Czas wielkich powrotów - czy Polacy porzucają Wyspy Brytyjskie?

Widmo brexitu nie pozostało bez wpływu na decyzje Polaków pracujących i szukających pracy za granicą. Jednak na razie niewiele danych potwierdza tezę o nastaniu czasu "wielkiego powrotu“.

Wszystko zaczęło się od ubiegłorocznych, dramatycznych doniesień o gwałtownie malejącej liczbie polskich pielęgniarek starających sie o pracę w Wielkiej Brytanii. Do tego, w 2017 roku odnotowano najniższą w historii naszego członkostwa w UE, liczbę Polaków ubiegających się o przyznanie narodowego numeru ubezpieczeniowego NIN, niezbędnego do podjęcia pracy na Wyspach.

Raport firmy ClickTrans, zajmującą się międzynarodowymi przeprowadzkami pokazał, że od kilku lat systematycznie zwiększa się przewaga liczby przeprowadzek z Wielkiej Brytanii do Polski nad liczbą przeprowadzek na Wyspy, co miało potwierdzać tezę o narastającej fali powrotów. Póki co, dane te nie znajdują potwierdzenia w oficjalnych polskich statystykach - na kompletne analizy GUS trzeba poczekać (publikowane są ze sporym "poślizgiem“).

Reklama

Według danych GUSu, do 2016 roku włącznie liczba imigrantów sukcesywnie rosła, a Wielka Brytania była najchętniej wybieranym kierunkiem emigracji. Na dane z roku 2017 przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale już teraz można stwierdzić, że rosnąca przewaga wyprowadzek z Wielkiej Brytanii może być po prostu efektem coraz silniejszej pozycji Polaków na rynku brytyjskim czy innych kwestiami biznesowych, a niekoniecznie świadczyć o kierunku migracji Polaków.

Choć Brexit może mieć wpływ na chęć podejmowania pracy w Wielkiej Brytanii (obecnie widoczny jest już trend rosnącego zainteresowania wyjazdami do Luksemburga, Irlandii czy Holandii, czyli krajów, w których poziom zarobków jest najwyższy) Polacy, którzy na Wyspach mieszkają już jakiś czas, nie tylko nie przestraszyli się brexitu, ale wykorzystali sytuację do wzmocnienia swojej pozycji. Zdecydowana większość z nich deklaruje, że wyjeżdżać nie zamierza. Choć ci, którzy przesyłają oszczędności do Polski, lub po prostu wspierają swoje rodziny, z pewnością odczuli skutki spadającego kursu funta. W tej chwili to chyba najbardziej dotkliwy skutek brexitu.

- W samym 2017 roku kurs wymiany funta na złotówkę spadł o ok. 10 proc. W tym czasie liczba drobnych przelewów wykonywanych za pośrednictwem naszej firmy wzrosła o ok. 50 proc. Można więc powiedzieć, że sytuacja w Wielkiej Brytanii skłoniła do poszukiwania nowych, bardziej wydajnych rozwiązań, które pozwalają uniknąć zbędnych wydatków. Ale w przypadku nowoczesnych rozwiązań finansowych nie tylko to jest przyczyną. W głównej mierze chodzi po prostu o pojawienie się lepszej perspektywy - mówi Magnus Olby, dyrektor marketingu w TransferGo (firma zajmująca się międzynarodowymi transferami pieniężnymi).

Dla wielu naszych rodaków najlepszą perspektywą wciąż jest Wielka Brytania, na masowe powroty nie należy więc liczyć. Za to czas masowych wyjazdów w tym kierunku już się skończył. Polacy zaczęli szukać perspektyw dobrych zarobków w innych krajach europejskich. Czy zadomowią się tam w równym stopniu - czas pokaże. (js)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »