System podatkowy to przede wszystkim wielki biznes sprzeczny z interesem publicznym

Współczesny system podatkowy ma dwie, odmienne twarze: pierwszą, dominującą w oficjalnych mediach, charakteryzuje "fiskalizm", despotyzm interpretacyjny oraz całkowity brak poszanowania dla interesów podatnika. "Fiskus" każdego może zniszczyć, nie obowiązuje tu prawo podatkowe w tradycyjnym sensie - wystarczy aby organy lub sądy miały inny pogląd niż podatnik, aby wymierzyć mu zaległości podatkowe i sankcje karne.

Drugą twarz kształtuje biznes podatkowy, który oferuje nie tylko "bezpieczeństwo interpretacyjne", ale również uchwalenie odpowiednich przepisów "korzystnych dla podatników". Tu nie ma poczucia zagrożenia: wręcz odwrotnie - jest pole dla "inwestycji podatkowych" i podatkowej działalności innowacyjnej, przynoszących wysokie zyski.

Nie jest tajemnicą, że efektywność dużych inwestycji podatkowych w Polsce jest często wielokrotnie wyższa od inwestycji w realnej gospodarce. Przykłady są powszechnie znane: umieszczenie towaru w załączniku nr 11 do ustawy o VAT, czyli faktyczna eliminacja opodatkowania, daje korzyści liczone w dziesiątkach lub setkach milionów złotych a nakłady w tej inwestycji stanowią tylko niewielki procent tych korzyści.

Reklama

Bardziej znana jest pierwsza twarz systemu: istnieją nawet stowarzyszenia poszkodowanych przez organy podatkowe i sądy - piszą o tym oficjalne media. Druga twarz otoczona jest zmową milczenia, co nie musi dziwić, bo główni gracze biznesu podatkowego są wszechobecni na rynku medialnym, a przede wszystkim dużo inwestują w reklamy.

Obie twarze są prawdziwe. Która z nich jest ważniejsza? Oczywiście ta druga i to w każdej możliwej płaszczyźnie. Biznes podatkowy sprzedaje swoje usługi na wszystkich polach tego systemu, a zwłaszcza zapewnia:

1) uchwalanie lub zmianę przepisów, które dają korzyści zleceniodawcy ("inwestycje legislacyjne"),

2) bezpieczeństwo wszelkich, nawet najbardziej ryzykownych operacji podatkowych dzięki dobrym relacjom z władzą ("parasol podatkowy"),

3) doradztwo optymalizacyjne, którego przedmiotem są "innowacje podatkowe" przynoszące oszczędności fiskalne,

4) obsługę prawną spraw administracyjnych i sądowych związanych z rozliczeniami podatkowymi,

5) obsługę informatyczną rozliczeń podatkowych i sprawozdawczości na rzecz organów podatkowych,

6) rutynową obsługę prowadzenia ewidencji podatkowych, składania deklaracji oraz dokumentowania,

7) szkolenia, edukacja i warsztaty dla pracowników zajmujących się rozliczeniami podatkowymi.

Samo istnienie biznesu podatkowego nie jest oczywiście niczym złym: prawie każdy jest podatnikiem, demokracja wiąże się z fiskalizmem, ilość przepisów podatkowych wzrosłaby nawet bez wpływu tego biznesu. Nawet gdyby władza działała w interesie publicznym, wielu podatników potrzebuje doradztwa i pomocy, powierzając osobom trzecim nie tylko obsługę sporów, lecz również prowadzenie ksiąg podatkowych oraz edukację. Od 40 lat w jakiejś części należę do tego biznesu, zwłaszcza w dziedzinie obsługi rozliczeń i sporów podatkowych: jest on częścią rynku usług księgowych i prawnych, choć już przed 20 laty, wraz z uchwaleniem ustawy o doradztwie podatkowym, ma już swoją specyfikę i odrębności. W tradycyjnym kształcie nie był niczym groźnym. Jego patologizacja nastąpiła dość niedawno - przede wszystkim po naszym "wuniowstąpieniu". Część biznesu podatkowego sięgnęła po nowe zdobycze. Jego głównym sukcesem systemowym było połączenie działalności audytorskiej i doradczej, co z istoty jest chore, gdyż występuje tu nieusuwalny konflikt interesów.

Jednak najważniejszym sukcesem zagranicznego biznesu podatkowego było "zdobycie" resortu finansów, co ostatecznie nastąpiło pod rządami liberałów. Nikt nie ukrywał tego faktu: w budynku przy Świętokrzyskiej 12 odrębny gabinet miała osoba pieczętująca się tytułem "społecznego doradcy ministra finansów", która była jednocześnie wiceszefową jednego z "andersenów".

Aby cokolwiek załatwić w tym resorcie trzeba było zgłosić się nie do urzędników, lecz do "obsługującej" go firmy. Nikt tego nie ukrywał: urzędnicy publicznie biesiadowali z ekspertami tych firm czemu nadano pozory konferencji naukowych. Często na tych konwentyklach pojawiali się również... sędziowie, dla zwykłego, czyli naiwnego podatnika było to czymś szokującym. Związki władzy z tym biznesem, który szybko zdominował ten układ, przestały być jakąkolwiek tajemnicą. Sprzyjała temu personalna karuzela: urzędnicy resortu finansowego przechodzili do biznesu podatkowego, a na wysokie urzędy powoływano ludzi z tej półki.

Jest rzeczą oczywistą, że nikt nie dbał o interes publiczny pod tym adresem, czego natychmiastowym efektem był spadek dochodów budżetowych, wzrost kwot wyłudzonych podatków, bezkarność agresywnego planowania podatkowego i ogólna demoralizacja: ci, których nie było stać na usługi wielkiego biznesu podatkowego, irytowali się koniecznością ciężarów podatkowych, gdy inni - "lepsi" mogli tego nie robić. Większość przedsiębiorców nie akceptowała tamtej rzeczywistości i nie chciała zmian. Ze zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości wiązano nadzieję nie tylko na koniec rządów biznesu podatkowego ale również na powrót rządów prawa (podatkowego) i sprawiedliwości (podatkowej). Panowało powszechne przekonanie, że tylko odsunięcie od władzy liberałów spowoduje wyrzucenie ze Świętokrzyskiej 12 przedstawicieli tego biznesu, a stanowienie i stosowanie prawa będzie w interesie publicznym i uczciwych obywateli.

Pierwszy rok nowych rządów był najgłębszym zawodem dla sympatyków dobrej zmiany. Nie zmieniło się nic: pozostali ci sami ludzie, a nowy rząd realizował pomysły, które "kupiły" (w sensie dosłownym - za pieniądze) ich poprzednicy od biznesu podatkowego. Na podatników nałożono wiele zbędnych nowych obowiązków, które dały zarobek dla wielkiego biznesu podatkowego: rok 2016 należał jeszcze do poprzedniej epoki. Niedawno nastąpiły pewne zmiany: jest nowy ... główny gracz biznesu podatkowego, który obsadza nawet wiele istotnych stanowisk.

"Dobra zmiana" podlega więc na zmianie firmy, którą rządzi pod wiadomym adresem. Ciekawe czy polityczni liderzy, a zwłaszcza Naczelnik Państwa, wie jak realizowany jest program wyborczy obecnej większości parlamentarnej?

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Instytut Studiów Podatkowych
Dowiedz się więcej na temat: podatki | Witold Modzelewski | fiskus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »