Życzenia na 2017 rok dla Mateusza Morawieckiego (jako ministra finansów)

Rok 2017 będzie dla szefa resortu finansów szczególnie trudny.

Rok 2017 będzie dla szefa resortu finansów szczególnie trudny.

Opozycja wymyśliła nową teorię konstytucyjną (dotychczas monopol na to miał poprzedni szef Trybunału Konstytucyjnego), że ustawy nie można uchwalić tylko w jednej z sal budynku na Wiejskiej przez co (jakoby) nie mamy uchwalonej na ten rok ustawy budżetowej. Wiadomo o co idzie: brak tej ustawy ma uzasadniać wniosek o skrócenie kadencji obecnego parlamentu i nowe wybory, w których obecna opozycja w większości nie weszłaby do Sejmu powtarzając casus Unii Wolności. Ale to tak na marginesie.

Reklama

To pierwsze i wcale nie najważniejsze zmartwienie ministra finansów.

Drugie jest dużo ważniejsze: trzeba jakoś przeżyć reorganizację aparatu skarbowego i celnego, a tak naprawdę jego likwidację i powołanie nowej struktury organów. To bezprecedensowe posunięcie rodzi już wiele niewiadomych, na które w większości nie znamy odpowiedzi. Nikt w całym powojennym okresie nie odważył się na ten krok, bo był zbyt ryzykowny: nawet pierwszy "socjalistyczny" minister skarbu (tak wówczas nazywał się obecny minister finansów) dr Tadeusz Dietrich zachował w całości przedwojenny aparat skarbowy, bo to była, jest i będzie najważniejsza część administracji państwowej.

Dziś jesteśmy bardzo odważni, może aż za bardzo. Jeżeli podatnicy jakoś połapią się w nowej strukturze, będą po staremu płacić to co płacili dotychczas - jakoś to będzie. Oczywista dezorganizacja, która niesie takie przedsięwzięcie, jest nieunikniona. Ciekawe jak zachowają się ci, którym dotychczas nie było po drodze z interesem publicznym i nie lubili płacić podatków? Z ich strony najczęściej pada pytanie o to, kiedy nowe struktury zaczną działać i nauczą się swojej roli? Oby jak najszybciej, ale między marcem a czerwcem 2017 roku administracja skarbowa pogrąży się w chaosie kompetencyjnym i organizacyjnym. Może nawet dłużej.

Czy spadną dochody budżetowe? Nie muszą, bo nastąpi blokada zwrotów VAT-u, a to blisko 22 mld zł (średnia miesięczna kwota zwrotów wyniesie około 7,5 mld zł). Minister Finansów powinien już dziś modlić się o wstawiennictwo ustawowego patrona pracowników skarbowych - świętego Mateusza (on też ma na imię Mateusz), aby Bóg objął szczególną opieką tę operację, bo bez jego łaski może to się nie udać.

Najważniejsze, że udało się rozbroić minę podłożoną nie tylko pod cały resort finansów, lecz również całość rządu, w postaci "jednolitej daniny", czyli bezsensownego połączenia podatku dochodowego oraz składek i wpłat na fundusze. To byłaby kompletna katastrofa, którą organizowali chyba w złej wierze osieroceni liberałowie: chcieli podrzucić ten pomysł "późnej" Platformy.

Już im prawie się udało. Na szczęście przyszło otrzeźwienie: jednak Bóg czuwa i ma w swojej opiece obecną większość parlamentarną. Wielu księgowych zupełnie poważnie sugerowało, aby na intencję poniechania tej katastrofy rozpoczynać każde szkolenie od modlitwy. Zostaliśmy wysłuchani, co wzmocniło naszą wiarę w przyszłość.

Kolejnym zmartwieniem ministra finansów jest zbyt optymistyczna prognoza dochodów podatkowych a zwłaszcza z tytułu VAT-u, akcyzy i podatków dochodowych. Są to oczywiście pieniądze "do wzięcia", ale nie w tych warunkach prawnych. Jak dotąd przepisy podatkowe piszą ci sami co w poprzednich latach ludzie, a zagraniczny biznes podatkowy dalej gra tu pierwsze skrzypce i nie dopuści do rzeczywistej naprawy tych podatków.

Zbyt dużo na tym zarabia. Ma za sobą "opiniotwórcze" (piękne, skromne określenie) media, w których gra rolę "ekspertów", i... zamieszcza swoje - zapewne zupełnie przypadkowo - całostronicowe reklamy. Jak słusznie twierdzą (szemrają) szeregowi pracownicy organów skarbowych i celnych w 2017 r. nie trzeba będzie likwidować tych organów, tylko ograniczyć tę "reformę" do likwidacji Ministerstwa Finansów. Tam można znaleźć autorów (ciągle zajmują swoje stanowiska) liberalnej destrukcji przepisów podatkowych w latach 2008-2015, która kosztuje co rok utratę co najmniej 40 mld złotych. Cuda opowiada się o pieniądzach wydanych przez ten resort w tamtym okresie na różnych ekspertów i doradców. Może dla oczyszczenia atmosfery (a trzeba, trzeba) nowy minister finansów powinien poznać listę firm oraz podmiotów, które zarobiły na doradzaniu temu resortowi? Ponoć są to eksperci siedzący na dwóch stołkach, biorący również pieniądze od międzynarodowego biznesu podatkowego.

Może nowy minister powinien poznać ich dzieła, a przede wszystkim czy nie popadli w oczywisty konflikt interesów?

Czy ktoś, kto doradza firmie specjalizującej się w unikaniu polskich podatków może być wiarygodnym doradcą resortu finansów, który przynajmniej w teorii powinien zwalczać tego rodzaju praktyki? Jeżeli "chodzące po warszawce" informacje na temat kwot wypłacanych z kasy resortu, które trafiły do podmiotów powiązanych z zagranicznym biznesem podatkowym są nieprawdziwe, to warto tylko opublikować ową listę wypłat i ich beneficjentów i nikt nie będzie gubił się w domysłach. Warto to zrobić i to jak najszybciej, bo i tak wyjdzie to na jaw.

Liberałowie rządzący tym resortem w poprzednich latach nie mieli większych zahamowań. Nawet powołali składającą się w dużej części z biznesem podatkowym jakąś "radę". Ciekawe czemu miałyby służyć jej rady? Ciekawe czy to gremium jeszcze istnieje? Może rzecznik prasowy resortu udzieliłby na ten temat jakiejś informacji? Nie byłbym zaskoczony, gdyby gremium to działało jak gdyby nigdy nic i dalej chciało dzielić swoim doświadczeniem na temat "dalszego uproszczenia" podatków i wspierania rozwiązań "korzystnych dla podatników". Przecież tego jak najbardziej potrzebujemy. Prawda?

Aby naprawić najważniejszy podatek, czyli VAT, musi wreszcie powstać sejmowa komisja śledcza. Trzeba wreszcie poznać autorów przepisów, które "pozostawiłyby w kieszeniach podatników" dziesiątki miliardów złotych. Ktoś przecież napisał i wylobbował. Jeżeli robił to legalnie, to niech to ujawni.

Aby uzyskać planowane dochody budżetowe (aż 143 mld zł) trzeba poznać przyczyny zła. Tu nikt nie zastąpi Sejmu i jego komisji o uprawnieniach śledczych. Minister Finansów musi jednoznacznie poprzeć jej powołanie, a Najwyższa Izba Kontroli powinna w pełni zbadać udział lobbystów i biznesu podatkowego w tworzeniu patologii tego podatku i przedstawić raport na ten temat. Ciekawe ile zarobili lobbyści na inwestycjach legislacyjnych w tym podatku? Nie ma się czego wstydzić, to przecież nie jest zakazane i jak twierdzą znawcy "liberalnej demokracji" - w pełni legalne.

Oczywiście obecnemu ministrowi finansów życzę, aby przyszły rok był jego wielkim sukcesem. Może to osiągnąć ratując budżet i naprawiając system podatkowy. Niech święty Mateusz ma w opiece naszego Mateusza.

Witold Modzelewski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych

Instytut Studiów Podatkowych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »