Płace: 1400 zł zbawi Polaków!

Rząd zaproponował podczas posiedzenia Komisji Trójstronnej, by poziom wzrostu płacy minimalnej zależał od koniunktury w gospodarce. Płaca minimalna miałaby stanowić od 40 do 50 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

Wicepremier Waldemar Pawlak wyjaśnił, że zgodnie z tą propozycją, jeżeli PKB rósłby w tempie np. 3 proc., to stosunek płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia wzrastałby o 1 pkt proc. W przypadku 6-proc. wzrostu PKB, płaca minimalna wzrastałaby o 2 pkt proc. względem średniego wynagrodzenia. Taki mechanizm pozwoliłby - zdaniem Pawlaka - na elastyczne kształtowanie najniższego wynagrodzenia w Polsce.

- To złoty środek między oczekiwaniami pracodawców i pracowników - powiedział wicepremier. Według niego rzeczywisty koszt po stronie pracodawców nie byłby "dramatycznie wysoki", bo z płacy minimalnej korzysta tylko kilka procent pracowników.

Reklama

1400 zł wystarczy?

Wicepremier wskazał, że przyjmując proponowany przez rząd mechanizm i obecny wzrost PKB (w II kw. wzrósł o 3,5 proc., a w I kw. o 3 proc.) płaca minimalna w przyszłym roku wzrosłaby o 1 pkt proc. (względem średniej pensji) i wyniosłaby 1400 zł brutto.

Pawlak zaznaczył, że mechanizm działałby też w drugą stronę; w przypadku, gdy PKB wzrósłby mniej niż 3 proc., relacja płacy minimalnej do średniej pensji spadałaby o 1 pkt. proc., a gdyby wzrost PKB był ujemny - relacja ta obniżałaby się o 2 pkt. proc. Przewodniczący Komisji Trójstronnej zastrzegł, że relacja płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia nie mogłaby jednak spaść do poziomu niższego niż 40 proc.

Dodał, że propozycja rządowa przewiduje odejście od powiązania z płacą minimalną 27 różnych świadczeń. - Jest spora lista różnego rodzaju świadczeń, które często mają luźny związek z samym zjawiskiem płacy minimalnej - wyjaśnił.

Szef Solidarności Janusz Śniadek powiedział, że strona pracownicza może rozmawiać o propozycjach rządu, ale pod warunkiem, że ten zapewni, iż relacja płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia w przyszłym roku nie spadnie (obecnie wynosi ona 1317 zł brutto, czyli ponad 39 proc. średniej pensji).

- Od lat domagamy się przestrzegania formuły, by w kolejnych latach nie obniżać proporcji płacy minimalnej do wynagrodzenia średniego. To jest dla nas punktem wyjścia - mówił Śniadek.

Dodał, że związki (z wyjątkiem OPZZ, którego przedstawiciela nie było na posiedzeniu Komisji) oczekują przyjęcia formuły "rzeki bez powrotu", co oznacza, że przy dobrej koniunkturze płaca minimalna rosłaby, ale przy złej nie mogłaby spadać. Przewodniczący Solidarności powiedział, że pozwoliłoby to w sposób kroczący dojść do górnego pułapu relacji płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia (50 proc.).

Pracodawcy zgodzili się na rozmowy, ale bez warunków wstępnych. Ostatecznie uzgodniono, że sprawą płacy minimalnej zajmą się 13 września połączone zespoły Komisji Trójstronnej: budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych oraz polityki gospodarczej i rynku pracy.

Wtorkowe posiedzenie w sprawie płacy minimalnej było kontynuacją posiedzenia KT z 30 lipca poświęconego temu samemu problemowi. Związkowcy opuścili je, a jako przyczynę zerwania rozmów wskazali brak chęci ze strony rządu do jakichkolwiek negocjacji w sprawie ścieżki dojścia do płacy minimalnej na poziomie 50 proc. średniego wynagrodzenia.

Chcieli, by było to 1500 zł

Rząd zaproponował, by wynagrodzenie minimalne w 2011 r. wynosiło 1386 zł brutto miesięcznie, na co zgodzili się pracodawcy. Przedstawiciele związków zawodowych reprezentowanych w KT (Forum Związków Zawodowych, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i NSZZ "Solidarność"), chcieli, by było to 1500 zł. Zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, wynagrodzenie to jest negocjowane w KT i przyjmowane przez rząd. W przypadku, gdy strony do 15 lipca nie dojdą do porozumienia, rząd określa płacę minimalną w rozporządzeniu, które ma wydać do 15 września.

_ _ _ _

OPZZ jest przeciwne wiązaniu wzrostu płacy minimalnej z koniunkturą w gospodarce. Jest także przeciwne wzrostowi VAT na książki i czasopisma, proponuje natomiast podatek od transakcji finansowych - poinformował w środę szef związku Jan Guz.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz powiedział na konferencji prasowej, że związek nie zgadza się na złożoną "rzutem na taśmę" propozycję rządu - dlatego OPZZ nie wzięło udziału we wtorkowym posiedzeniu KT. Jego zdaniem rząd zmarnował ponad 2 miesiące dyskusji na temat założeń do przyszłorocznego budżetu i nie podjął negocjacji w sprawie płacy minimalnej. "Rząd, postępując w ten sposób, łamie zasadę dialogu społecznego, a nade wszystko złożoną przez siebie wcześniej deklarację dojścia płacy minimalnej do 50 proc. średniej krajowej, osiągnięcia standardów europejskich" - powiedział Guz.

Według niego rząd swoją decyzją demontuje ustawę o minimalnym wynagrodzeniu, a przyjęcie propozycji Pawlaka oznaczałoby, że wzrost minimalnego wynagrodzenia byłby niższy od aktualnego.

Szef OPZZ zaproponował opodatkowanie transakcji międzybankowych, które dziś nie są opodatkowane, a które - jak mówił - przyczyniły się do powstania ostatniego kryzysu finansowego. Wskazał, że często transakcje takie są dokonywane nie przez banki detaliczne, ale inwestycyjne.

"Chodzi nam o czytelne zasady w gospodarce, które będą obowiązywały w inwestycjach. Banki powinny wspierać naszą gospodarkę, powinny wspierać popyt, działalność inwestycyjną obywateli, a nie zajmować się bliżej nieokreśloną działalnością przepływów środków, które dają wirtualne dochody i niszczą system" - powiedział. Dodał, że w związku z tym planowana jest 29 września manifestacja związkowców w Brukseli.

Nie chcą VAT-u!

Guzowi nie podoba się także planowana podwyżka VAT na książki i czasopisma z 0 proc. na 5 proc., co - zgodnie z regulacjami unijnymi - ma nastąpić po 1 stycznia 2011 r. Podwyżkę tę nazwał "niedopuszczalną", informując jednocześnie, że z doświadczeń innych krajów europejskich wynika, że podwyższenie VAT na książki oznacza spadek czytelnictwa, ograniczenie możliwości edukacyjnych społeczeństwa. "Protestujemy przeciw takiej formie pozyskiwania środków do budżetu" - powiedział.

Szef OPZZ wyraził także sprzeciw wobec zapowiadanych przez rząd zmian w nadzorze właścicielskim nad przedsiębiorstwami z udziałem Skarbu Państwa. Wskazał, że chodzi o wykluczenie przedstawicieli załóg z organów nadzorczych przedsiębiorstw. "Wprowadzenie takiej zasady (...) utrudni przepływ informacji i dialog społeczny" - powiedział. Guz dodał, że likwidacja ustawy kominowej (ograniczającej wynagrodzenia menedżerów w spółkach z udziałem SP) spowoduje, że i tak skromne środki na wynagrodzenia w firmach popłyną do wąskiej grupy osób, co pogłębi rozwarstwienie dochodowe.

Dodał, że wymienione przez niego problemy będą powodem manifestacji i protestów w najbliższych dniach. "Wzywamy rząd do opamiętania się, dialogu, do rozmowy" - zaapelował. Zgodnie z wtorkową propozycją rządu, dotyczącą płacy minimalnej, jeżeli PKB rósłby w tempie np. 3 proc., to stosunek płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia wzrastałby o 1 pkt proc. W przypadku 6-proc. wzrostu PKB, płaca minimalna wzrastałaby o 2 pkt proc. względem średniego wynagrodzenia.

Mechanizm działałby też w drugą stronę; w przypadku, gdy PKB wzrósłby mniej niż 3 proc., relacja płacy minimalnej do średniej pensji spadałaby o 1 pkt proc., a gdyby wzrost PKB był ujemny - relacja ta obniżałaby się o 2 pkt proc.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »