Innowacje nie zawsze przynoszą zyski

Spora grupa znanych, dużych, innowacyjnych firm technologicznych rozwija się dynamicznie, ale ma duży problem z zyskami. Mimo to znajdują one finansowanie, często wchodząc na parkiet z ujemnymi wskaźnikami rentowności. Jak to możliwe?

Twitter, Tesla, Snap, Spotify, Uber, Tumblr, Sprint, Yelp - co łączy te firmy? Są innowatorami, przedstawicielami sektora nowych technologii. I wszystkie mają problemy z regularnym zarabianiem pieniędzy.

Pierwsze trzy są nawet notowane na amerykańskiej giełdzie. Weszły na parkiet, chociaż nie są rentowne. Jak to możliwe? Dlaczego inwestorzy im zaufali i dali im kapitał?

W pogoni za globalną skalą

Eksperci obserwujący rynek nowych technologii zgodnie przyznają, że większość inwestorów śledzących sektor technologiczny ma "skrzywienie" w kierunku strategii wzrostowej. - Posiadacze kapitału szukają spółek, które będą w stanie pokazywać w długim terminie wysoką dynamikę przychodów, nawet kosztem bieżących zysków - mówi Rafał Dobrowolski, zarządzający funduszem Tar Heel Capital Globalnej Innowacji.

Reklama

Według Michała Cichosza, zarządzającego funduszem Trigon Globalni Liderzy Wzrostu FIZ, spółka technologiczna, która nie reinwestuje całości przychodów, jest postrzegana za oceanem wręcz negatywnie. - Inwestorzy wiedzą, że jeżeli firma ma dobry produkt, to powinna robić wszystko, by rozszerzać skalę swojego biznesu. Trzeba pamiętać, że obecnie rynkiem dla firm technologicznych, szczególnie tych produkujących oprogramowanie, jest tak naprawdę cały świat. Im szybciej zwiększają one skalę biznesu, tym większe mają szanse na spektakularny rozwój. Historia nie raz już pokazywała, że jeśli spółka przetrwa ten okres i wypłynie na szerokie wody, to może wynagrodzić akcjonariuszy imponującymi zyskami - tłumaczy Cichosz. I dodaje, że wypłacanie dywidend na początku drogi jest postrzegane po prostu jako głupota.

Michał Cichosz przypomina, że w biznesie technologicznym, a szczególnie w sektorze cyfrowym, liczy się zazwyczaj tylko lider. To dlatego każdej firmie zależy na tym, by urosnąć jak najszybciej. - Jest takie powiedzonko: lider jest wart 100 jednostek, wicelider 30. Trzeci jest wart 10, a reszta to bankruci - podsumowuje zarządzający Trigon TFI.

- W początkowych etapach rozwoju firm technologicznych ważniejsza od dzisiejszych wyników finansowych jest wiara w jutrzejsze wyniki finansowe. To nie jest nieracjonalne. Inwestorzy wiedzą, na co się piszą. Czasami się mylą, ale w większości jednak trafiają ze swoimi inwestycjami - wtóruje Krzysztof Piech, prezes Instytutu Wiedzy i Innowacji.

Rafał Dobrowolski przywołuje przykład lidera sektora cybersecurity, firmy Palo Alto Networks. - Ta spółka stworzyła firewall nowej generacji. Osiągnęła 100 mln dol. przychodów w 2011 r. i większość wydała na marketing. Wtedy rynek oprogramowania tego typu był wart 8 mld dol., więc jej udział był równy ledwie 1 proc. Obecnie przychody Palo Alto Networks przekraczają 1,5 mld dol., ale firma wciąż wydaje około 2/3 przychodów na marketing, chcąc dalej zwiększać świadomość klientów. Zjawisko dźwigni operacyjnej z tytułu istotnego zwiększenia skali działalności wystąpiło w bardzo ograniczonym zakresie - mówi Dobrowolski.

W co zainwestować górę taniego pieniądza?

Dodatkowo rozmach inwestycji w nowe technologie nakręca tani pieniądz. Większość banków centralnych wciąż prowadzi ultra-luźną politykę pieniężną i utrzymuje główne stopy procentowe na bardzo niskich poziomach.

- Mamy olbrzymie nadwyżki finansowe na świecie. Tę nadpłynność właściciele kapitału próbują jakoś zagospodarować. Pieniądz na rynkach międzynarodowych można pozyskać prawie za darmo, przynajmniej w porównaniu ze standardami historycznymi. To dodatkowo nakręca skalę inwestycji. Do tego stopnia, że zaczyna się mówić o bańce spekulacyjnej na rynku start-upów. Na razie jednak brak sygnałów makroekonomicznych, które mogłyby doprowadzić do jej pęknięcia - uważa Krzysztof Piech.

- Niskie stopy procentowe, bardzo duże środki na inwestycje w spółki technologiczne w powiązaniu z zarządzającymi funduszami agresywnie poszukującymi możliwości ich ulokowania sprawiają, że zyski czasami potrafią zejść na dalszy plan. Zarówno w krótkim, jak i długim terminie - przyznaje Rafał Dobrowolski.

Według niego inwestorzy często lokują kapitał w ryzykownych biznesach technologicznych, zanim rynek zweryfikuje zdolność do generowania pieniędzy przez firmę. Czemu tak robią? Liczą na to, że wycena spółki będzie pięła się w górę dzięki wierze innych inwestorów w jej produkt i przyszłe osiągnięcia. Problem w tym, że - jak wskazuje zarządzający Tar Heel Capital - taka strategia inwestycyjna często okazuje się chybiona.

Zysk? Tylko fiskus na niego czeka...

Dlatego jest możliwe to, że na amerykańską giełdę wchodzą bez problemu spółki technologiczne, które mają ujemne wskaźniki rentowności. Wall Street zna wiele takich przypadków. Jednym z najnowszych jest IPO spółki Snap, która prowadzi serwis społecznościowy Snapchat. - Spółka Snap weszła na NYSE z ujemnym EBITDA. Inny przykład: niedawno firma SoftBank kupiła producenta części do smartfonów, spółkę ARM, za 23-krotność przychodów! W Polsce te obydwa przypadki byłyby nie do pomyślenia. Za oceanem inwestorzy przyzwyczaili się do płacenia za przyszłe zyski - tłumaczy Cichosz.

Co ciekawe, niektóre z tych spółek wyceniane są przez rynek wysoko, mimo iż w kilka lat po debiucie wciąż mają problemy z rentownością. Jednym z takich przypadków jest Tesla, której akcje od IPO podrożały już o 1676 proc. W tym samym okresie Nasdaq poszedł w górę o ledwie 178 proc. (dane na koniec maja 2017 r.).

Zdaniem Michała Cichosza Tesla to specyficzny przypadek. Mogłaby już pokazywać zyski, ale wciąż inwestuje. - Spółka Elona Muska zwiększa moce produkcyjne, przygotowując się do wprowadzenia na rynek modelu 3, który ma być w założeniu tym pierwszym naprawdę powszechnie kupowanym autem elektrycznym. Poza tym Tesla zainwestowała w Gigafactory, fabrykę baterii - tłumaczy zarządzający Trigon TFI.

Poza tym, jak wskazuje Cichosz, amerykańskie spółki technologiczne z jeszcze jednego powodu rzadko pokazują zysk. Zarządzający Trigon TFI twierdzi, że podatek dochodowy od firm w USA jest bardzo wysoki (ponad 38 proc.). W związku z tym amerykańskie spółki wolą nie wykazywać dochodu. - Kondycję finansową amerykańskich firm technologicznych trzeba sprawdzać, patrząc na generowane przepływy pieniężne i wielkość rezerw gotówkowych. Spora część tych przedsiębiorstw sama się finansuje. Woli inwestować w rozwój, niż dzielić się zyskami z fiskusem - mówi Cichosz.

Można wyjść ponad kreskę

Czy wszystkie spółki technologiczne pozostają trwale nierentowne? Oczywiście, że nie. Cichosz wskazuje, że historia zna mnóstwo przykładów tego rodzaju biznesów, które wyszły z początkowo dużych strat na duże zyski: Amazon, Priceline (właściciel Booking.com), Zalando, Facebook, Salesforce.

Szczególnie godny uwagi jest przykład internetowego sklepu Amazon, który zaczynał na przełomie XX i XXI w. od sprzedaży płyt CD i książek. - W okresie, gdy na Wall Street pękała bańka dot-comów, Amazon pokazywał straty rzędu 1 mld dol. Ale nie poddał się, inwestował. Dzisiaj jest jednym z liderów na swoim rynku na świecie - przypomina Piech. Amazon w 2015 r. zarobił na czysto 0,6 mld dol., a w 2016 aż 2,4 mld dol.

Według Dobrowolskiego, warto też wspomnieć o Facebooku, którego skumulowany zysk za lata 2013-2016 wynosi ponad 18 mld dol. - Ta spółka do trwałej rentowności dochodziła pięć lat. Osiągnęła ją dopiero wtedy, gdy miała 500 mln dol. rocznych przychodów i 300 mln użytkowników. Te lata były potrzebne na zbudowanie bazy klientów oraz do stworzenia właściwego modelu monetyzacji biznesu w nowej gałęzi, jaką były social media - wskazuje Dobrowolski.

Nie wszystko złoto, co ma "tech" i "social" w nazwie

Jednak, jak przyznają eksperci, inwestorzy powinni wykazywać się sporą ostrożnością wobec niektórych biznesów. Jedną z tych spółek, które są skazywane "na pożarcie", jest Twitter, który od momentu debiutu giełdowego w listopadzie 2013 r. stracił na wartości ponad połowę. Jest to serwis społecznościowy popularny w Polsce głównie wśród specjalistów, profesjonalistów. Ludzie używają go raczej tylko w pracy. - Twitter nie powiększa bazy klientów. Jego użytkownicy spędzają na portalu mało czasu. Co za tym idzie, spółce trudno tworzyć ich profile, więc i ciężko pozyskiwać reklamodawców. Twitter nie wie o swoich użytkownikach tak dużo, jak Facebook - tłumaczy Cichosz.

Dobrowolski wskazuje, że konkurencja o budżety reklamowe w mediach społecznościowych jest bardzo ostra. - Największa część rynku trafia do Facebooka i Google. O resztę walczą mniejsi gracze, tacy jak Snapchat i Twitter. Jeżeli nowe formy budowania zaangażowania użytkowników, takie jak live streaming Twittera, nie okażą się dużym sukcesem, spółkom pozostanie agresywne cięcie kosztów. Na przestrzeni kilku lat nieco większe szanse na wyjście nad kreskę ma Snap, jeżeli uda mu się zdobyć rynek i istotnie zwiększyć skalę przychodów kosztem konkurencji - uważa zarządzający Tar Heel Capital.

Wielką zagadką jest Uber - wirtualna korporacja taksówkowa. Spółka przyznała, że w 2016 r. straciła około 3 mld dol. - Problem w tym, że ta firma nie jest spółką publiczną. Nieznany jest dokładny stan jej finansów. Z jednej strony zapewne generuje duże przepływy pieniężne, bo przecież klienci płacą za usługę przy opuszczaniu aut. Z drugiej, ciąży na niej ryzyko regulacyjne, które objawiło się choćby na polskim rynku. Dużą szansą Ubera byłoby upowszechnienie się samochodów autonomicznych, czyli takich, które jeżdżą bez kierowcy. To pozwoliłoby mu radykalnie ściąć koszty - wskazuje Michał Cichosz z Trigon TFI.

To już ostatni dzwonek dla start-upów

Zdaniem niektórych specjalistów, dziś jest ostatnia chwila na zakładanie firm technologicznych, które będą tanio sfinansowane i mają duże szanse na szybkie osiągnięcie rentowności.

- Obecnie dostęp do finansowania jest łatwy. Twórcy nowych biznesów mogą uzyskać duże wsparcie. Co prawda duża konkurencja zmusza do ponoszenia znacznych wydatków marketingowych, żeby dotrzeć do konkretnego klienta, więc wydłuża się proces dojścia do trwałej rentowności, ale sektor technologiczny nie jest jednorodny i daje wielkie szanse. Wyjątkowa wartość intelektualna, która tworzy wyjątkowy produkt, a więc i wyjątkową wartość dla konsumenta lub klienta biznesowego, może być podstawą stworzenia rentownej firmy w bardzo krótkim okresie - uważa Dobrowolski.

Jednak, według Piecha, ten czas powoli się kończy. - W perspektywie kilku miesięcy nadal będzie trwał boom na rynku start-upów. Prawdziwym testem dla firm nowych technologii będzie recesja na świecie, która nieuchronnie nadejdzie. Doprowadzi do oczyszczenia się rynku z części nierentownych firm. Przyjdzie otrzeźwienie po czasach, w których pieniądz przelewał się po rynku szerokim strumieniem. Później znowu przyjdzie okres wzrostu, bo tak to już jest w przypadku cyklu koniunkturalnego - przewiduje prezes Instytutu Wiedzy i Innowacji.

Michał Cichosz jest zdania, że w przyszłości, tak jak i teraz, innowacyjne biznesy zawsze będą miały wzięcie, bo chcą tego klienci indywidualni i instytucjonalni, którzy gonią za obniżaniem kosztów. - Wszyscy kombinujemy, jak można coś zrobić taniej. Skończyły się czasy konsumowania drogich produktów. Klienci kupują tanie produkty i usługi. To dlatego nie ma inflacji, mimo że jest dużo pieniądza na rynku. Spotify daje dostęp do niemal całej muzyki świata za 10 dol. na miesiąc. Smartfon iPhone 7 ze swoim wyposażeniem w 2007 r. kosztowałby około 100 tys. dolarów. To pokazuje, jak duży postęp dokonuje się dzięki technice - mówi Cichosz.

Piotr Rosik

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »