Migranci na rynku pracy w Niemczech. "Wykorzystać potencjał"

Niemcy są starzejącym się społeczeństwem, któremu coraz bardziej dotkliwie brakuje fachowców. Wydawałoby się, że młodzi uchodźcy pojawili się jak na zawołanie. Ale sprawa nie jest taka prosta, oceniają eksperci OECD.

Zero znajomości języka, zero wykształcenia: sytuacja syryjskiego Kurda Beniyana Bachara była taka, jak wielu jego rówieśników, którzy jako nieletni uchodźcy przybyli do Niemiec. Dzisiaj Beniyan ma 23 lata, latem 2019 r. w dolnosaksońskim Osnabrueck zdobył dyplom fryzjera, jako najlepszy uczeń. - Jestem po prostu szczęśliwy - powiedział odbierając dyplom w miejscowej Izbie Rzemieśliczo-Handlowej.

Historia sukcesu i praktyczny przykład, jak w najlepszym wypadku może przebiegać integracja: z jednej strony młody uchodźca, pilny i gotowy do nauki. Z drugiej strony zespół nauczycieli zawodu, języka i pedagogów wspierających go przez cały czas nauki.

Reklama

"Wykorzystać potencjał migrantów"

- Nasze firmy mają przeważnie pozytywne doświadczenia z uchodźcami uczącymi się zawodu - mówi Holger Schwannecke, sekretarz generalny Centralnego Związku Rzemiosła Niemieckiego (ZDH). - Co nie znaczy, że nauka zawodu jest samograjem - dodaje.

Do takiego wniosku doszła także Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w swoim aktualnym badaniu zatytułowanym "Wykorzystać potencjał migrantów". Badanie koncentrowało się na przeszkodach, jakie muszą pokonywać w Niemczech migranci, którzy chcą zdobyć zawód.

Przeszkodą numer jeden jest brak znajomości języka niemieckiego i częsty efekt wojny - brak lub niedostateczne wykształcenie. Dlatego, jak wskazuje OECD, wykształcenie zawodowe migrantów, głównie uchodźców, musi poprzedzać przygotowanie do nauki zawodu. Ale zarazem OECD ostrzega, iż trzeba pamiętać, że to wszystko wymaga czasu: nauka niemieckiego, ewentualnie nadrobienie zaległości w nauce szkolnej, pisanie podań o miejsce kształcenia zawodowego, wędrówki po urzędach, znalezienie mieszkania.

Wyścig z czasem

Wielu migrantów nie ma tego czasu, bo albo chcą jak najszybciej zarabiać pieniądze, albo boją się, że zostaną wydaleni z Niemiec, jeżeli nie znajdą sobie pracy. Od miejsca zamieszkania w Niemczech zależy też, w jakim wieku i jak długo ktoś ma prawo do nauki zawodu. W siedmiu niemieckich krajach związkowych prawo do nauki przygotowującej do kształcenia zawodowego mają młodzi imigranci między 16. a 18. rokiem życia, w innych górna granica wieku sięga 21, 25 albo nawet 27 lat. OECD domaga się ujednolicenia przepisów.

Inaczej niż młodzież urodzona i wychowana w Niemczech, migranci rzadziej korzystają z możliwości nauki zawodu w przedsiębiorstwach. Holger Schwannecke z ZDH ubolewa nad tym, ale zarazem wie, dlaczego tak jest: "Bo chcą zarabiać pieniądze".

Uczeń zawodu w zakładzie fryzjerskim otrzymuje w pierwszym roku nauki 450 euro miesięcznie, 550 euro w drugim i około 700 euro w trzecim roku nauki. Jest to znacznie mniej, niż może zarobić gdzie indziej niewykwalifikowany pracownik.

"Cool, też tak chcę"

Dopiero po pozytywnym zakończeniu kształcenia otwierają się możliwości zarobku i związanego z tym społecznego awansu. - Znaczenie kształcenia i dokształcania zawodowego jest w Niemczech niedoceniane - uważa Schwannecke. Młodzież powinna być lepiej informowana. - Musimy pozyskać przedsiębiorstwa założone czy prowadzone przez migrantów, żeby młodzież zobaczyła: "Ona czy on odnieśli sukces. Cool, też tak chcę".

Bez migrantów wiele zakładów rzemieślniczych nie byłoby w stanie zaspokoić swojego zapotrzebowania na fachowców. Ze wszystkich uczniów zawodu pochodzących z jednego z ośmiu krajów, z których najczęściej wywodzą się azylanci, mniej więcej połowa kończy wykształcenie w zakładzie rzemieślniczym. W latach 2015 - 2018 liczba uczniów zawodu w rzemiośle nie legitymujących się niemieckim paszportem, prawie się podwoiła i wynosi obecnie 18 680. Mimo to co dziesiąte miejsce nauki zawodu w rzemiośle pozostało w ubiegłym roku nieobsadzone.

Wielu uchodźców przerywa naukę

Samo przekonanie młodych uchodźców do nauki zawodu nie wystarczy. Ponadprzeciętnie wielu z nich przerywa naukę, biorąc pod uwagę ogólną liczbę uczniów zawodu.

Uchodźcy potrzebują więcej wsparcia podczas nauki zawodu, upominają autorzy badania OECD. - Potrzebujemy kształcenia z pomocą, lepszej komunikacji między uczniami, zakładami i urzędami socjalnymi, a także "systemu wczesnego ostrzegania", żebyśmy mogli w porę ingerować, kiedy widzimy, że ktoś chce zrezygnować - mówi zastępca sekretarza generalnego OECD Ludger Schuknecht.

Deficyty także u pracodawców

Ciągle jeszcze są w Niemczech zakłady, które nie kształcą żadnych uchodźców. - Mamy tu do czynienia z dyskryminacją, która nie ma rasistowskiego czy innego podłoża, tylko wynika po prostu z kalkulacji, że to za duże ryzyko i obydwie strony nie będą się rozumiały - tłumaczy Schuknecht.

Największe ryzyko stanowi niezmiennie niejasna sytuacja prawna. Od pewnego czasu przepisy chronią uczniów zawodu, których wniosek o azyl został odrzucony. Jeżeli dysponują umową kształcenia, mogą dokończyć naukę i potem przez dwa lata pracować. Tak zwana regulacja 3+2 jest jednak różnie interpretowana w różnych regionach Niemiec.

Nadzieja od 1 marca

- Dla firm najgorsza jest sytuacja, kiedy uczeń zawodu zostaje zmuszony do przerwania nauki - mówi sekretarz generalny ZDH Schwannecke. Może to być na przykład deportacja. - Wieść się rozchodzi i koledzy mówią: "Chciałem pomóc, ale to nie ma sensu, bo i tak ich zabiorą" - dodaje.

Niemieckie rzemiosło ma nadzieję, że sytuację zmieni wchodząca w życie 1 marca 2020 ustawa o napływie fachowców. - Firmom jest wszystko jedno, co reguluje jaka ustawa - podsumowuje Holger Schwannecke. Przedsiębiorcy domagają się najzwyczajniej bezpieczeństwa prawnego. - Mam nadzieję, że w interesie kształcenia i podnoszenia kwalifikacji obowiązujące przepisy będą stosowane w wielkoduszny sposób - konstatuje Schwannecke.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Niemcy: Nowy punkt ds. uznawania zagranicznych kwalifikacji zawodowych

Bez zagranicznych fachowców nie utrzymamy naszego dobrobytu w Niemczech - uważa minister pracy Hubertus Heil.

Ministrowie pracy i oświaty oraz wychowania, Hubertus Heil i Anja Karliczek, otwarli w poniedziałek 17 lutego br. w Bonn nowy Centralny Punkt ds. Uznawania Kwalifikacji Zawodowych fachowców zagranicznych (ZSBA). Placówka ma pomóc cudzoziemcom, na przykład pielęgniarzom z Meksyku albo z Filipin, w uznaniu w Niemczech ich kwalifikacji zawodowych i znalezieniu odpowiedniej pracy.

W Niemczech brakuje fachowców

Minister Karliczek podkreśliła, że w wielu branżach w Niemczech brakuje fachowców. - Dlatego musimy skierować spojrzenie także w stronę zagranicy - powiedziała, Dobrzy fachowcy, są, jej zdaniem, "wygraną“ dla niemieckiego rynku pracy. - Oczywiście, musimy sprawdzić, czy ich kwalifikacje zawodowe odpowiadają naszym wymogom - dodała.

Dlatego nowa, centralna placówka ds. Uznania Kwalifikacji Zawodowych fachowców z zagranicy pojawia się "we właściwej chwili" - stwierdziła Anja Karliczek.

Nie możemy tylko na nich czekać

- Bez zagranicznych fachowców nie utrzymamy naszego dobrobytu w Niemczech - stwierdził minister pracy Hubertus Heil. - Potrzebujemy ludzi z zewnątrz. Nie możemy po prostu na nich czekać, tylko musimy także o nich zabiegać - wyjaśnił.

- Niemcy rywalizują z innymi państwami o najlepszych pracowników - dodał członek zarządu Federalnej Agencji Pracy Daniel Terzenbach. - Tym ważniejsze jest ułatwienie im drogi do Niemiec w tak bezproblemowy sposób, jak tylko jest to możliwe - uzupełnił.

Nowa placówka w Bonn już pracuje

Nowopowstała placówka w Bonn została ustanowiona przy Federalnej Agencji Pracy i już podjęła działalność. Jej zadaniem jest przede wszystkim pozyskanie fachowców znajdujących się jeszcze za granicą w początkowych staraniach o znalezienie w Niemczech pracy odpowiadającej ich wykształceniu, kwalifikacjom i umiejętnościom zawodowym. Nowa placówka udziela porad przez pocztę internetową, telefonicznie albo na czacie. Informuje zainteresowanych o tym, jakie dokumenty są wymagane w Niemczech podczas starania się o pracę, o poradniach regionalnych i ofertach pracy, jak również pomaga im w znalezieniu właściwego pracodawcy. Wszystko to ma przyspieszyć proces uznawania kwalifikacji zawodowych pracowników zagranicznych pod hasłem "Make it in Germany".

afp / jak, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: emigracja zarobkowa | praca w Niemczech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »