Fanatycy pracy

Pracują przynajmniej po 12 godzin dziennie, lecz do zajęć służbowych zawsze zasiadają z uśmiechem na ustach. Kochają intensywne życie, ale nade wszystko - potrafią je organizować.Tego, że Polacy lubią swoją pracę, nie można powiedzieć. Nasz kraj plasuje się pod tym względem dopiero na 21. miejscu w Europie, a pierwsze trzy zajęły Luksemburg, Szwecja i Holandia - podają badania europejskiej agencji statystycznej Eurostat.

Te same analizy pokazują też, że 35 proc. Polaków uważa, że osiągnięcie sukcesu zawodowego wymaga pracy ponad siły. Trudno z tych dwóch danych nie wysnuć wspólnego wniosku: gdyby nasi rodacy lubili to, co robią, o harówce nie byłoby mowy.

A sukcesy przychodziłyby same

Tę prawidłowość potwierdzają fanatycy pracy, czyli osoby, które przynajmniej 60 godzin tygodniowo poświęcają zadaniom służbowym. Nie czują się jednak ofiarami pracoholizmu. Życie na wysokich obrotach to ich żywioł, który na dodatek gwarantuje im dobrą pozycję zawodową i niezłe pieniądze. A życie prywatne? Przy dobrej organizacji nie schodzi na dalszy plan.

Reklama

Ich sprzymierzeńcem jest rodząca się w Europie Zachodniej - a stopniowo także w Polsce - moda na elastyczne godziny pracy. Jak podaje za Fundacją Hansa Boecklera niemiecka edycja "Manager Magazin", już trzy czwarte firm w Niemczech wprowadziło zasadę nieokreślania zatrudnionym czasu spędzanego w przedsiębiorstwie.

- Kto sam organizuje sobie sposób wykonania zadań, lepiej znosi presję upływających godzin i jest gotów do większego wysiłku niż osoby tylko wypełniające polecenia - zapewnia na łamach niemieckiego "Manager Magazin" Lothar Seiwert, szef mieszczącego się w Heidelbergu Instytutu Zarządzania Czasem.

Najwyraźniej zwolenników tej teorii nie brakuje również u nas. Paweł Grząbka, członek zarządu CEE Property Group, nie oponuje, gdy któryś z jego podwładnych woli wykonać swoje obowiązki podczas weekendu czy w godzinach wieczornych.

- Zwłaszcza gdy dotyczy to młodych matek czy osób uczących się, dlatego że dla mnie najważniejszą sprawą jest, żeby zadanie zostało zrealizowane dobrze, chętnie oraz w ustalonym wcześniej terminie - przyznaje Paweł Grząbka.

Sam również działa w trybie zadaniowym. Mimo że menedżer nie ucieknie od dłuższego siedzenia przy komputerze albo niezbędnych rozmów telefonicznych, to już niekoniecznie musi to robić w biurze.

- Zauważyłem, że na poziomie operacyjnym najlepiej działam wśród pracowników, jednak w sprawach bardziej strategicznych potrzebuję dystansu, odpoczynku - przyznaje także Paweł Leks, dyrektor ds. rozwoju produktów w Grupie Pracuj, do której należy portal Pracuj.pl.

- Najciekawsze pomysły przychodzą mi do głowy w czasie wolnym - gdy jeżdżę na rowerze, na wycieczce, w kawiarni, czasem pojawiają się nawet we śnie. W biurze trudno jest się niekiedy dłużej skupić na jednej sprawie, więc taką robotę wykonuję często wieczorami w domu lub w trakcie weekendu.

Zalety zadaniowego trybu pracy analizowali trzy lata temu Brytyjczycy. Firma Dynamic Markets zrobiła wówczas badanie, które pokazało, że narzucanie pracownikom stałych godzin ogranicza ich kreatywność. Ponieważ nie wszyscy są w szczytowej formie umysłowej o tej samej porze. Rano na najciekawsze pomysły wpada prawie połowa osób w wieku 55 - 64 lata i tylko 16 proc. mających 16 - 24 lata. Tę młodszą grupę zapał twórczy nawiedza dopiero wczesnym wieczorem.

Nic dziwnego, że dla osób, które mogą pracować zgodnie z własnym rytmem i samodzielnie organizować sobie czas, zadania służbowe przestają być wysiłkiem, a zaczynają - przywilejem, niekiedy nawet zamiłowaniem.

Pawłowi Kacprzykowi, prezesowi Volvo Auto Polska, trudno wyznaczyć granicę między życiem zawodowym a prywatnym. Inspiracje czają się wszędzie - nawet gdy spędza czas z rodziną, wpada na pomysły, które potem wykorzystuje w biurze:

- Praca w Volvo jest moją pasją, z motoryzacją jestem związany niemal od początku kariery zawodowej. Gdy zaś coś człowieka fascynuje, nie jest łatwo powiedzieć sobie: stop.

I nie tylko on tak twierdzi.

- Pracuję dużo, ponieważ tego chcę, a nie dlatego, że muszę czy "tak trzeba" - dodaje Ewa Karmowska, menedżer produktów higieny osobistej w spółce Kimberly-Clark.
- Nigdy nie siedzę z zegarkiem w ręku, wyczekując momentu wyjścia. Każdy dzień w Kimberly-Clark - zarówno wówczas, gdy odpowiadałam za markę Velvet, jak i obecnie, przy Huggies - jest dla mnie wydarzeniem.

Co motywuje menedżera do intensywnych działań, zwłaszcza dla firmy, która nie jest jego własnością? Na pewno coś więcej niż tylko wysokie wynagrodzenie.

Kto jest fanatykiem?
  • pracuje co najmniej 60 godzin tygodniowo, a częstokroć jeszcze więcej
  • jest osiągalny przez całą dobę
  • ma bardzo odpowiedzialną pracę
  • pracuje pod ogromną presją czasu, na ogół przy kilku projektach jednocześnie, z czego część spada na niego nieoczekiwanie
  • zarabia znacznie powyżej przeciętnej osiąganej w jego zawodzie
źródło: Center for Work-Life Policy, "Manager Magazin" - edycja niemiecka

Ewa Karmowska uwielbia wyzwania, których - jak twierdzi - nie brakuje w Kimberly-Clark każdego dnia.

Podobnie uważa Roman Pogorzelski, dyrektor zarządzający w firmie Big Five X, specjalizującej się w usługach doradczych dla sektora finansowego.

- Dla mnie bardzo istotna jest satysfakcja z wykonywanej pracy: tworzenie nowej wartości, świadomość, że się tę wartość kreuje - ma wizję i wprowadza ją w życie - wyznaje Pogorzelski.

By tej satysfakcji nie zagubić w ferworze codziennych obowiązków, sam stawia sobie ważne zadania. Gdy pracował jeszcze w poprzedniej firmie, sam się zgłosił do prowadzenia projektu rozpoczęcia sprzedaży produktów finansowych w Libii, po zawieszeniu przeciw temu krajowi sankcji USA.

- Znając język arabski (jestem absolwentem Wydziału Neofilologii UW), mogłem się sprawdzić w bardzo specyficznym otoczeniu biznesowym, jako przedstawiciel amerykańskiej korporacji finansowej - wspomina Pogorzelski.
- Podczas podróży służbowych do Izraela w okresie intifady często, jako jeden z niewielu biznesmenów z Europy, spotykałem się z klientami w Jerozolimie, będącej wtedy ogniskiem zapalnym konfliktu. By lepiej poznać specyfikę tego kraju, rozpocząłem także naukę hebrajskiego.

W czasie kryzysu rosyjskiego systemu bankowego w 1998 r. aktywnie uczestniczył w ratowaniu aktywów swojego pracodawcy. Rozmawiał z jugosłowiańskimi bankami w czasie, kiedy pod oknami maszerowali w demonstracjach przeciwnicy Miloševicia.

Zadania Pogorzelskiego w Big Five X są związane z rozwojem firmy:

- Tworzymy nowe oddziały oraz zdobywamy klientów na kolejnych rynkach międzynarodowych, ostatnio między innymi na Ukrainie.

Marek Kobielski, prezes zarządu NextiraOne Polska i wiceprezes NextiraOne Central Europe, z przedsiębiorstwem, w którym pracuje, jest związany od ponad 15 lat. Kilka razy rozważał zmianę pracodawcy, a nawet branży, jednak zawsze zwyciężał sentyment.

- Tworzyłem tę spółkę i zarządzam nią niemal od początku jej istnienia w Polsce, pamiętam różne etapy działalności, zmiany właścicieli, strategii oraz setki osób, z którymi współpracowałem - wylicza Kobielski.

I wciąż widzi w niej dla siebie pole do działania.

- Pracuję w branży teleinformatycznej, w której niemal codziennie wiele się dzieje, nie mam czasu, by się nudzić - dodaje.
- Cały czas praca sprawia mi radość i daje satysfakcję - spotykam ciekawych ludzi, dużo się uczę. Korporacja to różne kultury i odmienne style zarządzania. Mam nadzieję, że jeszcze wiele mogę tu osiągnąć.

Wyznaczony cel - to ze względu na niego Paweł Grząbka dużo pracuje.

- Chcę stworzyć sprawną organizację, która za dwa lub trzy lata będzie się mogła obejść bez mojego stałego nadzoru - wyznaje.

Potem zamierza więcej czasu spędzać z rodziną, żeby nie przegapić najważniejszych momentów w życiu własnych dzieci.

Jednakże nie tylko to go motywuje.

- Możliwość pogłębiania wiedzy o rynku nieruchomości, który mnie fascynuje, możliwość kształtowania go, oraz nawiązywania kontaktów z ludźmi z branży - na pewno nie mógłbym się z tym całkiem rozstać - wymienia.

Socjologowie cytowani przez niemiecką edycję "Manager Magazin" zauważają u naszych zachodnich sąsiadów nowy sposób myślenia o pracy. Dostarcza im ona nie tylko środków finansowych, ale staje się centrum życia społecznego.

- Modnie jest dużo pracować, ma to charakter przeżycia, niczym sport ekstremalny - mówi jeden z niemieckich socjologów cytowanych przez pismo.

Tej akurat tendencji w Polsce na razie nie widać. Wręcz przeciwnie - ona jest niemodna.
- Obciachem jest siedzieć w pracy po godzinach, zamiast korzystać z życia - podkreśla Aneta Baczyńska, konsultant i trener z firmy szkoleniowej Persona.
- Menedżerowie w biurze są gotowi dać z siebie bardzo wiele, tyle że nie chcą wszystkiego podporządkowywać pracy zawodowej.

Paweł Grząbka nie jest dumny z tego, że tak dużo pracuje.

- Według mnie ten, kto tak haruje, nie potrafi właściwie zarządzać czasem pracy, delegować zadań albo źle dobrał sobie współpracowników - mówi i dodaje, usprawiedliwiając własne postępowanie: - Jednak w każdej firmie są chwile intensywnego rozwoju, gdy brakuje rąk do pracy, a wieloma sprawami musi zająć się sam szef. Teraz muszę nie tylko dbać o dalszy rozkwit przedsiębiorstwa, ale jednocześnie również rekrutować ludzi, którzy by mnie wsparli w tym zadaniu.

Wielu fanatyków pracy aż tak krytycznie na siebie nie patrzy. Uważają raczej, że intensywne wykonywanie obowiązków zawodowych wcale nie oznacza braku umiejętności zarządzania własnym czasem. Wręcz odwrotnie - gdyby nie mieli tej umiejętności, nie pogodziliby życia zawodowego z prywatnym. A przecież godzą. Każdy ma swoje sposoby, dzięki którym na wszystko znajdzie się wolna chwila.

Marek Kobielski jeżeli pracuje, to tylko w biurze - dlatego że w domu jest dla rodziny i przyjaciół.

- Czasami tylko zaglądam do służbowej skrzynki mailowej, gdy czekam na pilny list lub ktoś oczekuje na moją decyzję - przyznaje.

Żeby lepiej wykorzystać czas w ciągu dnia, często praktykuje tak zwane śniadania służbowe.

- Pewnie to też zaskakujące, lecz staram się wychodzić z pracy o stałej porze; codziennie pomiędzy siedemnastą a osiemnastą opuszczam biuro - wyznaje Paweł Leks.
- Czas poświęcany na dotarcie do domu to moment relaksu i odpoczynku. Dzięki tej przerwie nabieram sił do tego, by jeszcze trochę samodzielnie popracować w domu, poza biurowym zgiełkiem.

Dobrą kondycję psychiczną utrzymuje dzięki częstym pauzom.

- Mniej więcej co godzinę próbuję oderwać się na kilka minut od monitora i pospacerować po korytarzu, uzupełnić kubek z kawą, a przy okazji wymienić w kuchni parę zdań z innymi pracownikami - opowiada Leks.
- Mimo że to tylko kilka chwil, daje mi to odpowiednią dawkę energii.

Jest pewien, że dobra organizacja oraz systematyczny odpoczynek są najważniejsze, żeby nie przekroczyć bardzo płynnej granicy pomiędzy zamiłowaniem do pracy a pracoholizmem, czyli poważnym i niebezpiecznym uzależnieniem.

- Żaden pracoholik nie przyzna się, że nim jest - kontynuuje Leks.
- Jestem świadom tego, że pracuję więcej niż inni, ale także wiem, z czym wiąże się pracoholizm. Potrafię znaleźć granicę i powiedzieć: stop, teraz potrzebuję wakacji, chwilowo się wypaliłem i muszę naładować akumulatory.

Dorota Bielińska, szefowa firmy szkoleniowej Persona, ma swoją metodę na odróżnienie tych dwóch stanów.

- Jeśli uzależnienie od pracy sprawia komuś przyjemność i nie powoduje szkód, to nie jest to negatywne zjawisko - twierdzi i pyta retorycznie: - Gdy lubisz coś robić, to jaką normę czasu sobie wyznaczasz? Z pracą jest podobnie.

Niemniej jednak zaraz dodaje, że nawet największy pasjonat potrzebuje odskoczni:

- Wypoczynek jest potrzebny. Dla jednych to ostra górska wspinaczka, dla drugich wakacje w ciepłym kraju albo też długi sen. Z całą pewnością warto mieć w życiu coś oprócz pracy, co sprawia nam przyjemność. Nie chodzi o wielkie rzeczy, spektakularne hobby. W życiu najważniejsze jest? życie i to od nas zależy jego kształt.

I wydaje się, że ci najbardziej zagorzali fanatycy pracy to rozumieją.

- Być może zabrzmi to dziwnie, ale gdy mam gorszy dzień, po prostu biorę wolne - przyznaje Marek Kobielski.

- Wychodzę z założenia, że nie ma ludzi niezastąpionych, więc jeśli przez jeden dzień nie pojawię się w firmie, nic złego się nie wydarzy.

Kiedy bierze wolny dzień, nie spędza go w domu, lecz na świeżym powietrzu. Najchętniej czynnie - gra w tenisa, nurkuje, surfuje, jeździ na nartach, konno, na motorze, próbuje nowych sportów.

- Odpoczywam, wyłączam się, nie myślę o pracy - opowiada prezes Kobielski.
- Regularny oraz wzmożony wysiłek fizyczny jest ważny dla mojej higieny psychicznej. Poza tym dużo czytam, a moją pasją są między innymi zagadnienia związane ze stosunkami międzynarodowymi.

Brzmi niewątpliwie rozsądnie. Niestety, to efekt przykrych doświadczeń. Kilka lat temu stres i ciągła walka spowodowały, że organizm upomniał się o swoje prawa, reagując chorobą.

- Przemyślałem wtedy swoje podejście do życia zawodowego. Postanowiłem, że praca nie powinna być dla mnie najważniejsza i trzymam się tej zasady. Oczywiście nadal żyję swoją pracą, staram się jednak zachowywać odpowiedni dystans i nie łączyć zawodowych zajęć z życiem prywatnym.

Roman Pogorzelski woli dmuchać na zimne. Kiedy tylko może, dzień zaczyna właśnie od odskoczni, którą jest dla niego bieganie.

- Bardzo lubię ten rodzaj wypoczynku, a trzy lata temu udało mi się ukończyć Maraton Warszawski - stwierdza z dumą.

Jeżeli z reguły dzień zaczyna na sportowo, to wieczory stara się poświęcać dzieciom oraz na czytanie książek.

Z kolei Paweł Kacprzyk, prezes Volvo, do pracy nie przychodzi pierwszy, ponieważ rano spaceruje z psem.

- To dla mnie najlepszy sposób na dobre rozpoczęcie dnia - podkreśla.

Jego metodą na stres jest też rodzina, sport i jazda na sportowym motocyklu.

Służbowe obowiązki oraz życie prywatne powodują, że kalendarz każdego fanatyka pracy jest napięty do granic możliwości. Nie ma tu miejsca na zwykłe lenistwo. Mało tego - nawet na to, co jest, godziny wyznaczane są bardzo precyzyjnie. Bądź co bądź nie ma w tym nic złego, bowiem stara prawda mówi, że najbardziej pracochłonna jest przecież bezczynność.

Monika Kruszewska

Manager Magazin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »