PIE: Zabraknie 40-50 proc. pracowników sezonowych

W najbliższych miesiącach w UE zabraknie ok. 40-50 proc. pracowników sezonowych, więc wiele warzyw i owoców zostanie na polach i w sadach - wskazał Polski Instytut Ekonomiczny. Brak pracowników z powodu koronawirusa przełoży się na wzrost cen żywności, także w Polsce.

Jak podkreślili analitycy PIE, ostatnie ograniczenia eksportu produktów żywnościowych przypominają kryzys żywnościowy w latach 2007-2008. "Nastąpiła wówczas przerwa w globalnych łańcuchach dostaw żywności, ponieważ kilka kluczowych krajów ograniczyło eksport ryżu i pszenicy, co wpłynęło na wzrost cen" - czytamy w czwartkowym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".

PIE, powołując się na dane Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), zwrócił uwagę, że w 2020 r. ceny żywności nie zareagowały jeszcze drastycznym wzrostem na wprowadzane ograniczenia. "Indeks cen żywności FAO w marcu wynosił średnio 172,2 pkt., co oznacza spadek o 4,3 proc. w porównaniu z lutym [20]. Z kolei indeks cen zbóż FAO wynosił w marcu średnio 164,6 pkt., czyli jedynie o 1,9 proc. więcej niż w lutym" - zaznaczono.

Reklama

Analitycy zwrócili uwagę, że spadły ceny eksportowe niemal wszystkich głównych zbóż, z wyjątkiem ryżu, którego cena jest najwyższa od 2018 r. "Na dotychczasowy brak wyraźniejszej reakcji cen na wprowadzane środki ochrony rynku wewnętrznego wpływa ograniczenie konsumpcji wywołane pandemią koronawirusa, spowodowane m.in. zamknięciem lokali gastronomicznych czy mniejszym zapotrzebowaniem sektora biopaliw w następstwie spadku cen ropy naftowej" - ocenili.

Mimo to wiele państw zdecydowało się na środki przeciwdziałające wzrostowi cen i niedoborom żywności na rynkach wewnętrznych wywołanych m.in. przerwaniem łańcuchów dostaw, a organizacje międzynarodowe ostrzegają, że pandemia koronawirusa może znacząco zwiększyć liczbę dotkniętych głodem na świecie - podkreślili. "Kontrolę cen czy uwolnienie rezerw strategicznych w reakcji na pandemię wprowadziły, według FAO, 32 kraje, spośród których aż 15 stanowiły kraje afrykańskie" - wskazali.

PIE przypomniało, że tymczasowe zamknięcie wielu granic dla ruchu osobowego związane z pandemią doprowadziło do niedoboru pracowników sezonowych w rolnictwie, ogrodnictwie i w przetwórstwie rolno-spożywczym. Jest to, jak podkreślili, zarówno efekt przepisów ograniczających wjazd do danego kraju i konieczności odbycia kwarantanny po powrocie, jak też obaw o własne zdrowie.

"W Unii Europejskiej z powodu zamknięcia granic niemieccy, francuscy, hiszpańscy, włoscy, brytyjscy, ale także polscy plantatorzy - uzależnieni od pracowników sezonowych migrujących zarobkowo z Europy Wschodniej bądź Afryki Północnej (np. z Maroka) - stanęli w obliczu braku rąk do pracy przy zbiorach i wstępnej obróbce świeżej żywności" - zaznaczyli.

W nadchodzących miesiącach w UE będzie brakować ok. 40-50 proc. pracowników sezonowych, co może oznaczać, że wiele warzyw i owoców zostanie (i zgnije) na polach i w sadach - podkreślili analitycy PIE, powołując się na szacunki DNB Bank Polska. W związku z brakiem pracowników sezonowych Komisja Europejska zaleciła, by pracowników sezonowych pracujących w sektorze owocowo-warzywnym traktować jako personel o znaczeniu krytycznym.

"W myśl zaleceń KE państwa członkowskie UE powinny ułatwiać im sprawne przekraczanie granic, zaś pracodawcy muszą zapewnić bezpieczeństwo i odpowiednią ochronę zdrowia zatrudnionym migrantom" - wyjaśniono w analizie PIE. W ramach tego typu działań np. Niemcy i Wielka Brytania organizują specjalne czarterowe loty dla pracowników sezonowych z Rumunii.

Analitycy przypomnieli, że Polska jest jednym z największych producentów żywności w UE i odnotowuje znaczące nadwyżki w handlu zagranicznym artykułami rolno-spożywczymi. Podkreślili, że produkcja przekracza krajowe zapotrzebowanie w przypadku większości rodzajów produkcji rolnej, co zwiększa nasze bezpieczeństwo żywnościowe.

"W 2019 r. wartość polskiego eksportu żywności wyniosła 31,4 mld euro, zaś importu 21,1 mld euro" - wskazali. Ich zdaniem krótkotrwałe braki towarów w sklepach na początku epidemii nie wynikały z niedoboru artykułów rolno-spożywczych w kraju, lecz były następstwem zatorów w logistyce (pojawiły się trudności w dostarczeniu w krótkim czasie odpowiedniej ilości towarów z magazynów do sklepów). "Mimo to niedobór pracowników sezonowych, którzy dotychczas przyjeżdżali do Polski głównie z krajów Europy Wschodniej, a także panująca susza, przełożą się zapewne na wzrost cen żywności w Polsce" - ocenili.

Jak zauważył minister, pracownicy sezonowi stanowią "bardzo dużą pomoc" przy zbiorach owoców miękkich. Pracuje ich co roku - przy pracach ogrodniczych, szczególnie w warzywnictwie i sadownictwie i pracach polowych - kilkaset tysięcy.

Niedawno list do premiera z prośbą o wprowadzenie ułatwień w pozyskaniu pozwoleń na pracę i przy przekraczaniu granicy przez pracowników sezonowych, zwłaszcza z Ukrainy, wystosowały organizacje przetwórców. Unia Polskiego Przemysłu Chłodniczego oraz Krajowe Stowarzyszenie Przetwórców Owoców i Warzyw podkreślali w nim, że "pracownicy sezonowi pełnią kluczową rolę podczas zbiorów, szczególnie owoców i niektórych warzyw (np.: groszku zielonego), wrażliwych na przejrzewanie i tym samym zmiany jakościowe.

Aby uzyskać najwyższe standardy jakościowe produkty roślinne muszą też być poddane szybkiemu przetworzeniu, tak aby czas pomiędzy ich zbiorem a zamrożeniem był jak najkrótszy. Niedobór siły roboczej wpłynie więc na funkcjonowanie sektora chłodniczego, a pośrednio również na kondycję finansową sadowników i rolników oraz wolumen ilościowy i wartościowy eksportu".

...........................................

Największe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych, przede wszystkim z Ukrainy, jest w ogrodnictwie. Resort rolnictwa rozważa, jak zachęcić ich do przyjazdu do Polski i zatrzymać w polskich gospodarstwach - poinformował PAP minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Ardanowski przypomniał, że rozwiązania wprowadzone przez tarczę antykryzysową upraszczają przepisy związane z prawem pobytu dla obcokrajowców w naszym kraju. Dodał, że ze względu na epidemię koronawirusa, mogą oni legalnie przebywać w Polsce, nawet po upływie ważności wizy, i legalnie pracować, podczas stanu epidemii, i do 30 dni po niej.

Minister zauważył, że brak ludzi do pracy w rolnictwie, nie jest tylko problemem Polski, ale także innych krajów unijnych.

Według analityków PKO BP, którzy powołują się na dane z Eurostatu, udział pracowników tymczasowych w Polsce w ogólnych zasobach pracy w rolnictwie w 2016 wyniósł niespełna 3 proc. wobec 18 proc. we Włoszech i 17 proc. w Hiszpanii.

Polska chciałaby by pracownicy przyjeżdżający do Polski z Ukrainy pozostawali w naszym kraju. Jednak obowiązują nas granice Schengen, co oznacza, że osoby przekraczające granice Polski muszą spełniać odpowiednie kryteria, ale również mają prawo do przemieszczania się na terenie całej Unii - argumentował minister.

W ocenie szefa resortu rolnictwa problem polega na tym, że znaczna część Ukraińców, uzyskując zgodę na wjazd do Polski, traktuje nasz kraj jako tranzytowy, a faktycznie udaje się do innych państw Europy Zachodniej. "Tu trzeba przeanalizować, jakie działania trzeba podjąć, by Ukraińcy deklarując, że jadą do Polski, rzeczywiście w Polsce pozostali" - podkreślił.

- Oczekuję, że ministerstwo spraw zagranicznych dokona analizy, jakie działania powinnyśmy podjęć, żeby ci pracownicy łatwiej mogli docierać do Polski. Proponuję również, by podobnie jak w Niemczech, uznać, że przybywający z zagranicy pracownicy sezonowi, którzy - tak jak każdy muszą być poddani 14 dniowej kwarantannie - mogli ją odbywać z zapewnieniem pewnej izolacji społecznej, ale mogąc wykonywać pracę w gospodarstwach docelowych, do których przyjeżdżają - powiedział Ardanowski.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019

PAP
Dowiedz się więcej na temat: praca | Ukraińcy | ogrodnictwo | praca sezonowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »