"Problem to nie wiek emerytalny, a m.in. wysokość płac"

- Klucze w dyskusji o systemie emerytalnym to wysokość wynagrodzeń, pobieranych od nich składek, a w konsekwencji wartość puli środków w systemie, a nie długość wieku emerytalnego - powiedział prof. Jan Wojtyła z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Jego zdaniem, jedną z głównych cech systemu emerytalnego powinna być stabilność, z czym sprzeczna była ostatnia zmiana z 2012 r. wydłużająca wiek emerytalny.

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda przedstawił i złożył w Sejmie projekt ustawy, zgodnie z którym wiek emerytalny miałby być obniżony. Dla kobiet wynosiłby on 60 lat, a dla mężczyzn - 65 lat. Chętni mogliby pracować dłużej. Wiek emerytalny wydłużono do 67 lat ustawą z 2012 r., która również stopniowo zrównuje go dla obu płci.

Zdaniem ekonomisty i prawnika prof. Jana Wojtyły, na problem systemu emerytalnego należy patrzeć w wymiarze społecznym i ekonomicznym - nie poprzez pryzmat bieżącej sytuacji, lecz w dłuższej perspektywie, biorąc przy tym pod uwagę czas przeszły, bo system emerytalny zawsze jest umową pokoleniową. Trzeba także pamiętać o zasadzie Pacta sunt servanda (Umów należy dotrzymywać - PAP).

Reklama

- Z góry muszę się zdeklarować jako zwolennik rozwiązania proponowanego przez pana prezydenta. Pamiętam, kiedy przyjmowano nowelizację ustawy wydłużającej wiek emerytalny. Przecież tam nie było ani przekonujących ekspertyz... - to było działanie pod wpływem impulsu chwili. Tak prawa się nie tworzy, to jest fragment większej całości - powiedział naukowiec.

- Proszę zwrócić uwagę jaka jest sytuacja na rynku pracy. Przecież zatrudnienie, czas pracy i czas emerytalny są ściśle ze sobą związane, a o tym, ile będzie pieniędzy w puli, (...) ile zostanie odłożone, to zależy od tego, jaki jest poziom zarobków - zarobków w dłuższym okresie czasu - zaznaczył.

Mówiąc o utrzymującym się wysokim bezrobociu oraz ogromnej emigracji zarobkowej prof. Wojtyła wskazał na stabilność zachodnich systemów emerytalnych jako jeden z czynników, dla których wyjeżdżający do pracy Polacy pozostają w tamtych krajach. Podkreślił jednocześnie, że niedawne wydłużenie wieku emerytalnego jeszcze pogorszyło sytuację pracujących po 50. roku życia.

- Dzisiaj są całe programy 50 plus. A więc osoby, które są po pięćdziesiątce, już mają kłopoty z pracą. Kto przyjmie zwolnioną osobę w tym okresie 60-67 lat? Nie widzę wielkiego popytu na tę pracę. Ci ludzie będą zarabiali grosze, bardzo niewiele. Więc ile oni odłożą do puli i jaki to będzie miało wpływ na wysokość ich emerytur, gdzie staż pracy przestaje się liczyć jako kryterium w tym zakresie? Myślę, że tu jest ogromny błąd - uznał prof. Wojtyła.

M.in. w tym kontekście kwestia wieku emerytalnego jest - jego zdaniem - fragmentem problemu "bez większego znaczenia", a jednocześnie zasada sprawiedliwości społecznej wymaga cofnięcia zmian z 2012 r. - Trzeba pamiętać o jednej rzeczy: Polska jest demokratycznym państwem prawa, a nie państwem rachunku ekonomicznego - podkreślił naukowiec.

Zaznaczył też, że prezydent Duda słusznie postrzega istotę emerytury. - Emeryt - to z łaciny jest emeritius, a emerytura to zasługa. A więc to jest coś, co mnie się należy. Zatem nie można patrzeć na emeryturę według zasady: jak państwo ma, to daje, a jak nie ma, to nie da. Bo to jest kanon cywilizowanych systemów społecznych. I nie można tak sobie majstrować przy tym z dnia na dzień, jak np. przy ustawie o OFE - zaakcentował.

Naukowiec zwrócił jednocześnie uwagę, że emerytura jest uprawnieniem, co oznacza że w teorii można by pracować w wieku stu lat, o ile ktoś potrzebowałby takiej pracy. Z pracą w wieku emerytalnym wiążą się jednak osobne problemy. To zarówno kwestia częstej zgody takich osób na potencjalnie niższą płacę, ale też np. wpływ na dostępność - przy obecnym zapracowaniu młodych osób - pomocy dziadków w opiece nad wnukami.

Według prof. Wojtyły, zaproponowany przez prezydenta powrót do poprzednich rozwiązań w zakresie wieku emerytalnego jest dobrym punktem wyjścia, aby dalej reformować system. Ekspert zaznaczył, że w środowiskach naukowych trwają dyskusje nad kierunkami całościowej reformy ustroju ubezpieczenia społecznego - powiązanej jednak z reformą całego systemu pracy.

Reforma ta jest - zdaniem naukowca - potrzebna m.in. wobec faktu, że młodzi ludzie pracujący dziś na "umowach wyzysku" nie widzą perspektyw w związku z ich przyszłym zabezpieczeniem czy emeryturą. - Dzisiaj dla młodych ludzi, gdy dostają z ZUS-u informacje, jaki jest ich kapitał, jaką będą otrzymywać emeryturę, to jest powód do ich głębokiej frustracji i ucieczki z Polski. I to jest dramat dla rządzących - zdiagnozował prof. Wojtyła.

- Sądzę zatem, że punkt ciężkości jest w sferze zatrudnienia, poziomu wynagrodzeń, a teza, która jest dzisiaj głoszona przez wielu polityków, także ekonomistów, że lepsza jest jakakolwiek praca niż żadna praca, to jest równia pochyła, mająca dramatyczne konsekwencje w przyszłych świadczeniach emerytalnych - uznał naukowiec. - Gdy ludzie wyjeżdżają za granicę, jest ten poziom bezrobocia i ta niska płaca - to w konsekwencji odbija się czkawką w przyszłym systemie emerytalnym - dodał.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »