60 proc. młodych ludzi pracuje na umowach tymczasowych
Według danych z opublikowanego dzisiaj raportu "Młodzi 2011" aż 60 procent młodych ludzi pracuje na umowach tymczasowych oraz umowach o dzieło. Przewodnicząca Rady Ochrony Pracy przy Sejmie, posłanka Izabela Mrzygłocka z Platformy Obywatelskiej, powiedziała IAR, że nie jest to dobre zjawisko, ale nie widzi potrzeby zmiany prawa pracy.
Według posłanki trzeba uświadamiać pracodawców, że bardziej opłacalne są umowy o pracę. Zachętą, zdaniem posłanki Mrzygłockiej, powinien być fakt, że przedsiębiorca zatrudniający nowego pracownika ponosi olbrzymie koszty jego wykształcenia.
Z kolei sekretarz Rady Ochrony Pracy, poseł Janusz Krasoń z SLD, nie jest zaskoczony wynikami raportu. Brak umów o pracę, zdaniem posła, utrudnia młodym osobom kupno mieszkania czy usamodzielnianie.
Jak mówi Krasoń, Rada Ochrony Pracy przy Sejmie we wnioskach do ministrów polskiego rządu sugerowała, aby szukać takich rozwiązań prawnych, które umożliwią skuteczne ograniczenie tego zjawiska. Jak dodaje poseł Krasoń, młodzi pracownicy często są zatrudniani bez odpowiednich kwalifikacji i przeszkolenia. Co drugi wypadek przy pracy w Polsce dotyczy młodych ludzi.
Wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, poseł Stanisław Szwed z Prawa i Sprawiedliwości ocenia, że bez szybkiej zmiany przepisów prawa pracy nie uda się poprawić sytuacji młodych osób na rynku. Jak podkreśla, podstawą zatrudnienia powinna być umowa na czas nieokreślony, czyli umowa bezterminowa. Sytuację młodych osób na rynku pracy określa jako patologię.
W opinii posła Szweda, bez zmian w kodeksie pracy nie uda zmniejszyć się liczby zawieranych umów "śmieciowych".
Jak dodaje poseł, Polska ma jeden z największych wskaźników umów na czas określony. Na takie umowy pracuje aż 30 procent Polaków. Politycy obiecują, że problemem młodych osób na rynku pracy zajmą się w nowej kadencji Sejmu.
