Ceny surowców na dnie. Czy jest szansa na odbicie?

Gwałtowny i głęboki, a wygląda na to, że także długotrwały, spadek cen surowców to, obok nadprodukcji w Chinach, jedna z głównych przyczyn spadku cen stali. Czy - a jeśli tak, to kiedy - doczekamy się odbicia?

Pobierz: darmowy program do rozliczeń PIT 2015

Specjaliści twierdzą, że po czterech latach spadków ceny surowców osiągnęły poziom granic opłacalności wydobycia, co ma uprawniać do wiary, że wreszcie przestaną spadać. Ale likwidacja części mocy produkcyjnych w światowym hutnictwie stali może doprowadzić do stabilizacji cen na niskim poziomie. Na większe ruchy cen surowców analitycy nie liczą - nie w tym roku.

Reklama

- Staniały rudy żelaza, węgiel, koks, topniki, a złom był najtańszy od 15 lat - mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Gwałtowne załamanie cen surowców to element, którego nikt się nie spodziewał. Na początku roku 2011 ceny rudy żelaza przekroczyły 187 dolarów za tonę, ale w końcu ubiegłego roku spadły do 39 dolarów! Mniej więcej w podobnym czasie cena tony miedzi spadła z około 10 tys. do 4,3 tys. dolarów (obecnie wzrosła do około 4,6 tys. dolarów). Dla baryłki ropy graniczne wartości to ponad 120 dolarów i... 27 dolarów! Do tego poziomu cena ropy spadła w połowie stycznia. Na koniec miesiąca cena urosła do 39 dolarów.

Co się stało?

Od roku 1980 wydobycie surowców zwiększyło się o setki procent. Do roku 2013 produkcja rudy żelaza wzrosła 3,5-krotnie, a węgla prawie pięciokrotnie. Cynku wyprodukowano 2,2 raza tyle co w 1980, produkcja złota urosła 2,3 razy, a miedzi - 2,4 razy. W tym "towarzystwie" wzrost wydobycia ropy naftowej wygląda mizernie - to "tylko" 1,3 raza.

Największe wzrosty produkcji są notowane od początku XXI wieku, kiedy rynki uwierzyły w nieskończoną hossę. Wzrost gospodarczy, zwłaszcza w krajach rozwijających się, rysował ciekawe perspektywy, a producenci surowców ruszyli zwiększać produkcję wraz ze wzrostem cen.

W roku 2000 na świecie było 40 kopalń, które mogły wydobywać ponad 5 mln ton rudy żelaza rocznie. W roku 2015 była ich już setka. W tym samym czasie liczba krajów, w których wydobywa się więcej niż 10 mln ton rudy rocznie, wzrosła z 11 do 17.

W roku 2008 brazylijski potentat górniczy - koncern Vale - wydobył 301,7 mln ton rudy żelaza. Rok później produkcja spadła do 238 mln ton, by już w kolejnych latach wrócić do powyżej 300 mln ton. W roku 2014 firma wyprodukowała 332,4 mln ton rudy żelaza. W przypadku innego giganta BHP Billiton produkcja rośnie nieprzerwanie - od 112,26 mln ton w roku 2008 do 232,508 mln ton w roku 2015.

Takiemu wzrostowi wydobycia sprzyjał przyrost produkcji stali. W roku 1980 wyprodukowano na świecie 716,4 mln ton stali. Dwie dekady później, w roku 2000, produkcja wynosiła 850,16 mln ton.

Potem nastąpiła eksplozja (z chwilowym załamaniem w roku 2009) - w roku 2014 produkcja sięgnęła 1,67 mld ton! W ubiegłym roku, po spadku o 2,8 proc., wyniosła 1,623 mld ton.

Chiny i reszta świata

Motorem tego wzrostu były Chiny. Według danych World Steel Association, aż 86 proc. globalnego wzrostu produkcji stali w latach 2000-14 przypada na gospodarkę tego kraju. Pozostałe kraje Azji były odpowiedzialne za 10 proc. wzrostu, a na całą resztę świata przypadło zaledwie 4 proc.

W 1980 roku w Chinach produkowano 37,12 mln ton stali. Produkcja rozwijała się szybko, ale dość regularnie - w 2000 roku wynosiła 128,5 mln ton. Wówczas zaczęło przybywać już nie po kilka, lecz po kilkadziesiąt milionów ton rocznie. W 2014 doszło do rekordowej produkcji na poziomie 822,7 mln ton. W ubiegłym roku, po lekkim spadku o 2,3 proc., produkcja sięgnęła 803,8 mln ton.

Chiński skok inwestycyjny to główna przyczyna znacznego wzrostu popytu na surowce na początku XXI wieku. Ten olbrzymi rynek z roku na rok potrzebował więcej. Kiedy na świecie doszło do gospodarczego załamania w roku 2009, Chiny były uważane za lokomotywę, która solo pociągnie światową gospodarkę i spełni nadzieje na wykorzystanie rozbuchanych mocy produkcyjnych przemysłu wydobywczego.

Chińska metalurgia jest w ponad 90 proc. oparta na surowcach kopalnych. Na razie nie było w kraju zbyt wiele złomu do wykorzystania, a co za tym idzie - nie zbudowano sieci gromadzenia i przerobu złomu. - Zbiórka złomu w Chinach jest na niskim poziomie - ze względu na cykl życia stali budowlanej, która pozostaje pogrzebana w betonie przez 70 i więcej lat, przez co nie może szybko trafić do huty - powiedział serwisowi Recycling International Huang Dao ze stowarzyszenia China Iron and Steel Association.

Tymczasem w Stanach Zjednoczonych udział złomu w produkcji stali wynosi 35 proc., w Unii Europejskiej sięga 54 proc., a w Polsce nawet 63,3 proc. Analitycy spodziewają się, że poziom ten będzie zmieniał się także w Chinach, zwłaszcza że ten proces przyspieszają działania rządu. W Chinach coraz częściej zauważa się zanieczyszczenia powodowane przez przestarzałe huty produkujące stal z rudy i poszukuje możliwości zmniejszenia zanieczyszczeń, a także zwiększenia efektywności energetycznej produkcji stali.

Z perspektywy Pekinu problem jest tym bardziej widoczny, że prowincja Hebei, będąca największym chińskim zagłębiem hutniczym, pierścieniem otacza chińską stolicę i ma na sumieniu część zanieczyszczającego miasto smogu. Według CISA, w 2020 roku ilość odzyskiwanego w Chinach złomu ma sięgnąć 200 mln ton. Według analityków cytowanych przez Recycling International obecnie do pieców chińskich hut tylko w 8 proc. jest ładowany złom. BHP Billiton szacuje, że w roku 2020 odsetek wykorzystania złomu ma wzrosnąć do 20 proc., a w roku 2030 - do 39 proc. To może być kolejnym bodźcem do zmniejszenia zapotrzebowania na rudę żelaza w tym kraju, a tym samym wpłynąć na zwiększenie nadpodaży tego surowca.

Koks nie rokuje

Technologiczne zmiany prowadzące do większego wykorzystania złomu będą miały także wpływ na zużycie węgla i koksu, który jest potrzebny w przypadku produkcji stali z rudy - do przetapiania złomu wykorzystuje się piece elektryczne. Wzrost produkcji stali ze złomu zmniejszy więc zapotrzebowanie na koks, a więc i węgiel koksowy.

International Coal Energy ocenia, że do roku 2020 zużycie węgla na świecie będzie rosło o 0,8 proc. rocznie, co dla przemysłu wydobywczego może być szokiem, bo w ciągu ostatniej dekady roczne wzrosty wynosiły 4,2 proc.

Exxon Mobil przewiduje, że zużycie węgla będzie rosło do 2025 roku, a po tem zacznie spadać, co ma mieć związek ze wzrostem znaczenia gazu. Przy czym warto pamiętać, że te prognozy przygotował wielki producent gazu. Z drugiej strony: Brytyjczycy planują do 2025 roku zastąpić elektrownie węglowe gazowymi. Zdaniem części ekspertów jest to jednak nierealne, bo wymagałoby zbudowania w ciągu dekady około 30 nowych elektrowni opalanych gazem.

Tu jednak na razie podstawowym graczem są także Chiny. Nadprodukcja i spadek popytu, a co za tym idzie - wzrost ilości węgla, ale także koksu szukających nabywców na międzynarodowych rynkach, doprowadziły do kolejnych obniżek cen. Od lutego 2013 do stycznia 2016 ceny węgla (indeks ARA) spadły z około 90 dolarów poniżej 50 dolarów. Według przewidywań ekspertów ceny węgla koksującego w Chinach nadal będą w tym roku spadać.

Podobnie jak produkcja stali, także produkcja koksu w Chinach maleje, a jego eksport rośnie. Kilkuprocentowemu spadkowi produkcji towarzyszy kilkunastoprocentowy wzrost eksportu. Spadają także ceny.

Napływający do Europy chiński koks, podobnie jak w przypadku stali, wywiera silną presję na ceny. - Pod względem wolumenów zamawianych przez naszych klientów sytuacja nie wygląda źle, ale sytuacja międzynarodowa odbija się na nas w postaci cen, których poziom jest niski. Konkurenci dostarczający węgiel z "morza" wpływają także na ceny, które my musimy oferować, żeby nie wypaść z rynku - sygnalizował już jesienią ub.r. Tadeusz Wenecki, prezes spółki Polski Koks.

Płynące do Europy statki z szukającym nabywców chińskim koksem spędzają sen z oczu europejskim producentom.

Trwający przez ponad 10 lat szybki wzrost produkcji stali w Chinach sprzyjał planom obejmowania coraz większej części rozwijającego się tam rynku. Budowa nowych mocy produkcyjnych planowana i rozpoczynana w czasie hossy częściowo była kończona już po załamaniu roku 2009. Po krachu roku 2009 w krajach rozwijających się, a zwłaszcza w Chinach, widziano olbrzymi rynek wchłaniający jak gąbka każdą pulę surowców.

Popyt na stal spadał, a wydobycie rudy żelaza zwiększało się. Pojawiła się rosnąca nadprodukcja. Coraz mocniejsza konkurencja na światowym rynku powodowała obniżanie cen, czemu zresztą sprzyjał fakt, że nowe moce produkcyjne, uruchamiane przez największe światowe koncerny, były efektywniejsze od dotychczasowych, a więc umożliwiały obniżenie kosztów.

Andrew Mackenzie, prezes BHP Billiton, w wywiadzie dla serwisu Bloomberg stwierdził, że do roku 2018 zdolności wydobywcze koncernów wzrosną o 350 mln ton. Uruchamianie nowych, wydajniejszych i niskokosztowych mocy wydobywczych powoduje także zamykanie części starszych i mniej efektywnych, ale więcej mocy przybywa, niż ubywa z rynku.

Według przedstawionej w maju ubiegłego roku analizy CISA, w 2015 roku światowe koncerny miały otworzyć 100 mln ton nowych mocy, tymczasem likwidacja starych miała sięgnąć 80 mln ton.

Okazało się jednak, że Chin nie ominęła gospodarcza zadyszka. Po prostu pojawiła się na tamtejszym rynku nieco później. To zapewne w części wynik dużego zaangażowania państwa w gospodarkę, co powoduje, że przedsiębiorstwa później zaczynają reagować na straty. W obliczu rosnącej nadprodukcji w Chinach także zaczęto ograniczać produkcję i likwidować huty. Na razie jednak tempo spadku popytu na chińskim rynku jest szybsze niż spadek produkcji. Nadwyżka więc roś-nie. Wraz z nią rośnie nadpodaż rudy. Wang Liqun, wiceprezes CISA, przewiduje, że nadprodukcja rudy żelaza potrwa aż do roku 2019.

Chińscy producenci stali szukają zbytu poza własnym, stale kurczącym się rynkiem, do czego popycha ich polityka finansowa rządu, który także w eksporcie zobaczył szansę na upchnięcie swojej nadprodukcji.

Europejskie wahania

Rosnący eksport taniej stali z Chin stał się problemem dla europejskiego rynku złomu. Na początku ubiegłego roku ceny złomu spadły do poziomu najniższego od trzech lat i branża miała nadzieję na podwyżki. Na razie nic takiego nie nastąpiło. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że ceny złomu są powiązane z cenami stali, co już osadza je na niskim poziomie.

W połowie ubiegłego roku okazało się, że Turcja, będąca dotąd największym importerem złomu w Europie, kupuje go coraz mniej. W pierwszym półroczu przyjęła tylko 4,3 mln ton złomu wobec 8,4 mln ton rok wcześniej. To z jednej strony wynik dużego napływu wyrobów gotowych, ale też półwyrobów. Okazało się, że zamiast kupować złom do produkcji stali, tureckie huty wolą kupować tanie chińskie kęsy stalowe.

Według raportu Recycling International od stycznia 2015 do stycznia bieżącego roku cena złomu HMS I/II 80/20 spadła z ponad 300 dolarów za tonę do 182 dolarów. Największa obniżka cen miała miejsce w październiku i od tego czasu ceny nieco się podniosły. Na razie nie ma wyraźnego trendu ani w górę, ani w dół. Występują niewielkie wahania utrzymujących się na niskim poziomie cen.

Kolejnym problemem jest ropa naftowa, której ceny także spadały do bardzo niskich poziomów. Dla konsumentów to dobry znak, ale dla przemysłu już nie tak jednoznaczny. Niskie ceny surowca powodują bowiem rezygnację z poszukiwania i rozpoczynania eksploatacji nowych złóż, a to odbija się np. na segmencie offshore, a to rzutuje na popyt na wyroby ze stali.

Piotr Myszor

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: surowce | hossa | hutnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »