Miecze z własnej kuźni

Armia ma pieniądze. Polski przemysł ma technologie (niektóre) i możliwości. Rolą rządu jest stymulacja i - w konsekwencji - mnożenie produkcji, a także eksportu.

Pobierz darmowy: PIT 2015

Przez lata eksperci, komentując wysokość naszych nakładów na wojsko, alarmowali - stajemy się skansenem NATO. I może byłoby tak nadal, gdyby nie sytuacja za wschodnią granicą, duże wydatki na zbrojenia deklarowane przez Rosję, i szczyt NATO w Newport (we wrześniu 2014 r.), który zobowiązał kraje członkowskie do wzrostu wydatków na armię do poziomu 2 proc. PKB.

Teraz mamy 130 mld zł do wydania w latach 2013-22. Ku zaskoczeniu okazało się ostatnio, że Polska w 2015 r. trafiła na III miejsce pod względem wielkości budżetu na obronność wśród krajów NATO (w relacji do PKB). Środki na obronność sięgnęły ponad 32,8 mld zł (po grudniowej nowelizacji budżetu i bez raty za samoloty F-16, którą wyjątkowo wpisano do budżetu MON), a w 2016 r. wzrosną do 35,9 mld zł, czyli do zakładanych 2 proc. PKB.

Reklama

Ale same pieniądze nie wystarczą. Armia potrzebuje innowacyjnych technologii, nowoczesnego sprzętu. Swoich (lepiej) lub cudzych.

- Faktycznie, sytuacja geopolityczna wyznacza priorytety dla polskiego przemysłu obronnego i nie chodzi tu o konstrukcje prawne i budowanie struktury grupy wykorzystującej wzorzec holdingu - mówił Arkadiusz Siwko, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej w czasie tegorocznego Forum Zmieniamy Polski Przemysł. I dodał:

- Przemysł nie będzie rozliczany z konsolidacji, lecz z jakości produktów. To właśnie high technology stanie się elementem, który wykorzystamy w kooperacji międzynarodowej i krajowej.

Kierunek innowacje

Zamknięty, pozytywny krąg jest w uproszczeniu taki: biznes produkuje to, co wymyślą naukowcy, a zarobione pieniądze finansują naukę.

Nasze ośrodki badawcze nierzadko działają prężnie. Mają renomę na świecie, podpisują umowy z zakładami zbrojeniowymi na prace badawczo-naukowe. Kilka przykładów.

PGZ i Politechnika Warszawska będą współpracować w pracach badawczo-rozwojowych, dotyczących obrony powietrznej, systemów bezzałogowych, nowych materiałów, sensorów, pojazdów opancerzonych, żołnierza przyszłości, satelity... To zresztą otwarty katalog.

WZL w Bydgoszczy przygotowują się do produkcji rozpoznawczych dronów. Prototyp skonstruowali studenci PW, maszyna zaliczyła pierwsze testy. Ciekawą ilustracją kontaktów nauka-przemysł jest też wspólne centrum badawcze silników lotniczych Wojskowej Akademii Technicznej i Avio Polska.

Realnym dowodem komercyjnego sukcesu polskiej myśli technicznej są rakiety przeciwlotnicze "Piorun" (ZM Mesko), stworzone przez naszych naukowców. Zestaw Grom-M/Piorun to rozwinięcie systemu Grom, wykorzystywanego od lat w naszej armii i m.in. na Litwie, w Gruzji czy Indonezji. Piorun ma cechować większy zasięg i pułap rażenia, więc sukces eksportowy - prawdopodobny.

- W sprawie finansowania i rozwoju technologii mamy wiele do zrobienia. Zwłaszcza jeśli chodzi o działania MON, jak i finansowanie z NCBiR. Przemysł zbrojeniowy tworzy dużo innowacji, a wojskowe programy modernizacyjne mogą pomóc w rozwoju tej gałęzi gospodarki - mówił Paweł Poncyljusz, prezes Avio Polska. Ale, zaznaczył, trzeba racjonalizować procesy decyzyjne.

- Wicepremier Mateusz Morawiecki zainaugurował działanie Rady ds. Innowacyjności, której celem jest skoordynowanie rządowej polityki w tej materii. Zależy nam na wzroście poziomu innowacyjności - także wśród podmiotów związanych z polskim przemysłem obronnym. Dlatego planujemy opracować, osadzony w rynkowych realiach, program badań naukowych oraz prac rozwojowych i wdrożeniowych - mówił w styczniu wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki. - Chcemy stworzyć branży możliwość szerszego rozwoju na rynkach międzynarodowych.

Dobre widoki

Nie projektujemy i nie produkujemy nowych myśliwców, lotniskowców czy supernowoczesnych czołgów - to wymaga rzeszy naukowców, wieloletniego doświadczenia, rynków zbytu, a przede wszystkim niewyobrażalnych pieniędzy. W niektórych sektorach, w których kiedyś byliśmy mocni, pokpiliśmy sprawę albo nie podjęliśmy konkurencyjnej rękawicy. Ale są dziedziny, gdzie polski przemysł obronny ma się czym pochwalić - jak drony czy szeroko pojęta optoelektronika.

Jak to wygląda w szczegółach? PCO (spółka z grupy PGZ) zamierza na przykład położyć nacisk na wyroby wykorzystujące technologię termowizyjną. Udział w konsorcjum modernizującym czołgi Leopard 2 umożliwi dalsze prace nad kamerami termowizyjnymi dla tych pojazdów. Kamera termowizyjna KLW-1 "Asteria" będzie też dostosowywana do wykorzystania w Rosomaku.

- Chcemy brać udział w projekcie tworzenia wieży bezzałogowej dla KTO Rosomak, w której znajdują się produkowane przez spółkę wyroby optoelektroniczne - potwierdza Ryszard Kardasz, prezes PCO.

Duże nadzieje spółka wiąże również m.in. z niedawno opracowanym peryskopowym celownikiem termowizyjnym PCT-72. Nowoczesne propozycje optoelektroniczne tworzą widoki na nowych odbiorców i za granicą, gdyż propozycje PCO są dostosowane i do standardów natowskich, i do sprzętu poradzieckiego. Kamera termowizyjna KMW-3 "Temida" znalazła zastosowanie w zamówionym przez MON (i testowanym w warunkach polowych) systemie przeciwlotniczym Poprad.

Polskie firmy zdobyły sobie renomę na świecie produkcją dronów. Największe sukcesy na polu eksportowym ma ożarowska spółka WB Group. Od lat współpracuje w firmami z PGZ i dos-tarcza sprawdzone zestawy FlyEye dla polskiej armii. WB Group i Thales pracują też nad polskim bezzałogowym statkiem powietrznym klasy taktycznej Gryf.

Postawić na licencje

Współpraca z zagranicznymi koncernami jest nieunikniona, bo wszystkiego oczywiście sami nie wyprodukujemy, a to czym dysponuje polska armia, musi być spójne ze sprzętem NATO.

Niekiedy jednak taka idea budzi emocje, jak kontrowersyjna - z punktu widzenia obecnych władz MON - umowa z firmą Raytheon na zakup systemu obrony przeciwlotniczej dalekiego zasięgu Patriot (tzw. program Wisła). Chodzi o polonizację zestawów. W jakim stopniu będą polskie? Jak Amerykanie pozwolą w system ingerować? Ile nasze firmy będą mogły na tym zarobić? Pytania pozostają na razie bez odpowiedzi. MON zgodził się na dalsze rozmowy, zaproponowane przez stronę amerykańską.

Przypomnijmy, że podpisanie umowy w programie Wisła planowano na rok 2016 (potem, w ciągu trzech lat, miałyby być dostarczone dwie pierwsze baterie, a od roku 2022 zestawy z wymaganym przez Polskę radarem 360 stopni; docelowo dookólny radar otrzymałyby wszystkie polskie zestawy Patriot).

Podobnych wątpliwości nie budzi licencja na KTO Rosomak - niewątpliwy sukces negocjacyjny strony polskiej. Na początku styczniu br. fiński koncern Patria informował o zamówieniu ZEA na transportery AMV. Będą one produkowane w Siemianowicach na Śląsku przez spółkę Rosomak. Pod koniec stycznia pierwszy pojazd pojechał do odbiorcy. Wartość umowy: ok. 170 mln zł, realizacja dostaw ma potrwać do maja 2016 r.

Adam Janik, prezes Rosomaka, powiedział, że to jedynie początek wspólnych z PGZ inicjatyw eksportowych. A Maciej Lew-Mirski, członek zarządu PGZ, komentując sukces, stwierdził, że realizacja tej umowy to dowód, że polski przemysł obronny jest w stanie produkować wyroby na światowym poziomie i sprzedawać je za granicę, wygrywając z globalnymi potentatami nie ceną, ale głównie jakością.

Wzloty i spadki

Polski przemysł zaczyna odnosić - niewielkie, ale jednak - sukcesy eksportowe.

Z raportu MSZ o eksporcie uzbrojenia wynika, że w 2014 r. zamknął się on kwotą ponad 395 mln euro (w 2013 r. ok. 336,5 mln euro - 17,4 proc. wzrostu). Największym odbiorcą naszego sprzętu były Stany Zjednoczone (ok. 155 mln euro), Algieria (ok. 87 mln) i Turcja (ok. 40 mln). A potem kolejno: Kanada, Wielka Brytania, Ukraina, Malezja, Indie, Czechy i Norwegia.

Najwięcej zarobiliśmy na eksporcie sprzętu dla wojsk powietrznych (295 mln euro; ponad 10 proc. więcej niż w 2013 r.). Wzrost zanotowano w sprzedaży broni strzeleckiej, bomb, torped, rakiet, sprzętu kierowania ogniem i technologii.

Nie wszędzie jest jednak tak różowo. Z raportu MSZ wynikała "pogłębiająca się zapaść" w segmencie pojazdów lądowych, choć tu akurat wspomniany kontrakt Rosomaka nieco zmienia perspektywę.

Największym odbiorcą polskiej produkcji jest nadal Ameryka Północna, ale wartość sprzedaży do państw tego regionu znacząco spadła (w 2013 r. ponad 240 mln euro, w 2014 r. ponad 173 mln).

Mniej sprzętu wyeksportowano również do Afryki Subsaharyjskiej, Ameryki Południowej i Środkowej oraz do Azji Środkowej.

Urósł za to wolumen sprzedaży do UE (z ok. 12 mln euro do ponad 31 mln euro), Azji Południowej i na Bliski Wschód. A rekordzistą jest Afryka Północna (przyrost eksportu w latach 2013/14 z ponad 19 mln euro do ponad 87 mln euro). Zdecydowany przyrost eksportu odnotowano także w kategorii "inne państwa europejskie" (z ponad 13 mln euro do ok. 55 mln euro) - za sprawą sprzedaży do Turcji czterech śmigłowców Black Hawk.

Ze wsparciem rządu

Wszystkie rządy na świecie wspierają swój przemysł obronny. Najprostszą metodą pozostają zamówienia we własnym kraju.

- Jeżeli chcemy być liczącym się eksporterem broni, sami musimy ją kupować. Pierwszym pytaniem potencjalnych klientów jest bowiem to, czy nasze wojsko używa krajowego uzbrojenia - przekonuje Krzysztof Krystowski, wiceprezes zarządu Finmeccanica Helicopters (właściciela PZL Świdnik).

Silna pozycja na własnym rynku może sprowokować zainteresowanie ofertą przez inne kraje. Jak zaznacza Krystowski, układ jest dość czytelny: wielcy eksporterzy uzbrojenia to państwa, które kupują jej najwięcej.

- Największy udział w światowym eksporcie broni mają USA. Ale ten kraj sam kupuje też także największe ilości broni na własne potrzeby. Podobnie w przypadku innych wielkich eksporterów broni, jak Rosja, Francja, Wielka Brytania, Niemcy czy Włochy - podkreśla Krystowski. - Ponad 20 lat dławiliśmy przemysł obronny we własnym kraju, a teraz nagle oczekujemy, że ten przemysł będzie miał jakieś sukcesy eksportowe. Brak nam realizmu!

- Jeśli zmienimy podejście do pozyskiwania najwyższych technologii - tak, aby stały się naszą własnością lub współwłasnością - to pole eksportowe jest otwarte. Wszystko zależy od mobilności i jakości produktów i nie ma to nic wspólnego z brakiem możliwości przerobowych w związku z realizacją zamówień dla MON... To tylko element odpowiedniej polityki zakupowej - uważa Arkadiusz Siwko.

Sławomir Kułakowski, prezes Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju, zwraca uwagę, że sprzedaż broni to długi i kosztowny proces: państwo powinno wspierać producentów - m.in. poprzez specjalny fundusz promujący sprzedaż broni.

- Jej sprzedaż nie odbywa się na straganie. Potrzebne są liczne starania, bo broń kupuje państwo, a to bardzo specyficzny klient. Jeśli chcemy, aby nasze firmy odnosiły sukcesy eksportowe, nasze państwo musi je wspierać - zauważył szef Izby i podkreślił: - Same przedsiębiorstwa, jak PGZ, nie są w stanie przebić się z ofertą na szczeblu politycznym. A to na takim szczeblu zapadają decyzje. Z zupełnie niezrozumiałych powodów przemysł obronny został wyłączony z programu promocji na następną dekadę do 2022 r., wspomaganą funduszami unijnymi.

Zdaniem Krystowskiego, sprzedaży krajowej nie należy stawiać jako alternatywy wobec eksportu. Dobrze rozwijające się firmy mają dobrą pozycję na własnym rynku i dzięki niej osiągają eksportowe sukcesy. - Teraz mamy wielkie szanse na wsparcie. Bo takiego zastrzyku gotówki w programu modernizacji armii przemysł nie miał przez ostatnie 25 lat - dodał.

Z punktu widzenia Piotra Wojciechowskiego, prezesa zarządu WB Group eksport stanowi najważniejszy element układanki - to główne źródło przychodów jego firmy od lat. I to eksport uzupełnia wyłom, który widać w przypadku braku zamówień z MON.

Biznesmeni od lat narzekają na swego rodzaju "stygmatyzację" firm prywatnych i nieujmowanie ich czy niedowartościowanie w zbrojeniowej strategii państwa.

- Od wielu lat marzę o tym, żebyśmy przestali mówić - przemysł państwowy i prywatny, tylko przemysł polski, czyli ten, który w Polsce produkuje, płaci podatki i rozwija nowe technologie. Dlaczego po 25 latach wciąż obracamy się wokół sformułowań państwowy-prywatny? Wyciągamy upiory z szafy i pokazujemy je światu, a w rzeczywistości jesteśmy jednym wspólnym przemysłem - apelował podczas Forum ZPP Piotr Wojciechowski.

Ma pełną legitymację do takich opinii. O dronach już pisaliśmy. Innym przykładem eksportowego sukcesu jest też gdyńska spółka Radmor (WB Group). Zawarła kolejny kontrakt: dostarczy ponad tysiąc radiostacji taktycznych VHF typu 3501 wraz z akcesoriami dla sił zbrojnych jednego z krajów pozaeuropejskich. Możliwe jest rozszerzenie kontraktu o kolejne środki łączności wojskowej (kilkaset sztuk). Radiostacji 3501 używają już siły zbrojne kilkunastu państw.

Arkadiusz Siwko zapewnił, że PGZ prowadzi politykę "otwartych drzwi". - Współpracujemy ze wszystkimi, którzy coś wniosą do naszych zakładów - mówił. I ma rację, bo na przykład szefowie WB Group też wskazują w swoim przypadku na produkcyjne sojusze z jego firmą.

Co nas czeka?

Po objęciu władzy przez PiS, ze strony MON padły jasne deklaracje, że pieniądze w pierwszej kolejności trafiać mają do polskiego przemysłu. Priorytetem będzie wspomniana innowacyjność. Minister obrony Antoni Macierewicz zapowiedział, że szczegółowo przyjrzy się dwóm kontraktom: na śmigłowce "Caracal" i temu związanemu z tzw. programem "Wisła".

- Umowa na śmigłowce zależy od negocjacji offsetowych - mówił minister Macierewicz. - Dużo bardziej skomplikowana jest sytuacja związana z programem Wisła, bowiem po bliższej analizie okazało się, że zapewne ktoś wprowadził w błąd prezydenta Rzeczypospolitej, dlatego, iż warunki tego ewentualnego kontraktu (...) uległy znacznej zmianie od czasu, gdy był przedstawiany opinii publicznej. Cena jest nieporównywalnie wyższa. Możliwość dostarczenia produktu jest nieporównywalnie dłuższa, a warunki przejściowe realizacji w ogóle nie są znane stronie, która miałaby to realizować.

Tak czy inaczej: najważniejsze zadania modernizacyjne polskiej armii to program Wisła, dywizjonowy moduł c, moduł ogniowy 120 mm Rak, system rakietowo-artyleryjski Pilica, dwa okręty patrolowe Czapla i Miecznik, system zarządzania walką szczebla batalionu Rosomak BMS oraz drony BSP klasy taktycznej krótkiego zasięgu Orlik oraz klasy mini Wizjer, zbiornikowiec paliwowy i śmigłowce wielozadaniowe.

Sporo zadań, innowacji, pieniędzy. I szans dla polskiego przemysłu obronnego.

Katarzyna Walterska

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: KTO Rosomak | PKB | Polska Grupa Zbrojeniowa | MON | przemysł obronny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »