Brexit wywoła chaos?

W. Brytania. Ekspert: Nowe plany migracyjne zwiększają ryzyko wyzysku pracowników

- Przedstawione przez brytyjski rząd plany polityki migracyjnej zwiększają ryzyko wyzysku ekonomicznego pracowników, ograniczając jednocześnie możliwość integracji - powiedziała Barbara Drozdowicz z organizacji East European Resource Centre (EERC).

EERC jest polską organizacją zajmującą się wspieraniem narażonych na ryzyko grup imigranckich z państw Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski, które mieszkają w Wielkiej Brytanii.

Drozdowicz skomentowała zaprezentowany w środę przez brytyjski rząd zarys przyszłej polityki migracyjnej po wyjściu kraju z Unii Europejskiej.

Zgodnie z tymi propozycjami, nisko wykwalifikowani pracownicy - m.in. osoby zatrudnione w kawiarniach, sklepach, fabrykach, na budowie czy w podstawowej opiece pielęgniarskiej - mogliby liczyć jedynie na roczne wizy wjazdowe połączone z pozwoleniem na pracę. Inaczej niż dotychczas, nie będą także mieli dostępu do świadczeń społecznych, nie będą uzyskiwali prawa do osiedlenia w Wielkiej Brytanii, a także nie będą mogli przywieźć ze sobą członków rodziny. Każdorazowo po wyjeździe konieczne będzie odczekanie kolejnych 12 miesięcy przed możliwością ponownego ubiegania się o zgodę na wjazd do kraju.

Reklama

Ekspertka ostrzegła, że pracownicy na takich wizach "nie mają szans na integrację społeczną" i w obliczu ograniczonego czasowo prawa pobytu będą skupiali się na maksymalizacji zarobków, niezależnie od konsekwencji dla ich praw, poziomu życia i zdrowia.

- W takim scenariuszu istniałoby wysokie ryzyko eksploatacji imigrantów, szczególnie wobec słabej możliwości egzekucji praw pracowniczych - podkreśliła, wskazując także na szersze konsekwencje takiego rozwiązania.

- Dwunastomiesięczna wiza utrudni m.in. wynajem mieszkania na warunkach rynkowych, a w efekcie wiele osób będzie dobrowolnie wybierać lokale poniżej standardów lub nawet nie nadające się do zamieszkania, jak garaże czy szopy. System będzie zachęcał poświęcenia w imię jak największych oszczędności - przestrzegła Drozdowicz.

Jak zaznaczyła, to może doprowadzić także do "znacznego spadku poziomu jakości życia, m.in. przez ograniczony dostęp do ochrony zdrowia czy pełnowartościowej żywności - ryzykujemy powrót do modelu, w którym pracownicy próbują przeżyć na zupkach w proszku i jedzeniu z puszki, byle zmaksymalizować oszczędności".

Drozdowicz powiedziała również, że "pracownicy tymczasowi, którzy często słabiej posługują się językiem i mają niższy kapitał społeczny, będą w szczególności polegać na szarej strefie wsparcia, w tym na usługach oferowanych przez innych rodaków, co ponownie sprawi, że będą podatni na wyzysk".

Jak dodała, podobne mechanizmy były widoczne w pierwszych latach po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, kiedy wielu Polaków przepłacało za pomoc w wypełnianiu podstawowych formalności, obawiając się konsekwencji popełnienia błędu.

Ekspertka powiedziała, że zamykanie się pracowników w grupach narodowych "może także doprowadzić do powstania barier i napięć między nimi a społecznością przyjmującą".

Drozdowicz zaznaczyła również, że taki model może mieć negatywne skutki prawno-imigracyjne, bo "pracownicy tymczasowi stopniowo tracą zdolność do autonomicznego życia i uzależniają się od pracodawców, więc są bardziej podatni na wyzysk".

Zgodnie z przedstawionymi w środę propozycjami, oddzielny system miałby obowiązywać wysoko wykwalifikowane osoby, które - sponsorowane przez pracodawców - będą mogły ubiegać się o pięcioletnie wizy. Ich uzyskanie miałoby otworzyć w drogę do pełnego dostępu do świadczeń społecznych i uzyskania praw rezydenta, wymaganych na przykład w przypadku zainteresowania przyjęciem brytyjskiego obywatelstwa.

Media spekulowały, że rząd planuje zapisać m.in. próg minimalnych zarobków uprawniających do starania się o pięcioletnią wizę na poziomie 30 tys. funtów (ok. 142 tys. złotych) rocznie, co zasugerowała także w swoich wypowiedziach premier Theresa May. W przedstawionej w środę analizie znalazł się jedynie zapis, że w tej sprawie będą prowadzone dalsze konsultacje z przedstawicielami biznesu, aby zapewnić, że zbyt wysoki próg nie zaszkodzi ich możliwości rekrutowania pracowników.

Rozmówczyni zastrzegła jednak, że tworzenie negatywnej atmosfery wobec niżej wykwalifikowanych migrantów może zaszkodzić wizerunkowi Wielkiej Brytanii wśród Polaków, a proponowany próg na poziomie 30 tys. funtów rocznie oceniła jako "wysoki" i "potencjalnie zniechęcający".

Według rządowych planów, nowe przepisy miałyby wejść w życie od stycznia 2021 roku, po zakończeniu negocjowanego wciąż 18-miesięcznego okresu przejściowego po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.

Zmiany nie obejmą ponad 3,3 miliona obywateli innych państw członkowskich UE, w tym około miliona Polaków, którzy już mieszkają w Wielkiej Brytanii.

Ich prawa po brexicie będą zbliżone do obecnych (włącznie z zachowaniem dostępu do świadczeń społecznych itd.) i będą regulowane przez tzw. system osiedleńczy UE, który pozwoli na uzyskanie statusu osoby osiedlonej w Wielkiej Brytanii.

Ostateczna zmiana przepisów wymagać będzie zgody brytyjskiego parlamentu.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »