Francja: Ostrożnie nad Sekwaną

Specjaliści przestrzegają: Praca nad Sekwaną może naprawdę drogo kosztować. By uniknąć przykrych niespodzianek, przed wyjazdem należy zadbać o wszystkie formalności, bo spośród krajów Unii Europejskiej to właśnie we Francji najczęściej wykorzystuje się pracowników ze wschodniej Europy. Co zrobić, żeby nie dać się oszukać?

Szacuje się, że do Francji w poszukiwaniu pracy sezonowej rokrocznie wyjeżdża ok. 200 tys. Polaków. Niestety tylko część z nich jest do wyjazdu odpowiednio przygotowana. Skutki niewiedzy lub lekkomyślności są zatrważające: wykorzystywanie i przetrzymywanie pracowników pod przymusem, grożenie deportacją lub odebraniem paszportu są na porządku dziennym. Do tego umowy, które po kontroli prawniczej okazują się nic nieznaczącą kartką papieru. Przesada?

Mit Zachodu

Monika Karbowska, polska działaczka społeczna, pomagająca naszym rodakom we Francji, przekonuje, że skala wykorzystywania jest bardzo duża.

Reklama

- Musimy w końcu zacząć bardziej uważać! Często wydaje nam się, że Zachód to kraina dobrobytu, gdzie nie może nas spotkać żadne niebezpieczeństwo. Tymczasem nad Sekwaną dochodzi do rzeczy niewiarygodnych - ostrzega Karbowska, stale współpracująca z francuskim związkiem zawodowym CGT (Confédération Général des Travailleurs Interim - Główna Konfederacja Pracowników Czasowych we Francji).

Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Przede wszystkim francuski rząd od lat ignoruje narastający problem imigracji z Europy Wschodniej. Nieprzestrzegane są też przepisy prawa unijnego: Dyrektywa europejska głosi, że firma zarejestrowana w kraju UE może delegować pracownika do innego kraju "Wspólnoty" na trzy miesiące na zasadach prawa państwa, z którego pracownik pochodzi. Później istnieje obowiązek objęcia pracownika prawem lokalnym.

W praktyce rzadko do tego dochodzi. Pracodawcy przedłużają pobyt, zatrudniają ludzi przez dwa lata na jednej "pseudoumowie".

- Standardem jest niewypłacanie należytego wynagrodzenia, ale zdarzają się też inne sytuacje. Polacy podpisują fikcyjne umowy, sporządzane w języku angielskim lub francuskim, a następnie są wyrzucani na bruk wedle widzimisię pracodawcy. Często wyjeżdżają też bez jakiegokolwiek ubezpieczenia - mówi Karbowska i przywołuje historię jednego z Polaków pracujących we Francji.

- Kilka dni temu jechałam z Paryża do Warszawy. Obok mnie siedział robotnik, któremu przydarzył się wypadek przy pracy. Jakaś rura trafiła go w oko, przez co istniało zagrożenie utraty wzroku. Co zrobił pracodawca? Odesłał go do Polski! A przecież powinien jak najszybciej załatwić leczenie, wezwać pogotowie. Nie zrobił tego, bo musiałby się liczyć ze zwiększeniem składek, a może nawet ze wszczęciem śledztwa. A powinien, bo wymaga tego prawo, z czego Polacy we Francji często nie zdają sobie sprawy - tłumaczy Monika Karbowska.

Przykłady wykorzystywania naszych rodaków można mnożyć: niezgodne z prawem zapisy w umowach o braku możliwości odejścia z pracy, nachodzenie pracowników w mieszkaniach, porzucanie ich w obcych miejscowościach czy odbieranie im dokumentów "pod zastaw".

Jeśli twoje prawa zostaną naruszone, skieruje kroki do:

1. Francuskiej inspekcji pracy Direction Générale du Travail (DGT)

2. Polskiego konsulatu we Francji

3. Francuskich związków zawodowych

4. Polskiego stowarzyszenia Association PARABOLE

Przypadek Flamanville

Polacy w wielu przypadkach sami nie reagują na łamanie przepisów. Bierze się to najczęściej z nieznajomości języka. Dlatego przed wyjazdem do Francji warto opanować podstawy francuskiego bądź pozostawać w kontakcie z bliską osobą, która mogłaby służyć jako tłumacz.

Nad Sekwaną możliwość dogadania się po angielsku praktycznie nie istnieje. W urzędach czy placówkach inspekcji pracy zazwyczaj wszyscy pracownicy posługują się tylko językiem ojczystym. Podobnie jest w siedzibach związków zawodowych. Jedynie w Paryżu można znaleźć osoby władające angielskim, choć również sporadycznie.

- W takich przypadkach nasi rodacy, którzy zdecydowali się walczyć o swoje prawa, najczęściej udają się do konsulatu. Tylko że tamtejszy personel jest niezbyt liczny, zatrudnieni tam urzędnicy nie są w stanie zająć się wszystkimi wykorzystanymi Polakami - mówi Monika Karbowska. Dlatego w razie problemów działaczka radzi obranie innej drogi. Na początek warto sięgnąć po wydany niedawno przez stowarzyszenie "PARABOLE" przy współpracy z polskim konsulatem "Niezbędnik Polaka we Francji".

Stowarzyszenie Association PARABOLE pomaga Polakom w integracji w społeczeństwie francuskim, służy poradą prawną, organizuje kursy językowe

KONTAKT

La pépinière Mathis

7-9 rue Mathis

75019 Paris

tel. (0033) 06 84 87 36 59

http://parabole-asso.org/pl

To broszura, w której można znaleźć informacje dotyczące umów o pracę, ubezpieczeń czy mieszkań socjalnych. Najlepiej zaznajomić się z tym "podręcznikiem" jeszcze przed wyjazdem. Co jednak począć, gdy mimo wszystko wpadniemy w tarapaty nad Sekwaną?

- W pierwszej kolejności należy udać się do placówki inspekcji pracy. Jeśli nie znamy francuskiego, powinniśmy przyjść z zaufaną osobą, która pomoże w tłumaczeniu. Polacy bardzo rzadko podejmują takie kroki, a zazwyczaj są one wystarczające! Jedna wizyta w inspekcji powinna doprowadzić do wypłaty należnych pieniędzy i rozwiązania innych problemów - przekonuje Karbowska.

Jeśli przeszkodziła bariera językowa lub w takiej placówce nie udało się uzyskać pomocy, wówczas trzeba sięgnąć po inne środki, czyli odwiedzić miejscowy konsulat albo zgłosić sprawę związkom zawodowym. O tych możliwościach Polacy pracujący we Francji też często nie wiedzą.

- Niedawno miała miejsce afera w miejscowości Flamanville, położonej w Dolnej Normandii. Doszło tam do wykorzystania kilkudziesięciu Polaków zatrudnionych przy budowie elektrowni atomowej. Sprawa mogłaby nie wyjść na jaw, gdyby nie interwencja związkowców. Sami Polacy nie upominali się o pomoc, a przecież na terenie ich pracy stała tablica postawiona przez związki zawodowe. W przypadku problemów, wystarczyło zgłosić się do nich, ale nasi rodacy w ogóle nie brali tego pod uwagę - opowiada Karbowska.

"Niezbędnik Polaka we Francji" - to kompendium wiedzy na temat emigracji do Francji przygotowane przez stowarzyszenie PARABOLE przy współpracy z Polskim konsulatem. Poradnik można zamówić pod numerem (0033) 06 84 87 36 59 lub pisząc na adres info@parabole-asso.org

Francja bardziej polska

Prognozy na przyszłość są jednak optymistyczne. - Staramy się stworzyć we Francji sieć wolontariuszy posługujących się francuskim, którzy mogliby pomagać w takich sytuacjach. To niestety dość skomplikowane, bo nasza działalność wymaga dotacji finansowych. Będziemy o nie walczyć. Liczymy też na zwiększenie zatrudnienia w polskich konsulatach. Dziś trudno się dziwić, że nie są one w stanie zająć się wszystkimi sprawami. I ostatnia rzecz: stowarzyszenia muszą naciskać na polski rząd, by ten wpływał na Francję. To możliwe, by w urzędach były zatrudnione osoby mówiące po polsku - przekonuje Monika Karbowska.

Mimo nieprzyjemnych doświadczeń niektórych Polaków, wyjazd zarobkowy do Francji może okazać się sukcesem. Działacze społeczni przekonują, że wystarczy być do tego odpowiednio przygotowanym i znać swoje prawa.

Janusz Schwertner

Praca za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »