Rosomak - wizytówka polskiej zbrojeniówki

Przykład udanej kooperacji zagranicznej, sukces polskiej myśli technicznej. Prawie nikt nie pamięta, że początkom produkcji wojskowego pojazdu z Siemianowic towarzyszyła zła prasa i kiepskie rokowania...

Nowe "pazury" dla RosomakówJedna z najbardziej znanych polskich firm wytwarzających uzbrojenie wywodzi swoją historię od bryczek i powozów konnych, które w roku 1855 zaczął w Siemianowicach Śląskich budować Wilhelm Fitzner. Jego syn skierował firmę w stronę stali, otwierając Kuźnię Kotłów Kesselschmiede. Obok kotłów parowych zaczęto wytwarzać w niej rury specjalistyczne o dużych gabarytach, maszty do statków, metalowe pojemniki wysokociśnieniowe, pojemniki do transportu i składowania chemikaliów.

Reklama

Przestawienia produkcji na zbrojeniową dokonali w czasie II wojny światowej Niemcy, którzy zaczęli wytwarzać w siemianowickich zakładach blachy pancerne, korpusy do samochodów opancerzonych i kadłuby czołgów. Kiedy w 1945 roku nowa władza przejmowała wszystko to, czego jej ówcześni mentorzy nie wywieźli na wschód, firma Fitzner Gamber Zieleniewski została przechrzczona na Zakłady Naprawy Czołgów i trafiła pod rozkazy Dowództwa Wojsk Pancernych i Zmotoryzowanych Wojska Polskiego.

W maju 1952 roku na mocy rozkazu ministra obrony narodowej, powstały Wojskowe Zakłady Mechaniczne. Początek działalności to przede wszystkim remonty i modernizacje czołgów T 34, a później T 55.

Pierwszy bój

- Przemiany gospodarcze i ustrojowe w 1990 roku spowodowały załamanie się rynku zbrojeniowego w Polsce, nie omijając naszego zakładu. Wspomnę tylko, że jeżeli w latach 70. i 80. mieliśmy ponad 1400 pracowników, to w latach 90. już tylko 300 - mówi Adam Janik, prezes spółki Rosomak. WZM przetrwał ten ciężki okres dzięki udanej propozycji modernizacji pojazdów rozpoznawczych BRDM.

Zarząd zdawał sobie jednak sprawę, że potrzeba gruntownych zmian. Doświadczenie i możliwości produkcyjne nie wystarczały w obliczu starzejącej się oferty produktowej.

Szansą na nowe otwarcie stał się przetarg na dostawę kołowych transporterów opancerzonych dla polskiego wojska, rozpisany w 2002 roku. Zakłady przystąpiły do niego wraz z fińską Patrią, oferującą transportery z wieżami firmy OTO Melara. Wraz z otwarciem przetargowych kopert zaczęła się pierwsza wojna Rosomaka (wówczas AVM Patria) z nieprzychylną wówczas opinią publiczną i prasą.

Nowy kontrakt zapoczątkował fundamentalne zmiany w firmie.

- Zaczynaliśmy jako firma typowo remontowa, a w tej chwili jesteśmy przedsiębiorstwem produkcyjnym z wysoko zaawansowanym produktem finalnym - mówi Adam Janik. Poza tym firma zaczęła zmieniać strukturę i sposób działania, przechodząc od standardów Układu Warszawskiego w stronę wymagań NATO.

- Proces zmian został zapoczątkowany przez ówczesnego właściciela - Ministerstwo Obrony Narodowej, wszelkiego rodzaju zmiany w strukturze, infrastrukturze czy polityce personalnej to jednak nasze decyzje poprzedzone latami doświadczeń i przeprowadzonymi analizami. Nie ukrywam, że czerpaliśmy również z doświadczeń naszych partnerów biznesowych, ale rezultat tych przemian, których dzisiaj jesteśmy świadkiem, to efekt synergii pomiędzy spółką a klientem - mówi Adam Janik. Rezultat jest chyba lepszy, niż ktokolwiek początkowo mógł się spodziewać.

Wart niemal 5 mld złotych kontrakt na dostawę w latach 2004-13 690 pojazdów podpisano 15 kwietnia 2003 r. Formalnie jeszcze w grudniu 2004 r. pierwsze dziewięć sztuk zostało dostarczonych armii.

Polskie zwierzę bojowe

Wojskowe Zakłady Mechaniczne nie tylko odtwarzały projekt Patrii, ale na tej podstawie mogły tworzyć własne rozwiązania.

- Dzięki uczestnictwu w misji Afganistan, gdzie operowało w sumie 200 KTO Rosomak w różnych wersjach, a przede wszystkim, dzięki uwagom polskich żołnierzy służących na naszych pojazdach, wprowadziliśmy ponad 400 zmian konstrukcyjnych w Rosomakach. Śmiało możemy powiedzieć, że doświadczenia, które zebraliśmy podczas tej misji, ale też np. w Republice Czadu, w sposób zdecydowany wpłynęły na poprawę tych parametrów, o których jeszcze w 2003 r. nikt nie mógł wiedzieć. Należy do nich m.in. operowanie pojazdami powyżej 2000 m n.p.m. - mówi Adam Janik.

Produkcja i rozwój pojazdu stały się także wizytówką sukcesu polskiej zbrojeniówki.

- Finowie z Patrii przysyłają do nas swoich potencjalnych klientów, aby mogli na własne oczy zobaczyć, jak można osiągnąć sukces dzięki pozyskaniu nowoczesnej technologii, z wykorzystaniem własnych kompetencji, zasobów i kooperacji biznesowej. Sukcesem jest także to, że udało się wprowadzić nowe polskie technologie, czego początkowo nie było. Dziś razem z Hutą Stali Jakościowych możemy się pochwalić wdrożeniem polskiej stali pancernej. W Europie jest tylko czterech producentów takiej stali. Przy nas wyrosły ponadto liczne firmy, które zaczynały prawie od zera, a dziś są liczącymi graczami w branży - mówi Janik.

Rosomak stał się nowym rozdziałem nie tylko dla WZM. W 2012 roku polonizacja Rosomaka doszła do takiego poziomu, że polski wkład stanowił 94 proc. pod względem wartości.

W kraju z siemianowickim zakładem współpracuje około stu firm. Spółka Rosomak zatrudnia bezpośrednio 450 osób, ale program utrzymuje dziś ponad 3000 miejsc pracy w polskiej gospodarce.

Podwozie na eksport

Do najważniejszych kroków podjętych w ostatnich latach należało zapewnienie pełnego wsparcia logistycznego na cały okres służby pojazdów w wojsku. Rosomak po sprzedaży zapewnia serwis, części zamienne, szkolenia, remonty. Pracownicy firmy towarzyszą zatem transporterom także podczas zagranicznych misji. Na bieżąco mogą zbierać informacje, dotyczące działania sprzętu.

W roku 2013 odnowiono umowę licencyjną. Polska armia zadeklarowała wówczas kupno kolejnych 300 Rosomaków, o czym przypominała premier Ewa Kopacz w lipcu tego roku przy okazji podpisania umowy, która otwiera przed spółką kolejne drzwi - na zagraniczne rynki.

Pierwszym nabywcą może być Słowacja. Na początku lipca premierzy obu krajów podpisali w Siemianowicach list intencyjny otwierający drogę do szczegółowych negocjacji. Dokument zakłada zakup przez Słowację 30 transporterów za 120 mln złotych. Siemianowickie pojazdy będą miały wieżę wyprodukowaną w Słowacji - to model praktykowany na całym świecie. Spółka prowadzi obecnie rozmowy z przedstawicielami MON Słowacji dotyczące uszczegółowienia zakresu współpracy.

Jednocześnie Rosomak planuje kolejne kontrakty zagraniczne. Pod względem marketingowym flagowy pojazd nie potrzebuje reklamy, wystarczą rekomendacje z Afganistanu; rozmowy szczegółowe dotyczą np. wielkości dostaw, transferu technologii, finansowania. Przy tej okazji spółka przedstawia też ofertę innych produktów oraz usług, jakie mają do zaproponowania Bumar Łabędy i OBRUM, a także inne firmy sektora obronnego, które współpracują w ramach grupy PGZ.

Prezes trzech spółek

Bumar Łabędy i OBRUM wraz z Rosomakiem tworzą coś w rodzaju "śląskiej grupy zbrojeniowej", połączonej unią personalną - prezesem wszystkich trzech spółek jest od pewnego czasu Adam Janik.

Dla Rosomaka to wartość dodana, dzięki której zwiększą się możliwości promocji naszych produktów poza granicami kraju, a na tym Polsce bardzo zależy. Oczywiście również większy rozmiar działalności (efekt skali) pozwoli na pozyskiwanie bardziej korzystnych źródeł finansowania, zwłaszcza prac rozwojowych.

Nie bez znaczenia było zapewne także zlikwidowanie w ten sposób wewnętrznej konkurencji między tymi zakładami. Adam Janik podkreśla, że bez silnego podmiotu, który będzie mógł skutecznie konkurować o zamówienia z koncernami zbrojeniowymi z zagranicy, zwłaszcza po szerokim otwarciu rynku uzbrojenia i sprzętu wojskowego w ramach UE, nie będzie możliwe szerokie włączenie krajowych przedsiębiorstw w proces modernizacji polskiej armii.

Rosomak realizuje plan rozwoju na lata 2014-19 zapoczątkowany w roku 2003. Ma już jednak przyjęty plan na następne pięć lat, zakładający poszerzenie obszaru działalności.

http://www.interia.tv/wideo-zazdroszcza-nam-rosomakow,vId,711165

- Naszą ambicją jest, aby w Polskiej Grupie Zbrojeniowej Rosomak stał się centrum kołowych transporterów opancerzonych. Ze wsparciem finansowym NCBiR pracujemy nad następcą Rosomaka, ponadto zaczęliśmy prace nad następcą BRDM w układzie wozu 6x6, w tym przypadku z własnych środków. Zajmujemy się też głęboką modernizacją Rosomaka. Prowadzimy też działania na rynkach zagranicznych i mamy nadzieję, że wkrótce osiągniemy na tym polu znaczący sukces - deklaruje Adam Janik.

Piotr Myszor

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: KTO Rosomak | MON | Polskie | zbrojeniówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »