Wielka Brytania: Większe prawa dla tymczasowych
Polacy zatrudnieni na Wyspach, po 12 tygodniach wykonywania pracy pod szyldem agencji nabywają prawo do takich samych stawek jak ich koledzy będący na stałym etacie. Nowe przepisy, ze względu na wzrost kosztów, spotkały się z krytyką ze strony brytyjskich pracodawców.
Dyrektywa uprawniającą pracowników agencyjnych do takich samych warunków pracy, jakie mają osoby zatrudnione na stałe została przyjęta przez Parlament Europejski w 2008 roku, po ponad sześciu latach dyskusji. Jednym z państw, które z wielką niechęcią odnosiły się do nowych przepisów była Wielka Brytania. Pomimo wielu krytycznych głosów kraj ten zgodził się w końcu zawrzeć wspomniane regulacje w ustawie "Agency Workers Regulations 2010 in UK", która zaczęła obowiązywać na Wyspach od 1 października ubiegłego roku.
Nowe prawo dotyczy ponad 1,4 mln osób, gdyż na tyle szacuje się obecnie liczbę pracowników agencyjnych w Wielkiej Brytanii. Przepisy te są szczególnie istotne z punktu widzenia tysięcy polskich pracowników zatrudnionych na Wyspach. Jak wiadomo wielu z nich pracuje w tym kraju przez agencje. Praca za pośrednictwem takiego biura to dobre rozwiązanie dla osób zaczynających swą przygodę z Wielką Brytanią, nieposiadających doświadczenia i kontaktów, a pragnących zaraz po przyjeździe szybko znaleźć pierwszą pracę.
Zgodnie z nową dyrektywą, pracownicy tymczasowi podlegają teraz takim samym prawom i warunkom zatrudnienia co osoby pracujące na stałe i wykonujące tę samą lub podobną pracę w danym przedsiębiorstwie. Po 12 tygodniach zatrudnienia na takim samym stanowisku, pracownik agencyjny musi zarabiać tyle co jego kolega pracujący na etacie. Dotyczy to zarówno płatności za podstawowe godziny pracy, nadgodziny, jak również pracę na zmiany i w szczególnie trudnych warunkach.
Na mocy nowej ustawy pracownicy agencyjni uzyskali prawo do otrzymywania indywidualnych premii i bonusów za dobre wyniki w pracy. To jednak nie wszystko. Nowa dyrektywa zapewnia im też prawo do równorzędnej liczby płatnych dni urlopowych, co oznacza, że w wielu przypadkach liczba dni wolnych będzie wyższa niż obecnie przysługujące 28 dni.
Pracownicy agencyjni mogą korzystać teraz z tych samych udogodnień, jakie przysługują pracownikom etatowym. Dotyczy to np. posiłków w stołówce, udziału w szkoleniach, prawa do żłobka lub opieki nad dziećmi, a także usług transportowych umożliwiających dojazd do pracy. Nowa ustawa daje pracującym przez agencje kobietom w ciąży możliwość otrzymania płatnego urlopu w celu odbywania przedporodowych wizyt u lekarza.
Pracownicy agencyjni nadal jednak nie będą mieć prawa do płatnego urlopu chorobowego ani macierzyńskiego. Dyrektywa nie gwarantuje im także równości praw w kwestii rent i emerytur, odpraw po zwolnieniu z pracy, ani bonusów firmowych przyznawanych zatrudnionym jako procent od przychodów firmy.
Nowe przepisy spotkały się już z ostrą krytyką ze strony brytyjskich pracodawców. Chodzi o dodatkowe koszty, czyli rocznie ok. 2 mld funtów , które będą musieli wydać na wyrównanie pensji. Jak wynika z najnowszego sondażu, ponad 30 proc. agencji zamierza w najbliższym czasie zwolnić swoich pracowników, aby uniknąć płacenia im tej samej stawki, co osobom zatrudnionym na stałe. Jak wiadomo spora grupa Polaków zatrudnionych w brytyjskich fabrykach i przetwórniach pracuje właśnie przez agencje. Od momentu wejścia w życie nowych przepisów czują się oni narażeni na utratę pracy.
By uniknąć dodatkowych kosztów wielu pracodawców będzie zapewne próbowało obejść prawo "12 tygodni". Można to np. zrobić poprzez ciągłe przesuwanie pracownika po 11 tygodniach pracy do innego zadania. Uciekanie się do takich praktyk będzie się jednak wiązało z karą grzywny w wysokości do 5 tys. funtów.
Pracownik, który stwierdzi, że jego prawa zostały pogwałcone będzie mógł zaskarżyć agencje do sądu pracy. Musi to jednak zrobić w ciągu trzech miesięcy od daty ich naruszenia. Procedura wniesienia pozwu oznacza dokonanie kilku czynności prawnych, m.in. wypełnienia specjalnego formularza. Osoby nieznające języka i słabo zorientowane w tym temacie mogą liczyć na pomoc pracowników Citizens Advice Bureaux (CAB).
Maciej Sibilak
Aż 30 proc. agencji na Wyspach zamierza zwolnić swoich pracowników, by uniknąć płacenia im wyższych stawek.