaśnia, że argumenty ekonomiczne wskazują, że powinno się zmuszać rząd do oszczędności, podczas gdy odwrócona reforma OFE miała na celu wzrost konsumpcji, a nie oszczędności. - Tłumaczenie Trybunału Konstytucyjnego w obszarze ekonomicznym jest po prostu pokrętne"- powiedział Antczak.

_ _ _ _ _ _

We wczorajszym orzeczeniu Trybunał Konstytucyjny uznał większość przepisów dotyczących OFE za zgodne z konstytucją. Za niezgodny z ustawą zasadniczą sędziowie uznali tylko zakaz reklamy funduszy emerytalnych.Trybunał uznał za zgodne z konstytucją najważniejsze z wprowadzonych dwa lata temu zmian w systemie emerytalnym, które ograniczyły rolę OFE. Zaskarżyli je do TK były prezydent Bronisław Komorowski i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Sędzia prof. Marek Zubik, uzasadniając wyrok w sprawie zmian w systemie emerytalnym, wskazywał, że składki emerytalne przekazane do OFE są środkami publicznymi oddanymi funduszom w zarząd. Sędzia tłumaczył, że określenie charakteru prawnego składki emerytalnej i znaczenie zarządzania nią przez OFE było kluczową kwestią w rozpatrywanej sprawie. Wyjaśnił, że płacenie składki jest obowiązkiem ubezpieczonych. "Środki pochodzące ze składki emerytalnej nie mogą być zatem rozumiane w sensie konstytucyjnym jako własność prywatna ubezpieczonych" - mówił.

Dodał, że stanowią one publiczne środki na pokrycie publicznych zobowiązań państwa, a przekazanie tych pieniędzy do OFE to czynność techniczno-administracyjna; OFE i PTE - mimo że prywatne - wykonują bowiem zadania publiczne w zakresie wyznaczonym przez prawo.

Zdania odrębne do kilku wątków wyroku zgłosili w różnym zakresie sędziowie Teresa Liszcz - do czterech punktów wyroku, Mirosław Granat - do dwóch i Wojciech Hermeliński - do jednego.

Komentując orzeczenie Trybunału wiceszefowa resortu finansów Izabela Leszczyna zwróciła uwagę, że TK uznał, iż środki w OFE są środkami publicznymi. "TK powiedział (...) w nim, żeby nie kreować w przestrzeni publicznej iluzji o prywatnym charakterze środków w OFE. Mam nadzieję, że apologeci OFE nie będą więcej tego robić" - powiedziała.

Według Leszczyny środowego wyroku nie można jednak interpretować jako zielonego światła dla likwidacji OFE. Podkreśliła też, że PO nie popiera pomysłu całkowitej likwidacji OFE.

Z kolei Henryk Kowalczyk z PiS po wyroku Trybunału mówił, że "odetchnęliśmy z ulgą, bo najczarniejszy scenariusz, czyli konieczność zwrotu środków z OFE, nie sprawdził się". "To byłby dramat dla budżetu" - podkreślił poseł PiS.

Kowalczyk ocenił, że wyrok Trybunału nie otwiera drogi do likwidacji funduszy. - To, co się stało, czyli zabranie tych pieniędzy, było nie w porządku i nieuczciwe - nadal to podtrzymujemy. Oczywiście teraz cofanie tej decyzji też byłoby szkodliwe - zaznaczył.

- Stanowisko PiS jest niezmienne - chcemy ludziom dać wybór. Jeśli chcą się przenieść, chcą wyjść z OFE z kapitałem, to aby mieli taką możliwość. Jeśli natomiast chcą pozostać w otwartych funduszach, to niech pozostaną, ale muszą mieć też wiedzę na temat ryzyka, jakie się z tym wiąże oraz pełną informację, nie tylko reklamę - podkreślił.

Po wygłoszeniu orzeczenia eksperci zwracali uwagę, że TK nie zabronił rządzącym sięgnięcia po kolejne środki z funduszy. - Trybunał (...) jednoznacznie stwierdził, że nasze składki w OFE są środkami publicznymi, bo gdyby były prywatne, to państwo nie mogłoby nimi dysponować. To główny sens tego wyroku. Pozostaje pytanie, czy wpłacone przez nas składki ZUS przekazane do OFE stają się z tego powodu prywatnymi oszczędnościami, czy nie - mówił PAP główny ekonomista PwC Witold Orłowski.

Dodał też, że TK swoim wyrokiem co prawda nie zachęcił rządzących, by sięgali po kolejne środki z OFE, ale nie zabronił też takich praktyk. - Pytanie, czy nie stanowi to zachęty do dalszego zabierania aktywów z OFE, jeśli państwo znajduje się w potrzebie. Trybunał nie zapalił zielonego światła dla takiego postępowania, ale nie zapalił też czerwonego. Uznał po prostu, że w pewnych sytuacjach takie działanie jest możliwe i zgodne z konstytucją - mówił ekonomista.

Podobnego zdania jest lider Nowoczesnej Ryszard Petru, który stwierdził, że takie podejście Trybunału "otwiera możliwość dalszego skoku na pieniądze w OFE". Dlatego - jak zapowiedział - jego klub będzie chciał złożyć poprawkę do ustawy o funduszach emerytalnych, która będzie mówiła, iż "te pieniądze, które mamy jeszcze w funduszach emerytalnych, są naszą własnością".

Podczas zakończonej w środę dwudniowej rozprawy sędziowie TK oceniali zgodność z konstytucją wprowadzonych dwa lata temu zmian w ustawie o OFE. TK badał skargi prezydenta i Rzecznika Praw Obywatelskich. Prezydent Bronisław Komorowski zakwestionował m.in. zakaz inwestowania funduszy w obligacje, nakaz inwestowania w akcje i zakaz reklamy OFE. Z kolei RPO Irena Lipowicz zarzuciła przepisom m.in. naruszenie zasad zaufania obywateli do państwa oraz zakazu niedziałania prawa wstecz. W skardze wskazano m.in., że przeniesienie do ZUS i umorzenie 51,5 proc. aktywów OFE narusza zasadę zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa (zasadę lojalności).

PAP/IAR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »