Nowa miesięczna informacja o rejestrach składana przez podatników VAT nie ma sensu

Ku osłupieniu setki tysięcy podatników od początku lipca br. wprowadzono obowiązek przekazywania przez część podatników podatku od towarów i usług części ewidencji podatkowych. Przepis ten znalazł się nie wiadomo dlaczego w... Ordynacji podatkowej, mimo że dotyczy to tylko podatników jednego podatku i to nie wszystkich.

Przepis ten powstał z inicjatywy poselskiej, a jednocześnie nadano mu wyjątkową oprawę propagandową: resort finansów twierdzi, że informacja ta jest jakimś "jednolitym plikiem kontrolnym" i ma to być jakimś cudownym remedium "uszczelnienia" podatku od towarów i usług. Dalibóg nikt nie wie dlaczego przesyłanie dokumentów do resortu finansów (bo nie do organów skarbowych) ma przynieść ten efekt. Podatnicy od lat na żądanie organów podatkowych przesyłają niektóre rejestry prowadzone dla potrzeb tego podatku i jakoś nie przeszkodziło to w załamaniu dochodów budżetowych z tego podatku. Poza tym rozwiązanie to chwali... zagraniczny biznes podatkowy, a to już powinni władzy działającej w interesie publicznym dać coś do myślenia.

Reklama

Aby jednak zrozumieć, jaki to obowiązek ciąży od lipca na niektórych podatnikach VAT, przeczytajmy przepis, który (jakoby) ma uzdrowić nasz zdychający VAT. Prawdopodobnie wszyscy entuzjaści tych "informatycznych instrumentów uszczelnienia VAT-u" nie przeczytali treści nowego art. 81 § 1b Ordynacji podatkowej: polecam lekturę oraz służę wyjaśnieniem, co tam jest napisane. Otóż podatnicy, którzy nie wykonują wyłącznie czynności zwolnionych lub nie są objęci zwolnieniem do 150 tys. zł wartości sprzedaży, mają obowiązek przekazać informacje o prowadzonej ewidencji dla potrzeb złożenia deklaracji podatkowych, o których mowa w art. 109 ust. 3 ustawy o VAT. Przepis Ordynacji ogranicza ten obowiązek wyłącznie do podatników prowadzących ową ewidencję "przy pomocy programu komputerowego". Może warto przypomnieć, że:

1) do końca 2017 r. nie ma prawnego obowiązku prowadzenia tych ewidencji przy pomocy owego "programu komputerowego",

2) nie ma definicji co to jest "prowadzenie ewidencji przy pomocy programu komputerowego".

Wyjaśnijmy więc treść normy prawnej, która obowiązuje od dnia 1 lipca 2016 r.: jeżeli jesteś tzw. dużym przedsiębiorcą, będąc podatnikiem składającym deklarację VAT-7, VAT-7K i VAT-7D, oraz gdy prowadzisz rejestry dla potrzeb sporządzenia tych deklaracji "przy pomocy programu komputerowego", musisz przekazać ten rejestr za każdy miesiąc od tej daty. Może twórcy tego przepisu nie do końca wiedzą, co uchwalili, więc wyjaśnijmy im to: jeżeli tylko część ewidencji jest prowadzona przy pomocy owego programu, obowiązek ten nie powstaje. Przy pomocy tych programów prowadzone są głównie rejestry szczegółowe, dotyczące przede wszystkim sprzedaży (część działu C deklaracji), podstawowe rejestry zakupu (część działu D2 deklaracji) a reszta, czyli część decyzyjną obejmująca:

niektóre korekty podatku należnego i podstawy opodatkowania, oraz

częściowe odliczenie podatku naliczonego i jego korekty (Dział D3 deklaracji) trzeba zrobić "ręcznie", bo żaden program nie zastąpi realnych decyzji (i obliczeń), które musi co miesiąc zrobić podatnik, gdy prawidłowo sporządzi deklarację VAT-7.

Dam najprostszy przykład: podatnik dokonuje zbycia środka trwałego, który rodzi obowiązek korekty podatku naliczonego. Jaki "program komputerowy" to rozwiązuje? Chyba żaden, bo określenie kwoty korekty zależy od okoliczności faktycznych, w tym przeznaczeniu towaru, a to wie tylko podatnik. Do deklaracji są (albo nie) wpisane kwoty wynikowe, których znajomość nie ma żadnej treści analitycznej. Trzeba znać szczegóły stanu faktycznego, a one są poza jakąkolwiek ewidencją.

Wielu podatników zadaje więc oczywiste pytanie: jeśli nie prowadzę ewidencji w całości (bo to niemożliwe) "przy pomocy programu komputerowego", czy ciąży więc na mnie ów obowiązek? Odpowiedź jest oczywista: nie, bo gdyby ustawodawca chciał objąć również tych podatników owym nakazem, stwierdziłby, że ciąży on na podatnikach, którzy "w całości lub części" prowadzą tę ewidencję w ów sposób. Wie również, że tak nie jest, bo dopiero z dniem 1 stycznia 2018 r. nakazał aby była ona w całości prowadzona w ten sposób.

Co jest treścią tego obowiązku (jeżeli ciąży)? Trzeba co miesiąc przekazać rejestr główny, o którym mowa w art. 109 ust. 3 ustawy o VAT oraz kilka rejestrów pomocniczych wymienionych w tym przepisie według stanu na ten dzień. Jeżeli podatnik składa deklarację VAT-7D rozlicza zaliczki w sposób ryczałtowy, to oczywiście nie ma tego rejestru na koniec pierwszego i drugiego miesiąca kwartału i nie będzie musiał składać informacji. Lecz nie to jest najważniejsze: rejestr ten będzie przekazywany według stanu na 25 dzień każdego miesiąca za poprzedni miesiąc i tylko to. A przecież po tej dacie ulega on wielokrotnym zmianom w wyniku korekt, czyli cały czas ewoluuje, ale ustawodawca o tym zapomniał, czyli do resortu finansów trafi informacja z istoty nieaktualna, bo nie istnieje obowiązek powtórnego przekazywania rejestrów po jego korekcie. I bardzo dobrze, bo takich korekt mogą być setki i robione są one na bieżąco. Co to jednak oznacza? Do resortu finansów przekazywany będzie tylko "historyczny" kształt tych ewidencji, która bardzo szybko zdezaktualizują się.

I teraz clou programu: nie wiadomo dlaczego ktoś twierdzi publicznie, że od 1 lipca br. obowiązkiem tym będzie objęte również przekazywanie faktur i innych dokumentów źródłowych. To nieprawda, bo w art. 109 ust. 3 ustawy o VAT mowa jest tylko o ewidencji, a dokumenty są wymienione w art. 112 tej ustawy, a "ewidencje" i "dokumenty" to są dwie zupełnie różne rzeczy. Przecież ewidencja , o której mowa w art. 109 ust. 3 ustawy o VAT może nie zawierać informacji ani o poszczególnych transakcjach ani nawet o konkretnych fakturach: w rejestrze głównym, na podstawie którego sporządzana jest deklaracja, mogą być dokonywane (i najczęściej są) wpisy zbiorcze (np. faktury od nr 150 do 350) a już na pewno nie ma "transakcji" niefakturowanych. Wie o tym ustawodawca, bo zmienił, zresztą zupełnie nierealistycznie, treść tego przepisu od dnia 1 stycznia 2017 r. nakazując aby w ewidencji były wymienione wszystkie "transakcje". To przecież zupełny brak wiedzy na temat tego podatku: "transakcją" czyli czynnością jest np. sprzedaż paczki papierosów; jeżeli podatnik dokonał takich transakcji 500 tys. w miesiącu, to w rejestrze będzie musiał wymienić tyle zapisów. Osoba, która napisała ten przepis, nie ma pojęcia nie tylko o tym podatku, ale również nie widziała rejestru prowadzonego dla potrzeb podatkowych. Jedno jest pewne: od dnia 1 lipca br. "duzi" podatnicy mają obowiązek przekazania wyłącznie rejestru niezbędnego dla potrzeb sporządzenia deklaracji, a nie całości ewidencji, i to w takiej formie, w jakiej go podatnik prowadzi i nie muszą przekazać w związku z tym ani faktur, ani dokumentów źródłowych, ani informacji o "transakcjach".

Pytanie na koniec: po co resortowi finansów ta "makulatura informacyjna"?Przecież jej przydatność praktyczna w zasadzie równa się zeru, bo mogą to być wyłącznie kwoty zbiorcze? Urzędnicy skarbowi po cichu pukają się w czoło. Wiemy, że jest to realizacja jakichś księżycowych pomysłów jednej z zagranicznych firm zajmujących się optymalizacją podatkową, a resort finansów za te pomysły zapłacił kilkadziesiąt miliardów złotych. Czyli rząd rządem, a w podatkach rządzą te same koncepcje i ci sami ludzie.

Jedno jest pewne: informacje te w żadnym stopniu nie wpłyną na "uszczelnienie VAT". Na koniec pytanie: kto jest autorem tego przepisu i kto w rzeczywistości podłożył go parlamentarnej większości po to, aby kompromitować obecną większość w oczach podatników?

Witold Modzelewski

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Studiów Podatkowych

Instytut Studiów Podatkowych
Dowiedz się więcej na temat: podatki | Witold Modzelewski | VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »