Morawiecki: Teraz weźmiemy się za budżetówkę

Planujemy przegląd wynagrodzeń "w budżetówce" na kolejny rok, który będzie połączony ze zmniejszeniem zatrudnienia; będę prosił członków rządu, osoby kierujące instytucjami centralnymi, aby nie wypełniali wakatów po odchodzących pracownikach - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.

Premier był pytany na poniedziałkowej konferencji prasowej o list bydgoskiego regionu NSZZ "Solidarność". Pracownicy sfery budżetowej z 30 organizacji z regionu domagają się wzrostu wynagrodzeń jeszcze w tym roku dla wszystkich grup zawodowych; swoje postulaty kierują m.in. do premiera.

Morawiecki zapowiedział, że "na pewno lada moment" list od pracowników budżetówki z Bydgoszczy wpłynie do jego kancelarii. "Niezależnie od tego mogę powiedzieć, że planujemy przegląd wynagrodzeń na kolejny rok, jednak taki przegląd, który będzie połączony ze zmniejszeniem zatrudnienia per saldo w całej budżetówce" - powiedział Morawiecki.

Reklama

Jak mówił, część osób odchodzi z pracy z naturalnych przyczyn, albo na emerytury, albo z własnej woli. "Moja gorąca prośba do członków Rady Ministrów będzie taka - ale również do wszystkich osób, które prowadzą agencje, inspekcje, inspektoraty, instytucje różnego rodzaju, szeroko rozumiane centralne - żeby starać się nie wypełniać tych wakatów, które powstaną" - zapowiedział Morawiecki.

Wyjaśnił, że w "naturalny sposób" rocznie odchodzi ok. 5 do 7 proc. pracowników "budżetówki". "Jeśli 3 do 4 proc. nie zostaną wypełnione z tych wakatów, to będzie to duża oszczędność kosztowa, którą będzie można przełożyć jednocześnie na podwyżki w kolejnym roku dla pracowników służby cywilnej, dla wszystkich również pracowników budżetówki, bo zależy mi na tym oczywiście, żeby oni zarabiali lepiej" - zaznaczył premier.

Bydgoski region "Solidarności" poinformował na swojej stronie internetowej, że 14 lutego br. utworzony został Komitet Protestacyjny Pracowników Sfery Budżetowej Regionu Bydgoskiego NSZZ "Solidarność". Komitet reprezentuje 30 organizacji związkowych z regionu - przedstawicieli m.in. pracowników oświaty, służby zdrowia, administracji skarbowej, pomocy społecznej, kultury i pracowników cywilnych policji.

Związkowcy domagają się odmrożenia funduszu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej i wzrostu wynagrodzeń jeszcze w tym roku dla wszystkich grup zawodowych, "a nie jedynie dla wybranych, odmrożenia kwoty bazowej i zwiększenia jej do poziomu minimalnego wynagrodzenia dla korpusu służby cywilnej oraz zagwarantowania środków budżetowych w jednostkach na wynagrodzenia i działalność statutową".

Związkowcy kierują postulaty do premiera Morawieckiego oraz przewodniczącego Kujawsko-Pomorskiej Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego wojewody Mikołaja Bogdanowicza.

PAP

.....................

W ubiegłym roku ministrowie rządu Beaty Szydło otrzymali nagrody od 65,1 tys. złotych do 82,1 tys. Nagrody otrzymali wszyscy członkowie Rady Ministrów, niezależnie od ich oceny i zasług.

W przeliczeniu na miesiące, ministrowie otrzymali od 5,4 tys. do 6,8 tys. złotych dodatku do pensji, która wynosi około 15 tys. zł. Mimo to część z nich wciąż narzeka na zbyt niskie wynagrodzenia. Jarosław Gowin ogłosił dzisiaj, że pensja ministra niekiedy nie starczała mu na wydatki do końca miesiąca. Wypowiedź Gowina dowodzi, jak niewiele nasza władza ma wspólnego z problemami większości społeczeństwa. Miesięczne wynagrodzenie ministra wraz z różnymi dodatkami i nagrodami jest wyższe niż roczne świadczenia pobierane przez najbiedniejszych emerytów. Jednocześnie blisko 1,5 mln Polaków i Polek zarabia zaledwie płacę minimalną, która wynosi 2,1 tys. zł brutto, a w bieżącym roku wzrosła o zaledwie 100 zł.

Ponadto, pomimo hojnych nagród dla członków rządu, w ubiegłym roku Rada Ministrów nie znalazła środków na waloryzację płac w budżetówce. Chociaż zewsząd słyszymy o poprawiającej się sytuacji w gospodarce i na rynku pracy, już od 9 lat płace w sferze budżetowej pozostają na tym samym poziomie, co przy uwzględnieniu wzrostu cen, oznacza ich realny spadek o blisko 15%. Rząd dba o siebie, ale nie troszczy się o sytuację urzędników niższego szczebla. Zamiast wypłacać sobie gigantyczne nagrody i narzekać na niskie pensje, władza powinna zadbać o ludzi pracy, w tym o pracowników budżetówki, którzy za ciężką, odpowiedzialną pracę, często otrzymują groszowe pensje. Najwyższy czas na radykalne podniesienie płac w sferze budżetowej!  

Piotr Szumlewicz, biuro prasowe OPZZ

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »