Wakacje w raju

Milionerzy nie lubią wysokich podatków, więc ich nie płacą. Kryzysowa Europa próbuje to zmienić.

Polska skarbówka świetnie zna dochody przeciętnych widzów i pracowników Polsatu i TVN-u. Najmniej wie o zarobkach oglądających te stacje milionerów, a prawie nic - o tym, ile pieniędzy wpływa na konta właścicieli największych polskich telewizji. Bo są to konta zagraniczne. Efekt? Szarzy widzowie i pracownicy płacą podatki w Polsce, a milionerzy i miliarderzy - niekoniecznie.

Wolą zapłacić mniej, albo nic, w podatkowych rajach. Kowalski oddaje państwu 18 procent dochodów, jego zarabiający dwie średnie krajowe sąsiad - 32 proc., a krezus z rezydencji za murem - 1 procent. Bo to jest jego rezydencja mieszkalna, a nie podatkowa.

Reklama

Płacenie "optymalnych podatków" tam, gdzie nikt o nic nie pyta, jest przywilejem HNWI na całym świecie. Jednak świat - w obliczu kryzysu - patrzy na to z rosnącą niechęcią. Szukając pieniędzy, chce sięgnąć głębiej do kieszeni HNWI.

Kim są HNWI? Budzący podniecenie wśród bankowców i sprzedawców dóbr luksusowych skrót pochodzi od angielskiego "high-net-wealth individual". Określa się tak osobę posiadającą co najmniej milion dolarów wolnych środków finansowych (nie wlicza się w to nieruchomości itp.). Wyżej w hierarchii są V-HNWI (Very-HNVI), czyli ludzie dysponujący kwotami od 5 do 50 mln dol., a na samym czubku - U-HNWI (Ultra-HNWI) mogący przeznaczyć na rozmaite cele (inwestycje, akcje, jachty, auta, dzieła sztuki) ponad 50 mln dolarów.

Według aktualnego raportu Boston Consulting Group liczba HNWI na całym świecie w ciągu roku wzrosła o ponad 12 proc. Jest ich obecnie 12,5 mln (z tego 5,2 mln w USA, 1,5 mln w Japonii i grubo ponad milion w Chinach). Stanowią mniej niż jeden procent ogółu ludności Ziemi, a posiadają 39 proc. globalnego majątku: gotówki, akcji, obligacji, jednostek funduszy inwestycyjnych... Decydują o losach świata.

W Polsce liczbę HNWI szacuje się na 50 tysięcy.

A Kowalski zapłaci

HNWI może swe miliony pokazać rodzimemu fiskusowi w zeznaniu PIT i zapłacić stosowny podatek. Może też skorzystać z legalnych usług stworzonych specjalnie dla takich, jak on, a zwanych - również z angielska - "private banking", bankowością prywatną; nie chodzi tu o to, że bank jest prywatny, lecz o to, że usługi są świadczone konkretnej osobie (często także jej rodzinie). Indywidualnie, dyskretnie. Dyskrecja odgrywa kluczową rolę. Do najważniejszych usług należą bowiem: "zarządzanie majątkiem" i "optymalizacja podatkowa".

Polscy miliarderzy korzystają z nich od lat. Milionerzy, których - mimo kryzysu - stale przybywa, okazali się pojętnymi uczniami. Private banking przeżywa rozkwit. U progu ostatnich wakacji - gdy cała Europa głowiła się, jak ocalić Grecję (a potem Portugalię, Irlandię, Hiszpanię, Włochy) i ile miliardów trzeba na uratowanie euro; gdy kongresmeni wykłócali się o rozmiar dziury w budżecie USA - w warszawskim Hotelu Le Méridien Bristol obradował pierwszy Kongres Wealth Management. - Miał pokazać polskiemu inwestorowi, w jaki sposób, oprócz tradycyjnych metod, skutecznie zarządzać majątkiem - informuje Dagmara Kałdunek z IPO SA.

Jednym z gorących tematów była "optymalizacja podatkowa", polegająca m.in. na przemieszczaniu pieniędzy do przyjaźniejszych podatkowo krajów, by - legalnie - oddać fiskusowi jak najmniej. Usługa jest wśród HNWI prawdziwym przebojem. Nie tylko w Polsce. Trudno się dziwić: kolejne kraje, szukając pieniędzy na zasypanie gigantycznych dziur w budżetach i jednocześnie organizując zrzutkę na maruderów ciągnących świat na dno - zwiększają podatki. Kowalski je zapłaci, bo fiskus ma go na widelcu. A HNWI próbuje uciec.

Widać to doskonale po wynikach instytucji oferujących private banking, wśród których są zarówno specjalne odnogi globalnych gigantów finansowych (Credit Suisse, Barclays, BNP Paribas, Citibank, Deutsche Bank, HSBC, UBS), jak i firmy stworzone od podstaw wyłącznie do obsługi najbogatszych HNWI; przeważnie z siedzibą w przyjaznym podatkowo i/lub słynącym z dyskrecji kraju: Luksemburgu, Szwajcarii, na Cyprze.

Przychody banków wyspecjalizowanych w zarządzaniu majątkami bogaczy bada firma konsultingowa Scorpio Partnership. W swym ostatnim raporcie podaje, jakie kwoty powierzali milionerzy "prywatnym bankierom" w ciągu minionych 9 lat. W 2002 roku było to 8 bilionów dolarów. Pięć lat później, u progu globalnego kryzysu - ponad dwa razy tyle. W kryzysowym roku 2008 kwota ta zmalała poniżej 15 bln, ale w zeszłym znów przekroczyła 17 bln. Trzeba przy tym zastrzec, że ów przejściowy spadek spowodowany był zbiednieniem najuboższych HNWI. Najbogatsi stali się jeszcze bardziej very i ultra.

I jeszcze jedno: w połowie minionej dekady 10 największych banków świata obsługujących bogaczy zarządzało jedną czwartą aktywów powierzonych wszystkim tego typu instytucjom (a jest ich ponad 200). W zeszłym roku było to już 64 procent (9 bln dolarów). Cztery czołowe banki - Bank of America, UBS, Morgan Stanley i Wells Fargo - obracały 6 bilionami zielonych. Dyskretnie doradzając, jak pomnażać majątek "bez nadmiernych obciążeń", same się bogaciły. Ot, wspólnota interesów...

Oblicz swoją płacę netto. Sprawdź, ile trafia do ZUS, NFZ i US

W owej wspólnocie uczestniczą wpływowe firmy oferujące dobra luksusowe - w kryzysie także im wiedzie się świetnie. Z danych Rolls-Royce'a wynika, że na świecie jest 80 tysięcy ludzi zarabiających ponad 20 mln dol. Każdy ma średnio osiem luksusowych aut oraz cztery domy. Trzy czwarte posiada odrzutowce, większość - jachty.

Mając świadomość, że globalna zrzutka Kowalskich z całego świata - Amerykanów, Niemców, Francuzów, Brytyjczyków, ale i Polaków, Czechów, Słowaków - na ratowanie niedoszłych (na razie) bankrutów - to w gruncie rzeczy zrzutka na banki, i to te największe, łatwiej zrozumieć frustrację protestującej biedoty. I jej sztandarowe hasło: czemu to my mamy zaciskać pasa? Niech zacisną oni: bankowcy i ich superklienci, HNWI.

Ale kto ich zmusi, tych HNWI?

Cypr się chowa

"Optymalizacja podatkowa" służy temu, by HNWI zapłacił jak najmniej podatków od swych operacji finansowych. Najczęściej tworzy się w tym celu sieci spółek zarejestrowanych w krajach przyjaźniejszych podatkowo. Czemu sieci? Bo w jednym kraju nie zapłacisz wysokiego PIT, w innym - podatku od dywidendy, zaś w kolejnym - od sprzedaży udziałów lub całej spółki.

Chcesz się zająć handlem, usługami, inwestycjami na rynkach kapitałowych? Twój "prywatny bankier" zarekomenduje ci założenie spółki na Wyspach Marshalla, Anguilli, w Hongkongu lub amerykańskim Delaware. Interesują cię spółki holdingowe? Najlepiej prowadzić je na Gibraltarze i na Malcie. Stawiasz na wybitną poufność prowadzenia działalności? Tu bezkonkurencyjna może się okazać Kostaryka, ewentualnie Anjouan.

Gdybyś chciał(a) zarządzać prawami własności intelektualnej, idealny wydaje się Cypr, który również w wymienionych wcześniej dziedzinach ma liczne plusy; np. dywidendy wypłacane przez zagraniczną spółkę spółce cypryjskiej są zwolnione od podatku dochodowego. Podobnie - dochody z obrotu akcjami oraz wynagrodzenia z tytułu pełnienia funkcji w organach spółki.

Entuzjazm do Cypru ostatnio jednak osłabł w związku z sytuacją w Grecji. Gospodarki obu krajów, a zwłaszcza systemy bankowe, są ściśle powiązane. Bankructwo Hellady może więc poważnie zagrozić interesom rajskiego sąsiada.

"Czasami całość operacji gospodarczych podlegających opodatkowaniu udaje się przenieść z Polski do krajów, w których podatek dochodowy w ogóle nie istnieje - czytamy w poradniku warszawskiej Kancelarii Prawnej Skarbiec. - Dużo częściej niezbędne jest tworzenie bardziej skomplikowanych konstrukcji z wykorzystaniem międzynarodowych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Niektóre z tych konstrukcji mają charakter bardzo złożony, inne są zaskakująco proste. W pewnych wypadkach dzięki zamianie kilku słów w treści umowy można radykalnie zmienić jej skutki podatkowe. Dlatego zawsze warto zweryfikować, czy zyskowna transakcja nie może zostać zoptymalizowana podatkowo. Publiczne omawianie tego mijałoby się z celem. Obowiązuje tu stara zasada mistrza Lao-tsy: "Ci, którzy wiedzą, nie mówią - a ci, którzy mówią, nie wiedzą".

Prześwietlić Zurych

Poufne rachunki bankowe? Wiadomo: najlepiej mieć je w Szwajcarii. Do niedawna konkurował z nią Liechtenstein, lecz malutkie księstwo o największym na świecie PKB na głowę straciło część wiarygodności, odkąd w ręce niemieckiej skarbówki trafiły dane klientów książęcego banku LGT.

Niemcy chcieli wydobyć podobne informacje od Szwajcarów. Od dawna oskarżają ich o współpracę z przestępcami. Wybuchła na tym tle dyplomatyczno-propagandowa wojna. Prawie dokładnie rok temu zakończyła się ona umową o unikaniu podwójnego opodatkowania. Formalnie Helweci zachowali swą przenajświętszą zasadę, dzięki której trafiła do nich jedna trzecia światowych aktywów - tajemnicę bankową, o wielowiekowej tradycji, usankcjonowaną ustawą z 1934 roku; w przeciwieństwie do innych krajów nie uznaje ona unikania podatków za przestępstwo.

Szwajcarzy zgodzili się współpracować z Niemcami głównie dlatego, że Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) groziła im wciągnięciem na czarną listę państw uprawiających "szkodliwą konkurencję podatkową". Oznaczałoby to niesławę - i sankcje, m.in. wspólną akcję skarbówek z wielu krajów przeciwko uciekającym przed podatkami firmom oraz pomagającym im bankierom.

W marcu 2009 roku Szwajcarzy zgodzili się wprowadzić do swego prawa klauzulę o pomocy administracyjnej w sprawach podatkowych opartą na konwencji OECD. Pozwala ona na przekazywanie informacji podatkowej "w uzasadnionych, indywidualnych przypadkach". Szwajcaria musiała się w tej kwestii dogadać z wieloma krajami, w tym z Polską. Od nowego roku polski fiskus będzie mógł występować o informacje na temat podatników podejrzanych m.in. o ukrywanie nieopodatkowanych dochodów czy pranie brudnych pieniędzy. Szwajcarzy przestaną się zasłaniać tajemnicą bankową.

Trzeba jednak pytać o konkretną osobę, przeciwko której wszczęto postępowanie. Nie można rzucać w ciemno: dajcie nam nazwiska i dane naszych obywateli, którzy mają u was konta.

Ale i bez tego polityka wobec rajów okazała się skuteczna. Jak informował ostatnio szef OECD, Angel Gurria, w minionych dwóch latach w 20 (k)rajach udało się odzyskać 14 mld euro; Włosi wytropili 5,6 mld, Amerykanie - 2,7 mld. Brytyjczycy spodziewają się uzyskać z opodatkowania samych tylko "cichych" kont swych obywateli w Szwajcarii 5 mld funtów.

Są to wszystko pieniądze nadmiernie cwanych HNWI. O tyle mniej kosztować będzie szarych podatników walka z kryzysem. Pomysły na ciąg dalszy zostaną niebawem przedstawione w Cannes, jednym z ukochanych miast wszelkich HNWI...

Niezłomną wojnę z rajami podatkowymi prowadzą Stany Zjednoczone. Udało im się - przy pomocy gróźb i sankcji - dogadać z większością rajów w sprawie informowania o bankowych kontach oraz interesach obywateli podejrzanych o ukrywanie dochodów. Ale chcą więcej. Próbują zmusić, m.in. Szwajcarów, by przestali obsługiwać Amerykanów na ukrytych kontach (offshore) oraz podawali nazwiska klientów posiadających takie konta amerykańskiemu urzędowi podatkowemu. W przeciwnym razie machina prawna USA rozwinie śledztwo przeciwko szwajcarskim bankom i oskarży je o świadczenie potajemnych usług.

Dwa lata temu wielki UBS, numer dwa na światowej liście banków dla krezusów, zarządzający majątkami o łącznej wartości 1,6 biliona dolarów, uniknął oskarżenia, bo przyznał się do przestępstwa, zapłacił 780 mln dolarów i ujawnił dane 4450 obywateli USA. Amerykańska skarbówka postanowiła pójść za ciosem: wytoczyła wojnę innym "prywatnym bankierom" podejrzewanym o pomaganie amerykańskim HNWI w unikaniu podatków. Śledztwo objęło m.in. szacowne Crédit Suisse, HSBC, Julius Baer i Basler z Bazylei.

Według ostatnich wieści, Amerykanie są bliscy zawarcia ze Szwajcarami kompleksowego porozumienia o współpracy.

Luksemburski TVN, holenderski Polsat

Większość udziałów w telewizji TVN należy do Grupy ITI, założonej wiele lat temu przez Mariusza Waltera i zmarłego przed dwoma laty Jana Wejcherta. Jako adres do korespondencji grupa podaje Wiertniczą 166 w Warszawie, gdzie mieszczą się siedziby jej licznych spółek, w tym TVN-u oraz ITI Corporation sp. z o.o. o kapitale zakładowym 414 tys. zł.

Prawdziwą siedzibą właściciela TVN-u, czyli ITI Holdings S.A. (o kapitale 83 mln euro), jest "5, rue Guillaume Kroll, L-1025 Luksemburg". Ponad 9 lat temu holding poinformował o objęciu go "szczególnym reżimem podatkowym przewidzianym w Rozporządzeniu prawa luksemburskiego z 17 grudnia 1938 roku". Ów reżim oznacza po prostu niższe podatki; np. roczny podatek od wszelkich kwot wypłaconych przez ITI z tytułu dywidendy oraz wynagrodzenia dyrektorów nierezydentów wynosi: 3 proc. od 2,4 mln euro, 1,8 proc. od kolejnych 1,2 mln euro oraz 0,1 proc. od nadwyżki ponad sumę tych kwot.

Policzmy: od 10 mln euro dochodu trzeba w Luksemburgu zapłacić 100 tys. euro podatku. W Polsce 9 lat temu trzeba by fiskusowi oddać... prawie 4 miliony euro, a dzisiaj - 3,2 mln. Ponad 30 razy więcej!

A struktura własnościowa TVN-u - stworzona przez wspólnika ojców-założycieli, a wcześniej ich doradcę bankowego, Bruno Valsangiacomo (obecnego prezydenta Grupy ITI) - była jeszcze bardziej złożona: Wejchert i Walter kontrolowali holding ITI pośrednio, przez należące do nich spółki zarejestrowane na Antylach Holenderskich. Ponoć taka konstrukcja pozwala skuteczniej optymalizować podatki i pomnażać majątki.

Podobnie zbudował swój biznes Zygmunt Solorz-Żak. Od roku telewizja Polsat należy do spółki Cyfrowy Polsat S.A. Solorz ma w niej osobiście 3 proc. udziałów, zaś 48,5 proc. jest własnością zarejestrowanej w Amsterdamie spółki Polaris Finance B.V., w której założyciel Polsatu ma 85 proc. W sumie Solorz kontroluje ponad połowę akcji Cyfrowego Polsatu i dysponuje ponad 67 proc. głosów decydujących o losach spółki. Owe decydujące głosy daje mu Polaris - z Holandii.

W "polskiej grupie medialno-finansowej" Solorza jest też Invest-Bank S.A., który przedstawia się jako "bank polski, z polską strukturą właścicielską, powstały na kapitale polskim, bez zależności i powiązań z bankami zagranicznymi." Solorz ma w nim 7,8 proc. udziałów, a Polaris Finace B.V. - 40,7 proc. Prawie 10 proc. należy do spółki Rexon Overseas, założonej przez bliskiego współpracownika Solorza - na Cyprze.

Polaris Finance B.V. wraz z cypryjskim Bithell Holdings Ltd ma też m.in. 5,62 proc. Biotonu Ryszarda Krauzego.

Osiem lat temu Joanna Solska z "Polityki" przyjrzała się złotej setce podatników, którzy oddali fiskusowi najwięcej. Ze zdziwieniem zauważyła, że jest tam tylko paru biznesmenów z list najbogatszych Polaków. Reszta albo miała mikroskopijne dochody, albo skutecznie je "przemieściła". Najpopularniejsze wśród krezusów były wtedy Cypr i Luksemburg oraz Holandia (z Antylami lub bez). W tej ostatniej zarejestrował swe liczne spółki m.in. najbogatszy wówczas Polak, Jan Kulczyk. W Wiedniu założył z kolei Kulczyk Privatestiftung, nieznaną polskiemu prawu fundację rodzinną, której celem jest zaspokajanie potrzeb fundatora i jego bliskich. "Kulczyk nie występuje w polskim rankingu płatników PIT" - zauważyła "Polityka", dodając: "fiskus najwięcej odbiera niekoniecznie tym, którzy w powszechnym mniemaniu są najbogatsi".

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL

Rosnący liczebnie i majątkowo polscy HNWI wyciągnęli z tego prosty wniosek: trzeba uciekać. Po paru latach Antyle Holenderskie stały się największym po USA inwestorem w Polsce spoza UE. Krezusi inwestowali swe pieniądze tu, a podatki płacili tam, argumentując to tak: polski system podatkowy bezsensownie łupi przedsiębiorców, którzy np. chcieliby przekazać firmy swoim dzieciom; optymalizując podatki, oszczędzamy pieniądze i inwestujemy je w Polsce, tworząc miejsca pracy; nasi pracownicy płacą podatki nad Wisłą; gdyby podatki tutaj były niższe, to nie musielibyśmy optymalizować".

Tylko kto zoptymalizuje Kowalskiego?

Zbigniew Bartuś

Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim":

Muzeum ma być chlubą miasta

Tak nie buduje się dobrych relacji

O spalarni porozmawiamy na spotkaniach

dziennikpolski24.pl
Dowiedz się więcej na temat: wakacje | Europa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »