Produkcja w gliwickiej fabryce Opla - na jedną zmianę

Po wznowieniu produkcji, gliwicka fabryka Opla pracuje na jedną zmianę, zamiast dwóch, jak przed rozpoczętym w drugiej połowie marca przestojem. Przedłużony został program dobrowolnych odejść, a część załogi będzie czasowo pracować we francuskiej fabryce Grupy PSA.

- Wróciliśmy do pracy - i to jest dobra wiadomość. Zrobiliśmy wszystko, żeby ta praca była bezpieczna dla załogi. To, że produkcja ruszyła tylko na jednej zmianie, wynika przede wszystkim z załamania na rynku sprzedaży nowych samochodów. Nic niestety nie wskazuje na to, żeby ta sytuacja miała się szybko poprawić - powiedział szef Solidarności w Opel Manufacturing Poland w Gliwicach Mariusz Król, cytowany przez biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Gliwicka fabryka wróciła do pracy 8 czerwca, po przestoju trwającym od 17 marca. Pod koniec kwietnia związki zawodowe podpisały z pracodawcą porozumienie regulujące działanie zakładu w nowym reżimie sanitarnym. Po wdrożeniu rygorystycznych procedur bezpieczeństwa praca została wznowiona na jednej zmianie.

Reklama

W Gliwicach - według informacji PAP - dzienna produkcja przed przestojem wynosiła średnio ok. 300-400 samochodów. Blisko trzymiesięczna przerwa w produkcji to ubytek rzędu ok. 20 tys. aut.

Jak tłumaczy przewodniczący zakładowej "S", po likwidacji drugiej zmiany, pracy zabraknie dla ok. 500 pracowników. Nie oznacza to jednak zwolnień.

- Część pracowników będzie delegowana do pracy we francuskich zakładach PSA, część zostanie przeniesiona do fabryki silników w Tychach. Jednak w przypadku tej grupy trwają jeszcze negocjacje dotyczące szczegółów tego rozwiązania. Do sierpnia przedłużony został też program dobrowolnych odejść, z którego skorzystać może ok. 170 pracowników - powiedział Król.

O tym, że część pracowników gliwickiego Opla przyjedzie do pracy we Francji, poinformowała w piątek także agencja AFP. Według Agencji, pierwsza grupa 120 Polaków z Gliwic przyjedzie do Sevelnord Hordain na północnym wschodzie Francji w przyszłym tygodniu, a kolejnych 150 polskich pracowników za dwa tygodnie.

Polscy pracownicy przyjeżdżają na trzy miesiące i mają być wynagradzani tak, jak francuscy pracownicy PSA. W sumie PSA zamierza sprowadzić 531 osób, aby uruchomić od początku lipca produkcję na trzy zmiany. Obecnie fabryka w Hordain pracuje na dwie zmiany.

Zarząd PSA planuje również sprowadzenie do Francji pracowników z fabryki w hiszpańskiej Saragossie. Grupa wysyła także swoich pracowników z Poissy do Rennes, z Miluzy do Sochaux oraz z brytyjskich fabryk Ellesmere Port do Luton. Francuskie związki zawodowe skrytykowały decyzję zarządu koncernu, nazywając sprowadzanych pracowników "nomadami branży motoryzacyjnej".

Fabryka w Hordain produkuje części dla marek Peugeot, Citroen, Opel, Vauxhall i Toyota. Zakład był zamknięty od połowy marca do początku maja ze względu na ograniczenia sanitarne związane z pandemią Covid-19.

Przed kilkoma tygodniami przedstawiciele gliwickiego Opla przedstawili szczegóły wzmacniających bezpieczeństwo zmian wdrożonych w zakładach. M.in. utrzymano pomiar temperatury ciała przed wejściem do zakładu, a ponadto pracownicy mają dwa razy dziennie samodzielnie mierzyć sobie temperaturę w domu, odnotowując to - oraz ewentualne inne objawy chorobowe - w specjalnych arkuszach. Część pracowników będzie przyjeżdżać do pracy już w ubraniach roboczych, by nie korzystać z szatni.

Na terenie fabryki obowiązkowe jest noszenie okularów i masek ochronnych oraz zachowanie bezpiecznych odległości między pracownikami, również w strefach odpoczynku. Aby ułatwić utrzymywanie odpowiednich odległości na posadzkach pojawiły się specjalne oznaczenia. Wdrożono też zasadę stale otwartych drzwi (z wyjątkiem przeciwpożarowych), aby wyeliminować konieczność używania klamek. Zlecono częste czyszczenie narzędzi i powierzchni roboczych oraz czas "kwarantanny" dla części dostarczonych do zakładu z zewnątrz.

"Praca została zorganizowana w ten sposób, aby między stanowiskami był zachowany odpowiedni odstęp, a tam, gdzie jest to niemożliwe, są montowane przegrody z pleksi. Stanowiska pracy, narzędzia, toalety czy ciągi komunikacyjne są na bieżąco dezynfekowane. Możliwość korzystania z zaplecza socjalnego czy szatni została ograniczona do minimum. Praca w tych nowych realiach jest uciążliwa, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że te środki bezpieczeństwa są konieczne" - powiedział wiceszef "S" w gliwickim Oplu Franciszek Szymura.

18 maja, na kilka tygodni przed gliwicką fabryką samochodów, produkcję wznowiła już należąca do Grupy PSA fabryka silników Opla w Tychach. W gliwickiej fabryce samochodów pracuje ok. 1,9 tys. osób, a w wytwarzającym silniki zakładzie w Tychach - około 600. Zawieszenie produkcji w obu fabrykach w drugiej połowie marca było efektem decyzji władz Grupy PSA, która zdecydowała o wstrzymaniu pracy wszystkich swoich europejskich fabryk w związku z postępującą epidemią koronawirusa.

Zawieszenie produkcji w drugiej połowie marca wynikało - jak wówczas informowano - zarówno z konieczności ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa, jak i z zakłóceń w dostawach od głównych kooperantów oraz nagłego spadku popytu na międzynarodowych rynkach motoryzacyjnych. Decyzję o czasowym zawieszeniu produkcji w europejskich fabrykach podjęły niemal wszystkie wiodące koncerny motoryzacyjne w Europie.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »