Jest praca dla absolwentów!
Tak to robią Czesi - dla absolwentów szkół średnich i wyższych uczelni, którzy nie skończyli 25 lat i nie mogą znaleźć zatrudnienia, jest praca na państwowym garnuszku. Kandydat nie może mieć w swoim CV praktyki dłuższej niż pół roku a praca będzie płatnym stażem za brutto 15 tys. koron miesięcznie (1 PLN = 0,1604 CZK).
Każdy musi też być zarejestrowany w urzędzie pracy. Lepsze to jednak niż nic...
Powyższy pomysł, co prawda w 85 proc. finansowany przez Unię Europejską, kłóci się z ostatnimi decyzjami o zwolnieniach i cięciach zarobków w sferze budżetowej. Władza stanęła jednak oko w oko z około 100-tys. armią młodych absolwentów, którzy jesienią pojawią się na rynku pracy bez szans na zatrudnienie. Wydatki na program szacuje się na 3,1 mld koron.
- - - - -
Od początku 2011 roku 432 tysiące czeskich państwowych urzędników zarabiać mają mniej o 5-10 procent miesięcznie. Tamtejsze ministerstwo pracy i spraw socjalnych właśnie przygotowuje nową siatkę płac.
Przykładowy referent w ministerstwie po dwóch latach pracy zarabiający do tej pory 15 tys. koron (2422,5 zł), ma dostawać od 1 stycznia o 1500 koron (242,50 zł) mniej. Cięcia dotyczyć będą m.in. policjantów, żołnierzy, służb więziennych i duchownych.
To pierwszy taki przypadek w ostatniej historii Czech - wcześniej tylko zamrażano poziom płac urzędników (w 1997, 1998 i 2000 r.) w ramach programów oszczędnościowych Klausa i Janoty. Teraz odebrane urzędnikom pieniądze mają przynieść budżetowi 8 mld koron rocznie.
Ciężarów nie poniosą nauczyciele (jest ich w Czechach 156 tys.), którym pensje zostaną... zwiększone. Ministerstwo nauki chce zagwarantować im minimalnie 20 tys. koron (3230 zł) brutto. W ostatnich 10 latach zarobki państwowych urzędników w Czechach zwyżkowały o 9 procent.
Krzysztof Mrówka