Plaga wyłudzeń VAT w Polsce jest bezkarna

- Państwa członkowskie UE niezależnie od KE próbują samodzielnie walczyć z wyłudzeniami podatku VAT; w Polsce problemem jest m.in. bezkarność: za przestępstwo narkotykowe prędzej czy później idzie się do więzienia, a za wyłudzenie VAT, nie - mówi ekspert podatkowy Roman Namysłowski.

Jak podkreśla, w naszym kraju nawet jeśli fiskusowi uda się ujawnić, że doszło do wyłudzenia VAT, to możliwość odzyskania przez niego pieniędzy jest niemal zerowa. - Teraz przestępcy czują się dużo bezpieczniej w podatkach, niż np. narkotykach - zaznacza w wywiadzie Roman Namysłowski, partner w Crido Taxand; członek Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego i VAT Expert Group - ciała doradczego powołanego przez Komisję Europejską, które zajmuje się opiniowaniem propozycji zmian legislacyjnych w zakresie VAT na poziomie UE.

Wiceminister finansów Jarosław Neneman powiedział niedawno w rozmowie z PAP, że problem wyłudzeń VAT jest większy niż wydawało mu się zanim objął stanowisko w resorcie finansów w ubiegłym roku. Czy jest jakieś skuteczne rozwiązanie?

Reklama

Roman Namysłowski: - Najskuteczniejszą metodą byłaby - powiem przewrotnie - rezygnacja z VAT-u. Należy bowiem zlikwidować pokusę, czyli 23-proc. podatek. Ale to nierealne. Pierwszy krok zmierzający do likwidacji tej pokusy już jednak zrobiono; wprowadzono odwrócony VAT na wybrane towary, co oznacza, że podatek odprowadza nabywca na ostatnim etapie obrotu, a nie sprzedawca.

Ta metoda się sprawdziła w przypadku prętów stalowych. Może należałoby ją zastosować na szerszą skalę, albo zastosować wobec całego obrotu, co wyeliminowałoby wyłudzenia VAT-u?

- To nie jest rozwiązanie, które można by wprowadzić w całej gospodarce. Jakiś czas temu na poziomie UE zastanawiano się, czy czegoś takiego nie zrobić. Zgłosiły się Niemcy i Austria, które zadeklarowały, że wprowadzą u siebie odwrócony VAT na rok. Oba kraje wycofały się, bowiem zorientowały się, że nie będą w stanie udźwignąć tego ciężaru. VAT jest bowiem doskonałym narzędziem zapewniającym wpływy do budżetu. Gwarantuje systematyczny dopływ pieniędzy do kasy państwa, który jest rozłożony na cały łańcuch dostaw, a nie skupiony na ostatnim etapie sprzedaży detalicznej. Poza tym państwu łatwiej jest kontrolować transakcje między firmami niż sprzedaż detaliczną konsumentom.

- Odwrotne obciążenie ma jeszcze jedną istotną wadę. Na przykład od pierwszego lipca będzie nim obciążona sprzedaż elektroniki, jeżeli wartość transakcji przekroczy 20 tys. zł. Można się spodziewać sytuacji, kiedy oszuści, podając dane rzeczywistego przedsiębiorcy ale nie swoje; NIP, adres itp., będą kupować z odwrotnym obciążeniem, a więc bez VAT, telefony lub laptopy. Sprzedawcy mają ograniczone możliwości weryfikacji tych danych. Resort finansów jest świadomy takiego zagrożenia, niemniej skala możliwych patologii w tym wypadku będzie nieporównywalnie mniejsza w stosunku do obecnej skali wyłudzeń.

To może potrzebna jest jakaś systemowa zmiana w VAT na poziomie UE?

- Źródłem obserwowanych dzisiaj w całej Europie patologii są zasady opodatkowania transakcji wewnątrzunijnych: ta sama transakcja w kraju wysyłki jest opodatkowana 0-proc. stawką VAT jako wewnątrzwspólnotowa dostawa towarów (WDT), a w kraju zakończenia transportu jako wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów (WNT), które jest rozliczane wyłącznie w deklaracji. W efekcie nabywca płaci dostawcy jedynie kwotę netto. Oszust nie rozlicza podatku z urzędem skarbowym, czyli nie ma potrzeby odzyskiwania podatku VAT zapłaconego kontrahentowi w cenie. Przed 1993 r. transakcje tego typu były traktowane jak import, co oznaczało większą kontrolę nad przepływem towarów. Wprowadzając obecny system w 1993 r., mówiono, że będzie to system przejściowy, na 4 lata. Funkcjonuje jednak do dziś. W Brukseli trwają prace nad zastąpieniem go rozwiązaniami, które pozwolą wyeliminować tego rodzaju nieprawidłowości.

Jakie koncepcje są na stole?

- Komisja Europejska analizuje cztery pomysły wybrane z wielu przedstawionych wcześniej koncepcji. Jeden z nich polega na obowiązku rozliczania VAT z tytułu dostawy w kraju zakończenia transportu towarów przez dostawcę. Oczywiście przewiduje uproszczenia nie wymagające rejestracji w 28 krajach UE, podobnie jak obecnie w przypadku usług, czyli stosowania mechanizmu tzw. Punktu Kompleksowej Obsługi.

Jakie są trzy pozostałe?

- Drugi model jest podobny do pierwszego, z tym, że podatnikiem byłby nabywca towaru, który miałby obowiązek rejestracji dla celów VAT w państwie przeznaczenia towaru. Kolejna propozycja przewiduje, że dostawa będzie podlegała opodatkowaniu w miejscu siedziby odbiorcy towarów lub stałym miejscu prowadzenia działalności, a podmiot zobowiązany do zapłaty podatku, będzie ustalany na zasadach obowiązujących dzisiaj w odniesieniu do usług w relacji B2B. Czwarty model przewiduje, że dostawa towarów będzie podlegała opodatkowaniu w państwie siedziby kontraktowego nabywcy towarów. Podmiotem zobowiązanym do zapłaty podatku byłby dostawca. Wszystkie propozycje obudowane są mechanizmami zapobiegającymi wyłudzeniom VAT.

- Każdy wariant ma swoje plusy i minusy, i w mniejszym lub większym stopniu przeciwdziała wyłudzeniom podatku. Jeszcze w tym roku, najdalej w przyszłym roku powstanie szczegółowy raport, który pokaże, jak te rozwiązania miałyby wyglądać w praktyce i jakie byłyby konsekwencje zmian. Dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja, które rozwiązanie przyjąć.

Czyli szybko zmian nie należy się spodziewać.

- Nic, co wymaga zaangażowania KE i dotyczy podatków, nie dzieje się szybko. Niemniej wszystkie kraje zdają sobie sprawę ze skali wyłudzeń i z tego, że ich główną przyczyną są zasady rozliczania VAT w transakcjach wewnątrzunijnych. Z drugiej strony wprowadzenie zmian w podatkach wymaga jednomyślności.

Nie czekając na decyzje KE państwa UE same próbują walczyć z wyłudzeniami wprowadzając własne rozwiązania. Np. Węgrzy mają kasy fiskalne on-line i monitorują transport towarów. Polski resort finansów zastanawia się nad wprowadzeniem sankcji za dokonanie transakcji bezgotówkowej o wartości powyżej 15 tys. euro, myśli o skróceniu okresu rozliczeniowego VAT, wprowadzeniu centralnego rejestru faktur.

- To są interesujące rozwiązania, choć oczywiście same w sobie nie wyeliminują całkowicie zjawiska wyłudzania podatku. Z drugiej strony, ważne jest, co fiskus zrobi z wiedzą uzyskaną z monitoringu transportu towarów, centralnego rejestru faktur, czy kas fiskalnych on-line. Jeżeli dokona właściwej analizy wyników i skieruje kontrolę do odpowiednich podmiotów, to ma to sens. To rozwiązania prewencyjne, jak np. "odpowiedzialność solidarna", która przez pewien czas odstraszała przestępców. Potem zaczęli sobie jednak radzić, wpłacają kaucję 3 mln zł, otrzymują status uczciwych podatników i oszukują.

- Sensowny wydaje się obowiązek rozliczania transakcji przez zaufany system bankowy. Wtedy wszystkie transakcje byłyby rejestrowane. Włosi zastanawiają się nad wprowadzeniem obowiązku dokonywania bezgotówkowo wszystkich transakcji powyżej 30 euro, a Szwecja rozważa w ogóle rezygnację z papierowego pieniądza. W Polsce na razie nie wprowadzimy takich zmian z oczywistych względów, ale jeśli teraz nie zaczniemy o nich mówić, to za dziesięć lat będziemy w tym samym miejscu, co dziś. Z drugiej strony oszuści doskonale potrafią dzisiaj wykorzystywać system bankowy do nieuczciwych zamiarów.

- W ramach prac Zespołu podatków pośrednich w Radzie Podatkowej działającej przy ministrze finansów zastanawialiśmy się również nad powrotem do deklaracji miesięcznych (z kwartalnych - PAP) oraz przejściem na deklaracje elektroniczne, które szybciej wpływają do systemu. Dzięki temu władze skarbowe szybciej dysponowałyby informacjami o kwotach zobowiązania i potencjalnych zaległościach.

W resorcie finansów rozważana jest też zmiana zasad rejestracji VAT-UE.

- Oszust, który nabywa towary w transakcjach wewnątrzwspólnotowych musi być zarejestrowanym podatnikiem VAT-UE. Najczęściej w imieniu firmy występuje tzw. słup. Zmiana procesu rejestracji VAT-UE mogłoby w pewnym stopniu ograniczyć skalę oszustw. Bezdomny, który musiałby osobiście pojawić się w urzędzie skarbowym w celu rejestracji dwa razy zastanowi się, czy rzeczywiście chce mieć bezpośredni kontakt z urzędnikami. Poza tym taka wizyta od razu wzbudziłaby podejrzenie urzędnika; mógłby przeprowadzić wizytę w siedzibie takiej spółki i ocenić, czy ma do czynienia z podejrzanym biznesem.

Ministerstwo Finansów wskazuje, że za wyłudzenie VAT nie idzie się do więzienia, co nie odstrasza od popełniania tego typu przestępstw.

- Rzeczywiście, obecnie przestępcy czują się dużo bezpieczniej w podatkach, niż np. narkotykach. Za przestępstwa narkotykowe prędzej, czy później idzie się do więzienia, a w przypadku wyłudzeń VAT - nie. Poza tym, przestępca podatkowy najczęściej kryje się za tzw. słupem. Nawet jeśli fiskusowi uda się ujawnić, że doszło do wyłudzenia VAT, to możliwość odzyskania pieniędzy przez państwo jest niemal zerowa. Brakuje więc nieuchronności kary. Trzeba jednak pamiętać, by wprowadzając zmiany, nie wylać dziecka z kąpielą. System powinien być tak skonstruowany, by karać przestępców, ale jednocześnie dawać możliwość naprawienia błędu popełnionego przez uczciwego podatnika, który pomylił się w rozliczeniu.

Rozmawiał Marcin Musiał

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: wyłudzenie | plaga | wyłudziła | wyłudzenia | VAT | wyłudzanie VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »