Brexit wywoła chaos?

Pogorszenie koniunktury nieuniknione, zagadką jego skala i tempo

Pogorszenie koniunktury na świecie w kolejnych kw. jest nieuniknione, niewiadomą pozostaje jednak jego skala i tempo - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI". Dodają, że w 2019 r. kluczowe będą działania Fed, a także rozwój wojen handlowych i brexit. Ich zdaniem, dla Polski najistotniejsze będzie tempo spowolnienia w strefie euro.

W XX debacie "Strategie rynkowe TFI 2018" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele PKO TFI, TFI PZU, Pekao TFI, Skarbiec TFI oraz Eques Investment TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.

"Wygląda na to, że 2018 r. stał się początkiem - przedwczesnej moim zdaniem - ucieczki od ryzyka związanego z cyklicznym spadkiem aktywności najważniejszych gospodarek, które pociągną za sobą wszystkie inne, a wojny handlowe i mocny dolar podkopały pozycje rynków wschodzących" - ocenił podczas debaty Grzegorz Zatryb, zarządzający funduszem i główny strateg w Skarbiec TFI.

Reklama

"Kończymy rok w dość słabych nastrojach. W tej chwili nie ma zdecydowanego przekonania, że fundamenty już teraz potwierdzają koniec dobrej koniunktury w gospodarkach, ale jeśli rynek uzna, że jest koniec, recesja może pojawić się wcześniej" - dodał.

Zatryb podkreślił, że jednym z kluczowych wydarzeń, które miało wpływ na rynki finansowe w 2018 r., było rozpoczęcie wojen handlowych między USA i Chinami.

"Najważniejsze w 2018 r. było hasło wojny handlowej, stało się to podstawą do dużej zmienności na rynkach. Nie twierdzę, że bez tego nie byłoby zmienności, ale skala problemów, które dotknęły różne klasy aktywów daje się wyjaśnić tylko bardzo gwałtownym pogorszeniem sentymentu wśród inwestorów, za którym stoją obawy o załamanie się międzynarodowego handlu.

To co się działo później, to szukanie twardych danych, które potwierdzą ten pogląd" - ocenił zarządzający.

"Takim poglądom mocno pomogło spowolnienie w strefie euro, najpierw miało to dotyczyć tylko I kw. 2018 r., potem przeciągnęło się na kolejne kwartały, obawy rosły i tak naprawdę nadal nie wiemy, czy to co się wydarzyło to normalizacja tempa wzrostu, bo 2017 r. był pod tym względem wyjątkowy. Czekamy na więcej danych, ale ostatnie wskaźniki nie nastrajają pozytywnie" - dodał.

Zdaniem Radosława Cholewińskiego, zarządzającego portfelem w Pekao TFI, spowolnienie koniunktury w najbliższych kwartałach jest pewne, ale perspektywy na 2019 r. zależą od tego, jak szybko się ono pojawi i jaką będzie mieć siłę.

"Gdyby zatrzymać się w połowie 2018 to diagnoza na temat tego roku byłaby bardziej optymistyczna. Wzrost był wtedy wciąż mocny, inflacja właśnie odbijała, ale chyba tylko po to, żeby spaść. To co się zmieniło, to wyraźne spadki cen ropy, które będą kontynuowane. To może zmienić prognozy na temat inflacji i to, jak banki centralne będą zmieniały swoje reakcje na kształtowanie się inflacji" - powiedział podczas debaty.

"To, co się zmieniło w ostatnim miesiącu to ewolucja poglądów Fed. Widać zmianę w nastawianiu nowego szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Stwierdzenie, że jesteśmy już blisko poziomu stóp procentowych, które można uważać na neutralne wskazuje, że podejście inwestorów, którzy zmienili swoje poglądy na temat skali zacieśniania przez polityki monetarnej przez Fed jest w jakiś stopniu uzasadnione" - dodał.

Podczas XX debaty PAP Biznes zarządzający zwrócili uwagę na działania amerykańskiej Rezerwy Federalnej, które w przyszłym roku będą determinować zachowanie rynków finansowych.

"Fed i jego przyszłe działania są jednym z podstawowych czynników wpływających na przyszłe kształtowanie się rynków finansowych i gospodarki. W 2018 r. większość gospodarek zaczęło wyhamowywać, a sytuacja gospodarcza w USA była bardzo dobra, wspomagana m.in. obniżką podatków. To powodowało, że Fed miał podstawy do podnoszenia stóp.

To z kolei podwyższało koszty finansowania na całym świecie, ograniczało ilość dostępnego kapitału, to też pośrednio było przyczyną kryzysów w Argentynie czy Turcji - krajach, które były uzależnione od zewnętrznego finansowania miały w tym roku pod górkę" - powiedział Jarosław Leśniczak, zarządzający TFI PZU.

"Fed patrzy na gospodarkę w USA i na przesłanki do podnoszenia stóp procentowych - wskaźniki wyprzedzające są na wysokich poziomach, bezrobocie jest niskie, płace zaczynają rosnąć. Z drugiej strony, widząc co dzieje się w reszcie świata i to, że spowolnienie w USA jest również nieuchronne, możemy zauważyć zmianę retoryki FOMC. Wydaje się, że nie będzie tyle podwyżek stóp procentowych ile zakładano jeszcze na wrześniowym posiedzeniu" - dodał.

Z kolei zdaniem Karola Chrystowskiego, zarządzającego funduszami PKO TFI, istnieje ryzyko, że analitycy rynkowi i ekonomiści nieodszacowywują szybkości i głębokości czekającego nas spowolnienia.

"Podczas gdy od wielu miesięcy widzimy konsensus wśród ekonomistów na temat tego, że spowolnienie będzie, możemy nieodszacowywać szybkości i głębokości recesji. Debatujemy, że wzrost spowolni, a już dziś gospodarka niemiecka może być w recesji" - ocenił zarządzający w PKO TFI.

"Zwróciłbym też uwagę na Chiny. Nie do końca wiemy, co się tam dzieje, na ile dane przedstawiane przez Chińczyków są wiarygodne. Drugie to kwestia ich poziomu zadłużenia - póki co to kwestia bardziej na poziomie korporacji, sektora prywatnego, nie państwa, ale to wartości niespotykane. To zmienne, których możemy niedoszacowywać" - dodał.

Zdaniem Chrystowskiego, lekkie zmiękczenie retoryki Fed nie oznacza jeszcze zmiany nastawienia do polityki pieniężnej.

Patrząc na arenę polityczną, w centrum uwagi zarządzających w przyszłym roku znajdą się tematy m.in. wojny handlowej, brexitu, włoskiego budżetu i wydarzeń w Europie.

"Najważniejsza będzie wojna handlowa między USA i Chinami, w naszej ocenie ten konflikt ma potencjał, żeby istotnie obniżyć ścieżkę wzrostu PKB. Będzie się tlił przez cały 2019 r., baza wyborców Trumpa jest bardzo antychińska, z kolei przywódca Chin nie chce być postrzegany jako osoba, która uległa naciskowi USA" - powiedział Andrzej Domański, członek zarządu i zarządzający funduszami Eques Investment TFI

"Bardzo uważnie będziemy też śledzić kwestię brexitu. Wydawało się, że powinniśmy już wiedzieć znacznie więcej, ale premier May przesunęła głosowanie, widać że UE nie jest skłonna jej iść na rękę. Cały czas mamy też na tapecie włoski budżet, to również krótkoterminowo może wpływać na rynki w 2019 r." - dodał.

Chrystowski z PKO TFI zwrócił z kolei uwagę m.in. na zmianę na stanowisku kanclerza Niemiec.

"W Europie znowu zaczyna coś trzeszczeć, i nie jest to tylko kwestia brexitu, który okazał się bałaganem. Mamy niedawne wydarzenia we Francji, ponadto nie można zapominać, że swoją polityczną karierę kończy Merkel, która trzymała razem całą UE" - powiedział zarządzający.

KONIUNKTURA ZALEŻNA OD STREFY EURO

W ocenie uczestników debaty, spowolnienie gospodarcze nie ominie również Polski, jednak jego skala w dużej mierze będzie zależeć od rozwoju sytuacji gospodarczej w Europie.

"Jeżeli strefa euro jednak odbije i wzrost będzie kontynuowany, to 2019 r. będzie dla polskiej gospodarki pozytywny pod każdym względem. Gwałtowne załamanie może natomiast spowodować pewne problemy, choć to raczej kwestia końca 2019 r. Pomijając ekstremalny scenariusz to przyszły rok będzie całkiem niezły" - ocenił Zatryb ze Skarbiec TF.

"W przyszłym roku nie powinny też pojawić się większe problemy z budżetem. Po raz pierwszy w tym roku spadło nominalne zadłużenie Skarbu Państwa, nadwyżka budżetowa utrzymuje się wyjątkowo długo - i to mimo zwiększenia wydatków specjalnych, których wszyscy się obawiali. chciałbym jednak zwrócić uwagę, że tak dobra koniunktura w większości krajów została wykorzystana do tego, żeby wygenerować nadwyżki budżetowe, a my się zadowalamy niskim deficytem.

Jak nadejdzie spowolnienie, może być ono wyjątkowo bolesne" - dodał.

Również Cholewiński z Pekao TFI zwraca uwagę na zagrożenia płynące z Europy.

"Największe ryzyko dla wzrostu w Polsce to strefa euro, niekontrolowany brexit i napięcia w naszej części świata. Kwestia rynków wschodzących jest trochę mniej istotna, nasza ekspozycja na handel z tymi rynkami nie jest znaczna, to sprzężenie jest większe z krajami UE. Trudno być optymistą" - ocenił. "Większa niepewność to inflacja. Jeszcze niedawno większość analityków prześcigała się w prognozach na temat tego, jak wysoko inflacja wybije się w przyszłym roku.

Wystarczył jednak jeden odczyt GUS pokazujący trochę niższą od oczekiwań inflację i scenariusze się gwałtownie zmieniły. Pytanie, czy teraz nie przestrzelimy tych prognoz z dół" - dodał.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: prognoza dlugoterminowa | makroekonomia | prognoza PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »