Szaleństwa pani Hanki

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wymyśliła sposób na sfinansowanie niezbędnych w mieście inwestycji - podnosi mieszkańcom podatek od wieczystego użytkowania gruntów nawet o 1500 procent. Wcześniej podwyższyła ceny biletów komunikacji, opłaty za parkowanie i wodę. Ratusz ma wystarczająco dużo sposobów uzyskiwania dochodów, aby nie musiał sięgać do kieszeni warszawiaków.

Kilka dni temu prezydent Gronkiewicz-Waltz triumfalnie otwierała odnowiony odcinek Krakowskiego Przedmieścia, wiodącej w kierunku Starego Miasta reprezentacyjnej ulicy Warszawy. Remont trwał aż dwa lata i dziś wiemy już z czyich pieniędzy go przeprowadzono. Hipokryzja pani prezydent, partyjnej koleżanki premiera Tuska, nie przeszkadza jej jednocześnie żądać od mieszkańców stolicy 15-krotnie wyższych danin na rzecz miasta i opowiadać się za zniesieniem abonamentu, który tak rzekomo ciąży Polakom.

Podatek do góry o 1500 proc.

Pani Teresa jest emerytką. Mieszka na Muranowie w dzielnicy Śródmieście przy ulicy Karmelickiej. Ma dwupokojowe mieszkanie w niewielkiej kamienicy. Tak jak inni właściciele musi przekazywać 1 proc. podatku od wieczystego użytkowania ułamkowej części gruntu, na którym znajduje się jej budynek. Do tej pory płaciła 70,49 zł rocznie. Od 1 stycznia 2009 roku urzędnicy żądają od niej aż 1170 zł. Kiedy przeczytała pismo z Delegatury Biura Gospodarowania Nieruchomościami dzielnicy Śródmieście zbladła.
"Ustalenie nowej wysokości opłaty rocznej spowodowane jest zmianą wartości gruntu aktualnie wynoszącą 1 376 592 zł (.). Opłata roczna płatna jest do dnia 31 marca każdego roku bez wezwania w kasie urzędu. Od niezapłaconych w terminie opłat naliczane będą odsetki za zwłokę w wysokości przewidzianej w przepisach prawa" - pisze naczelnik delegatury Wiesława Iwanicka.
W przypadku pani Teresy podwyżka wynosi 1500 procent. Aby zapłacić podatek będzie musiała oddać całą emeryturę.
- Rozumiem, że wartość ziemi w Warszawie wzrosła, ale przecież nie 15-krotnie! Politycy Platformy tak pięknie mówią o obniżaniu podatków, o podatku liniowym, a jak przychodzi co do czego to drastycznie podatki podnoszą.
W Urzędzie Dzielnicy Śródmieście sprawdziłem tzw. operat zawierający nową wycenę gruntu sporządzoną w czerwcu tego roku. Dla działki, na której leży kamienica pani Teresy wartość metra kwadratowego określono na 5712 zł. Co zaskakuje, wyceny dla wszystkich działek Śródmieścia, a także Ochoty i Ursusa dokonuje jedna osoba - rzeczoznawca Danuta Jędrzejewska-Szmek z Europejskiego Centrum Nieruchomości i Inwestycji Decumanus.
- Dlaczego nie skonfrontowano tej wyceny z przynajmniej jeszcze jedną, której dokonałby inny rzeczoznawca? - zapytałem w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście.
- Jeżeli mieszkaniec Warszawy zobowiązany do opłacania podatku od wieczystego użytkowania gruntu nie zgadza się ze sporządzoną na nasze zlecenie wyceną to ma możliwość odwołania się do samorządowego kolegium odwoławczego. W takiej sytuacji będzie musiał powołać własnego rzeczoznawcę. Ale to koszt ok. 1000 zł - usłyszałem.
Marcin Bajko, p.o. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m. st. Warszawy: - Ustawa nie przewiduje sporządzania wyceny tej samej nieruchomości przez kilku rzeczoznawców. Ich wyłonienia dokonano w wyniku rozstrzygnięcia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. W Warszawie grunty są najdroższe w Polsce, toteż podwyżki opłat są najbardziej dotkliwe. Wynika to z upływu czasu od ostatniej aktualizacji oraz dynamicznie rosnących cen gruntów.

Znawca od rzeczy

Pani Teresa nie kwestionuje tego, że wartość działki, na której stoi jej budynek wrosła w ostatnich latach. Kamienica położona jest stosunkowo blisko stacji metra, trzy przystanki tramwajowe od Dworca Centralnego, dwa - od Starego Miasta. W pobliżu znajdują się dwa kina, galeria handlowa Złote Tarasy, szereg punktów usługowych.
- Gdyby podnieśli mi podatek trzykrotnie, przyjęłabym to spokojniej - stwierdza.
Wcześniejsza wycena sporządzona była w 1993 roku. Średnią wartość ziemi w Śródmieściu Warszawy szacowano wówczas na 200-300 zł. Dziś cena metra kwadratowego jest znacznie wyższa. Ale przyjęcie stawki 5712 zł budzi spore zastrzeżenia. Wystarczy wnikliwiej wczytać się w operat sporządzony przez Danutę Jędrzejewską-Szmek. Powołuje się ona w dokumentacji na stosowanie metody porównawczej.
"Istotą podejścia porównawczego jest założenie, że racjonalnie postępujący inwestor nie zapłaci za nieruchomość więcej od sumy, za którą mógłby nabyć nieruchomość o takich samych lub zbliżonych cenach" - podaje.
Jednak sama wydaje się do tej metody nie stosować. Przytoczone przez nią transakcje gruntami w Śródmieściu zlokalizowanymi np. o kilka przecznic od kamienicy, gdzie mieszka pani Teresa zawierano przy dużo niższej stawce za metr kwadratowy. W przypadku lokalizacji przy ulicy Stawki, także blisko metra i centrum handlowego Arkadia, w spokojnej okolicy, gdzie rosną jak na drożdżach nowoczesne budynki mieszkalne, przyjęto cenę 3131 zł za metr kwadratowy, a więc o ponad 2500 zł niższą. Nieco ponad 3000 zł za metr zapłacono w przypadku gruntu przy ulicy Solec, (leżącej na Powiślu z budynkami skąpanymi w zieleni), a 1536 zł za metr przyjęto w przypadku transakcji dotyczącej gruntu przy ulicy Pięknej. Już sama nazwa mówi za siebie, ale warto dodać, że tuż przy niej znajduje się sejm, a także ambasady USA i Kanady. Z Piękną styka się także piękny Park Ujazdowski. Wystarczy stąd przejechać zaledwie kilka przystanków autobusowych, by znaleźć się na Starym Mieście lub w Łazienkach.
Dlaczego dla atrakcyjniejszych lokalizacji niż ulica Karmelicka przyjęto zdecydowanie niższą stawkę za metr kwadratowy i czym kierowała się pani rzeczoznawca w tym wypadku? Na te pytania niestety nie udało mi się uzyskać odpowiedzi. Telefon komórkowy Danuty Jędrzejewskiej-Szmek był przez kilka dni wyłączony. Także w jej biurze nikt nie odbierał telefonu stacjonarnego. "Wracam 30-ego" - napisała mi lakonicznie w esemesie.
Warszawski poseł PiS Karol Karski, wcześniej radny miasta, podkreśla, że rzeczoznawcy mają wiele sposobów liczenia wartości gruntów. - Wiem nawet o kursach, na których uczy się ludzi jak kwestionować wyceny. A rzeczoznawca niby szacuje wartość gruntu obiektywnie, ale patrzy, kto jest jego zleceniodawcą: jeśli miasto, to ceny za metr są wysokie, jeśli ten kto włada danym gruntem, to dużo niższe. Wycena jednego rzeczoznawcy nie może być traktowana jak prawda objawiona.

Szukajcie gdzie indziej

Marcin Bajko ze stołecznego ratusza twierdzi, że osoby, których dotknęła tak wysoka podwyżka podatku, "od wielu lat wnosiły opłaty z tytułu użytkowania wieczystego gruntu naliczane od nieaktualnej wartości gruntu, toteż ich aktualizacja była koniecznością".
Zupełnie nie zgadza się z nim poseł Karski: - Miasto może, ale nie ma obowiązku przeszacowywania wartości gruntów. Jeżeli nie robiono tego przez ostatnie lata, to kierując się ważnym celem społecznym. Chodziło o to, by warszawiacy nie ponosili kosztów urbanizacji miasta. Jak widać podejście Hanny Gronkiewicz-Waltz jest inne.
Jego zdaniem Warszawa ma wystarczająco dużo sposobów uzyskiwania dochodów, aby nie musiała sięgać do kieszeni zwykłych ludzi.
- To urzędnicy wyznaczają, które działki będą przeszacowywane. Pytanie jest takie: czy idą całymi kwartałami miasta i czy już podnieśli opłaty dotyczące gruntów będących we władaniu koncernów i innych podmiotów gospodarczych. Jeśli pani prezydent chce szukać pieniędzy z opłat za użytkowanie wieczyste, to doradzam wybieranie największych działek użytkowanych przez podmioty gospodarcze, od których opłata wynosi nie 1, a 3 proc. wartości gruntu. Dla firm są to zazwyczaj drobne ułamki ich dochodów, a miasto zarobi na tym najwięcej.
Marcin Bajko: - Na terenie dzielnicy Śródmieście są już ponad 33 tysiące lokali stanowiących odrębne nieruchomości, toteż przeprowadzenie aktualizacji opłat rocznych dla wszystkich właścicieli lokali w jednym czasie jest niemożliwe. Jedynym wyznacznikiem do podjęcia procedury aktualizacji jest znaczący wzrost wartości nieruchomości, a nie np. wysokość stawki procentowej opłaty rocznej czy sposób korzystania z nieruchomości.

Warszawiacy przecierają oczy

W podobnej do pani Teresy z Muranowa sytuacji znajdzie się za chwilę wielu warszawiaków.
- Nowe wyceny sporządzamy dla mieszkańców wszystkich dzielnic poza Pragą Północ i Rembertowem z uwagi na to, że od ostatniej aktualizacji nie nastąpił tam znaczący wzrost wartości nieruchomości - przyznają urzędnicy.
Pani Urszula, którą także czeka piramidalna podwyżka podatku od wieczystego użytkowania gruntu począwszy od 2009 roku mówi, że na pewno będzie walczyć:
- Spróbuję pogadać z sąsiadami. Może złożymy się na wykonanie jednego operatu przez dobrego rzeczoznawcę, na który będziemy mogli się powoływać. Gdyby nie brak czasu to zaczęłabym zbierać podpisy pod referendum gminnym, w którym można by odwołać prezydent Gronkiewicz. Mam przynajmniej nadzieję, że warszawiacy przejrzą na oczy i będzie to ostatnia kadencja tej pani w stołecznym ratuszu.
Radny Warszawy Michał Grodzki (PiS) ocenia, że kolejne podwyżki w Warszawie to realizacja czarnego scenariusza dla mieszkańców.
- Po podwyżkach cen biletów komunikacji, cen wody, opłat za parkowanie i zakusach na podwyżki czynszów komunalnych, teraz czeka nas podniesienie opłat z tytułu wieczystego użytkowania gruntów. Za kadencji pani prezydent zdrożało już więc wszystko, co tylko może zdrożeć. Ta sprawa musi stać się przedmiotem obrad rady miasta. Widać wyraźnie, że podwyżki próbuje się przemycić po cichu kuchennymi drzwiami. Możliwość podważenia decyzji w samorządowym kolegium odwoławczym to żadne rozwiązanie. Sam mam tam sprawę, trwa już kilkanaście miesięcy. Jeśli choćby kilka tysięcy warszawiaków złoży odwołania, kolegia totalnie się zapchają.

***
Na koniec zapis fragmentu mojej rozmowy z urzędnikiem ze Śródmieścia.
- Z nowymi opłatami za wieczyste użytkowanie to bogatsi sobie poradzą, ale są też emeryci, którzy będą musieli przekazać miastu cała jedną emeryturę.
- A niech pan mi pokaże inną stolicę w Europie, w której w centrum miasta mieszkają emeryci - usłyszałem w odpowiedzi.
Poproszony przeze mnie o komentarz poseł Karski mówi:
- Takie podejście urzędników do sprawy jest absolutnie oburzające. A dlaczego emeryci mają nie mieszkać w centrum? Czy to są gorsi ludzie, mało zrobili dla innych, mało pracowali? Co to za podejście, że jak kogoś nie będzie stać to niech z centrum znika?!
Warto przypomnieć, że w centrum stolicy mieszka wielu powstańców Warszawy. Czy oni nie mają prawa mieszkać w Śródmieściu - dzielnicy o którą w 1944 roku walczyli? Jeżeli tak uważają urzędnicy z ratusza to gratulujemy Hannie Gronkiewicz-Waltz doboru kadr.

Krzysztof Świątek

Reklama
Tygodnik Solidarność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »