Białoruś: W Mińsku protest przeciwko "podatkowi od bezrobocia"

Anulowania "podatku od bezrobocia" i przystąpienia do równoprawnych rozmów z przedstawicielami opozycji żądali od białoruskich władz uczestnicy piątkowego Marszu Oburzonych w Miśku. Jego inicjatorem był były kandydat na prezydenta Mykoła Statkiewicz.atku

"Nie - nielegalnemu dekretowi nr 3!", "Nie - Łukaszence!", "Nie - dyktaturze!", "Łukaszenka to darmozjad nr 1" - skandowali Białorusini zebrani na Placu Październikowym w centrum Mińska.

W proteście wzięło udział kilkaset osób. Według portalu informacyjnego TUT.by mogło ich być nawet tysiąc; Radio Swaboda mówiło nawet o dwóch tysiącach. Według stacji, piątkowy protest był największa masową akcją na Białorusi od grudnia 2010 r.

Protest opozycji, którego inicjatorem był były kandydat w wyborach na prezydenta w 2010 r. Statkiewicz, współorganizowali przywódcy Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Paweł Siewiaryniec i Wital Rymaszewski, lider niezależnych związków zawodowych Gienadź Fiadynicz i Uładzimir Nieklajeu, w przeszłości, podobnie jak Statkiewicz, kandydat na prezydenta.

Reklama

Motywem przewodnim piątkowego protestu był sprzeciw wobec "podatku od bezrobocia". Na mocy prezydenckiego dekretu nr 3 z 2015 r., nazywanego potocznie dekretem o "darmozjadach" lub "nierobach", muszą go płacić osoby, które nie przepracowały w ciągu roku przynajmniej 183 dni. Jest to jednorazowa opłata równowartości ok. 800 złotych.

Konieczność płacenia podatku wzbudza kontrowersje wśród Białorusinów, z których wielu argumentuje, że w związku z kryzysem znalezienie pracy jest coraz trudniejsze. To rozwiązanie krytykowali też niezależni ekonomiści. Osoby oficjalnie zarejestrowane jako bezrobotne nie muszą płacić podatku.

"Władze zabierają nam pieniądze, których nigdy nie mieliśmy", "Wysyłacie nam +listy szczęścia+, wsadźcie je sobie w d." - mówiły występujące w czasie protestu przedstawicielki białoruskich regionów. "Listami szczęścia" Białorusini nazywają wezwania do zapłaty podatku.

Opozycjoniści mówili, że są gotowi do "okrągłego stołu" z władzą, ale zastrzegali, że powinny to być rozmowy "jak równy z równym". Żądali zaprzestania represji wobec opozycji, przywrócenia wolności mediów, dopuszczenia do dialogu również polityków, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu z kraju.

Organizatorzy zaproponowali zebranym przyjęcie rezolucji, w której domagają się anulowania dekretu nr 3, zaprzestania obniżania realnych dochodów, rezygnacji z podwyższania wieku emerytalnego i podwyżki opłat komunalnych, a także sprawiedliwych i wolnych wyborów. Uczestnicy przyjęli uchwałę przez aklamację, podobnie jak propozycję, by Statkiewicz i towarzyszący mu opozycjoniści zostali "przedstawicielami narodu" w negocjacjach z władzą.

"Jeśli w ciągu miesiąca nasze postulaty nie zostaną spełnione, podejmiemy nowe kroki" - zapowiedział Statkiewicz.

Po zakończeniu demonstracji uczestnicy udali się w kierunku ministerstwa ds. podatków. Część środowisk opozycyjnych, m.in. Białoruski Front Narodowy, Ruch O Wolność i kampania "Mów Prawdę" nie zdecydowało się na udział w piątkowym proteście. Oddzielną akcję o podobnym charakterze część opozycji planuje na 15 marca.

Z Mińska Justyna Prus

Pobierz za darmo program PIT 2016

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Mińsk | bezrobotni | Białoruś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »