Strefa Śląsk

Trwają prace i debata publiczna nad programem, który ma stymulować rozwój gospodarczy województwa śląskiego. Wzmocnienie specjalnych stref ekonomicznych to wybijający się, ale nie jedyny, postulat.

Do końca tego miesiąca powinniśmy poznać rezultaty prac międzyresortowego zespołu ds. wzmocnienia przemysłowego Śląska. Od początku pracom tego gremium towarzyszyły wypowiedzi sugerujące, że jednym z głównych punktów programu będzie zwiększenie obszaru i zintensyfikowanie działalności Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Wicepremier Janusz Piechociński zasugerował publicznie już w styczniu, że strefy ekonomiczne powinny być rozwijane na terenach pokopalnianych i zapowiedział przygotowanie mechanizmu na rzecz ich przejmowania, dozbrajania i przyciągania inwestorów. Minister gospodarki nie wykluczył przy tym, że dla doposażenia pokopalnianej infrastruktury dla nowych celów wykorzystane zostaną Polskie Inwestycje Rozwojowe.

Reklama

To nie przypadek: prace nad generalnie potrzebnym najbardziej uprzemysłowionemu regionowi kraju planem rozwojowym - zostały zainicjowane w kontekście koniecznych przeobrażeń górnictwa węgla kamiennego, których skutki ekonomiczne i społeczne z pewnością odczuje całe województwo. Już pierwsze propozycje samorządowców i przedsiębiorców z regionu związane były z zagospodarowaniem terenów zdegradowanych przez przemysł i górnictwo, rozwojem infrastruktury i dostępnością komunikacyjną.

Z kopalń na hałdy

Tereny pogórnicze nie nadają się do prostego zagospodarowania pod nowe inwestycje. Zwykle są bowiem zdegradowane nie tylko poprzez masowe składowanie kopalnianych odpadów na ich powierzchni, ale także przez szkody górnicze.

- Patrząc na atrakcyjność inwestycyjną Górnego Śląska, musimy pamiętać o szkodach górniczych i o problemach, które się z nimi wiążą - przestrzega Mirosław Koszany, prezes zarządu Biura Inwestycji Kapitałowych. W sumie obszar terenów zdegradowanych sięga niemal 5 tys. ha.

Wiele wskazuje na to, że w programie dla Śląska znajdzie się miejsce dla rewitalizacji miast, które w dużej mierze znajdują się na terenach pogórniczych. Przedstawiciele branży rekultywacji takich terenów podkreślają jednak, że działania takie powinny być szersze, a zarazem, ściśle koordynowane. Wtedy, ich zdaniem, będzie można je przekuć w koło zamachowe dla lokalnej gospodarki.

- Pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić, by ściągnąć na Śląsk większą liczbę inwestorów, to zrewitalizować tereny pogórnicze - przekonuje Tadeusz Koperski, prezes firmy Haldex, specjalizującej się w rekultywacji takich terenów.

Jego zdaniem, należałoby powołać regionalnego lub branżowego operatora, który koordynowałby działania rekultywacyjne. Skupiałby on wszystkie instrumenty prawne i finansowe, pozwalając na prowadzenie działań na znacznie większą skalę niż dotychczas. Miałyby one być ukierunkowane przede wszystkim na pozyskiwanie tobszarów pod nowe inwestycje.

- Niezbędne byłoby zorganizowanie takich ram prawnych i strony finansowej, które pozwoliłyby wykorzystywać w pierwszej kolejności materiały z recyklingu w rekultywacjach celowych, co jest dla Śląska niezbędne, żeby zwiększyć poziom inwestycji - ocenia prezes Haldeksu. - Tego nam brakuje, bo dzisiaj w zasadzie robi to indywidualnie każde z miast.

W grę wchodzą spore kwoty - pełna rekultywacja hektara to 300-500 tys. zł. A część tych terenów łączy obszary kilku miast, co rodzi komplikacje prawne.

Zdaniem Tadeusza Koperskiego, należałoby zdjąć ze spółek węglowych obowiązek rekultywacji terenów, na których nie prowadzą już one działalności górniczej.

- Wiemy, jaka jest kondycja spółek węglowych, należałoby więc wprowadzić regulację, że spółki węglowe powinny ograniczyć się do terenów, na których prowadzą eksploatację. Stare tereny z następstw prawnych powinny być natomiast przekazane do innej jednostki, nazwijmy ją ogólnie operatorem.

Kompleksowa rewitalizacja obszarów pogórniczych mogłaby przysporzyć nie tylko miejsc pracy w dłuższym terminie, kiedy na zrekultywowanych terenach pojawiłyby się nowe inwestycje, ale także w krótkiej perspektywie. Działania rewitalizacyjne wymagałyby bowiem zaangażowania, w ocenie prezesa Haldeksu, do pięciu tysięcy nowych pracowników, którzy mogliby pochodzić na przykład z górnictwa, gdzie konieczna będzie redukcja zatrudnienia. Mógłby to być rynek pracy również dla pracowników powierzchni kopalń - ze względu na podobną "materię" i organizację pracy.

Ponadto w ten sposób umożliwiono by realizację koncepcji Janusza Piechocińskiego, zakładającej wykorzystanie ziem pogórniczych w ramach specjalnych stref ekonomicznych. O tym, że ważną rolę w programie miałaby odegrać Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, świadczy zresztą nie tylko wypowiedź ministra gospodarki, ale również fakt, że rządowy zespół od początku konsultuje swoje prace z prezesem KSSE Piotrem Wojaczkiem.

Więcej dróg!

Taki kierunek prac nad programem dla Śląska mogą też sugerować propozycje zgłaszane przez samorządowców, z którymi spotykali się członkowie międzyresortowego zespołu. Wśród nich znalazły się postulaty dotyczących działalności SSE oraz powielania i rozwijania modelu ich działalności.

Samorządowcy proponują m.in. zbudowanie instrumentu, umożliwiającego tworzenie wolnych stref miejskich zapewniających preferencyjne warunki dla biznesu z sektora MŚP; pozyskanie dodatkowych środków z budżetu państwa (nieobwarowanych wymogami Komisji Europejskiej) na uzbrojenie terenów pod inwestycje; dodatkowe ulgi dla inwestorów wchodzących na teren specjalnych stref ekonomicznych oraz podjęcie przedsięwzięć prorozwojowych, które zwiększą dostępność obszarów inwestycyjnych zlokalizowanych w zasięgu autostrad i dróg ekspresowych.

Ten ostatni postulat wiąże się z silnie artykułowanym przez samorządowców żądaniem rozbudowy sieci transportowej (m.in. dokończenia dróg A1, S1 i S69). Towarzyszy temu głębokie przekonanie, że każdy nowy kilometr drogi szybkiego ruchu w istotnym stopniu podnosi atrakcyjność inwestycyjną regionu.

Przemawiają za tym doświadczenia. - Jest cała masa terenów, które się zmieniają. Tak się dzieje wzdłuż Drogowej Trasy Średnicowej i tak będzie się działo również wzdłuż autostrady A1 - twierdzi Mirosław Koszany.

Z postulatami samorządowców koresponduje program, który chce wcielić w życie Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Chodzi o projekt "4 Silesia (4S)" polegający na aktywizacji pod inwestycje terenów należących m.in. do gmin, a zlokalizowanych wzdłuż czterech dróg ekspresowych: A1, DTŚ, S1 i S69.

Według Wojaczka, proponowane w projekcie rozwiązania mogą dać korzyści w postaci 900 ha nowych terenów inwestycyjnych, w tym około 20 proc. obszarów zdegradowanych, około 3 tys. projektów przemysłowych i usługowych w ramach działalności MŚP, około 50 nowych dużych projektów przemysłowych oraz około 27 tys. nowych miejsc pracy, zamykając się nakładami inwestycyjnymi o wartości 6-10 mld zł.

Za i przeciw

Czy jednak postawienie na rozbudowę stref ekonomicznych jest rozwiązaniem, które dobrze odpowiada potrzebom śląskiej gospodarki? Zdania na ten temat są podzielone.

- Specjalne strefy ekonomiczne są na dłuższą metę dysfunkcjonalne. Miały jakiś sens w pierwszej fazie transformacji gospodarczej ale ten okres się już skończył. Obecnie Polska musi budować swój wzrost gospodarczy innymi metodami, niż te, które działały jeszcze w latach 90. - twierdzi Mateusz Kędzierski, ekspert z Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem, strefy powiększają niekorzystną dla Polski relację produkcji dla kapitału zagranicznego wobec produkcji dla kapitału krajowego.

- Będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której nasz rodzimy przemysł, w postaci górnictwa, ponownie się skurczy, a w jego miejsce pojawią się zwykłe montownie dla zagranicznych produktów, bo w większości przypadków do tego sprowadzają się inwestycje w specjalnych strefach ekonomicznych - dodaje Kędzierski.

Wskazuje przy tym, że inwestorzy działający w SSE zwykle przenoszą do nich same zakłady produkcyjne pozbawione jakiegokolwiek zaplecza badawczo-rozwojowego. A bez niego trudno dziś myśleć o rozbudowie nowoczesnych sektorów przemysłu opartych na innowacjach.

Podobną opinię wyraża ekonomista prof. Ryszard Bugaj. - Specjalne strefy ekonomiczne powinniśmy zamykać. To kosztowne rozwiązanie napychające kieszenie przede wszystkim zagranicznym spółkom. Jeżeli mamy normalną gospodarkę rynkową, to dlaczego do płotu ma się nie płacić podatków, a za płotem już tak?

Głosy opowiadających się za dalszą rozbudową KSSE płyną jednak raczej nie z kręgów zagranicznych inwestorów, lecz ze strony rodzimego biznesu.

- Mało mamy dzisiaj instytucji, które w tak doskonały sposób radzą sobie z zewnętrznym kapitałem i z inwestorami - ocenia Artur Tomasik, prezes Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, zarządcy Międzynarodowego Portu Lotniczego "Katowice" w Pyrzowicach. - By być skutecznym w przyciąganiu inwestorów, trzeba mieć wiedzę i doświadczenie. Jeżeli mielibyśmy to robić od jutra, to ciężko byłoby powołać jakąś nową instytucję, która mogłaby te wszystkie obszary, którymi zajmuje się KSSE, scalić w jeden organizm - w dodatku taki, który byłby rozpoznawalny na rynku.

Marka KSSE jest, zdaniem Tomasika, obecna w głowach wszystkich największych światowych koncernów motoryzacyjnych. Działając na jej fundamencie nie trzeba więc niczego promować, tylko dawać sygnał, że dalej się rozwijamy, oferujemy atrakcyjne tereny i preferencje, że jest dobra wola władz lokalnych i krajowych.

- KSSE jest dziś dobrym narzędziem, które powinniśmy wykorzystywać, a nie zastępować czymś innym - konkluduje Tomasik. Wskazuje ponadto na możliwość powiązania bezpośrednio działalności pyrzowickiego lotniska z rozwojem KSSE. Chodzi o około sto hektarów gruntu w bezpośrednim sąsiedztwie portu lotniczego, na którym już teraz można prowadzić wszelkiego typu inwestycje. W specjalnych strefach ekonomicznych mają być rozwijane nowe technologie lotnicze. Najbliższe otoczenie lotniska to naturalne miejsce pod tego typu działalność.

Głos regionu, głos biznesu

Artur Tomasik to tylko jeden z wielu przedsiębiorców i menedżerów, którzy wzięli udział w debacie na temat programu dla Śląska, którą zorganizowały miesięcznik Nowy Przemysł i portal wnp.pl. Miała ona na celu poznanie postulatów praktyków biznesu, które w początkowym etapie prac nie brzmiały dostatecznie głośno (zob. ramka na s. 38-39). W jakim stopniu strona rządowa zamierza wziąć pod uwagę propozycje pochodzące od lokalnego biznesu?

- Nad programem dla Śląska pracują różne grupy i podzespoły i jak najbardziej w ich pracach mogą brać udział również przedsiębiorcy. To przecież oni muszą tworzyć miejsca pracy, to oni budują konkurencyjną gospodarkę Polski - twierdzi Waldemar Sługocki, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju, członek międzyresortowego zespołu ds. wzmocnienia potencjału gospodarczego Śląska. - Taka wymiana poglądów powinna towarzyszyć naszym pracom do końca, do momentu przygotowania programu, który będzie konkretną ofertą dla Śląska.

Efekty prac rządowego zespołu mamy poznać w marcu. Niewykluczone jednak, że program będzie rozwijany i po tym terminie.

- W miarę możliwości, będziemy się starali, żeby propozycje były jak najbardziej konkretne, ale z drugiej strony mamy ograniczony czas. Zaczęliśmy działanie 7 stycznia, będziemy kończyć w połowie marca, także ten plan będzie skrojony na miarę tego czasu, który mamy - zastrzega Jakub Jaworowski, sekretarz stanu w KPRM i szef zespołu opracowującego program wzmocnienia rozwoju gospodarczego Śląska.

Szef rządowego zespołu nie chce na razie zdradzać, jakie konkretnie rozwiązania znajdą się programie. Zastrzega tylko, że nie będzie w nim prostego rozdawnictwa pieniędzy.

- Chcemy myśleć w kategoriach projektów, które pomogą Śląskowi w przyśpieszeniu wzrostu gospodarczego. Jeżeli pojawią się projekty i pojawią się koncepcje, które będą wymagały dodatkowego finansowania, to nie jest tak, że powiemy absolutne nie. Tylko musimy wszystko przeanalizować i wtedy decydować - podkreśla Jaworowski.

AUTOR: PAWEŁ SZYGULSKI, ADRIAN OŁDAK, OSKAR FILIPOWICZ

Dowiedz się więcej na temat: Śląsk | górnictwo | specjalna strefa ekonomiczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »