OFE kosztowały nas 290 mld złotych

Zmiany w OFE miały na celu m.in. zapewnienie stabilności finansów publicznych odpierali we wtorek przed Trybunałem Konstytucyjnym przedstawiciele Sejmu i rządu. Wiceminister Leszczyna wskazała, że od początku istnienia OFE koszt refundacji składek do funduszy emerytalnych wyniósł 195 mld zł.

Zmiany w OFE miały na celu m.in. zapewnienie stabilności finansów publicznych oraz ochronę emerytur i są zgodne z konstytucją - odpierali we wtorek przed Trybunałem Konstytucyjnym zarzuty prezydenta i RPO wobec zmian w OFE przedstawiciele Sejmu i rządu.

Zdaniem Prokuratora Generalnego Trybunał powinien uznać skargi jedynie w części dotyczącej zakazu reklamy.

TK podczas dwudniowej sesji ocenia zgodność z Konstytucją wprowadzonych dwa lata temu zmian. Przedstawiono już wnioski prezydenta i RPO. Sędziowie zadają pytania stronom i uczestnikom postępowania. Nie wiadomo, kiedy wydany będzie wyrok.

Reklama

Prezydent Bronisław Komorowski zakwestionował m.in. zakaz inwestowania Funduszy w obligacje, nakaz inwestowania w akcje i zakaz reklamy OFE. Jego zdaniem wskazane przez niego regulacje mogą być niezgodne z zasadą zaufania do prawa. Zastosowane w nowelizacji rozwiązania m.in. wydają się zbyt dotkliwe i nadmiernie ingerujące w prawa ubezpieczonych.

RPO zarzuca przepisom m.in. naruszenie zasad zaufania obywateli do państwa oraz zakazu niedziałania prawa wstecz. W skardze wskazano m.in., że przeniesienie do ZUS i umorzenie 51,5 proc. aktywów OFE narusza zasadę zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa (zasadę lojalności).

Kwestionując skargi reprezentujący Sejm poseł Robert Maciaszek (PO) podkreślił, że stabilność finansów publicznych jest nieodzownym warunkiem dla bezpieczeństwa emerytur, wypłacanych zarówno z systemu kapitałowego jak i z ZUS.

- Przekazywanie części składek emerytalnych do OFE powoduje systemowy ubytek składek na ubezpieczenie społeczne w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - mówił. Wskazał, że ubytek ten jest finansowany z budżetu, co powoduje zarówno wzrost deficytu sektora finansów publicznych, jak i długu publicznego.

- Transfery środków pieniężnych na rzecz OFE w dotychczasowej skali były nieracjonalne ekonomicznie i zagrażały stabilności finansów publicznych - argumentował. Dodał, że zmiana miała na celu m.in. zapewnienie efektywności systemu emerytalnego oraz zmniejszenie potrzeb pożyczkowych państwa.

- Oceniany całościowo system jest stabilny i bezpieczny, a jego nowelizacja ma charakter neutralny dla ubezpieczonych. Mogą oni wycofać swoje środki z OFE jeśli uznają, że strategia inwestycyjna OFE jest zbyt ryzykowna - bronił zmian Maciaszek.

Zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand przypomniał, że Sejm miał prawo w ramach dopuszczalnej swobody ustawodawczej tak zmienić przepisy. - Prokurator generalny nie dopatruje się nieprawidłowości, poza zakazem reklamy - mówił. W jego ocenie zapisy jej dotyczące są niezgodne z zasadą określoności prawa, a zatem niekonstytucyjne, a sama reklama nie jest niebezpieczna dla systemu emerytalnego.

Podkreślił, że do tej pory OFE, a w zasadzie prowadzące je Powszechne Towarzystwa Emerytalne pomimo zastrzeżeń powstrzymywały się od emitowania reklam, ale nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w przyszłości.

Wiceprezes Rządowego Centrum Legislacji Robert Brochocki również bronił zapisów. W jego ocenie zmiany nie naruszyły praw ubezpieczonych. Można było też zakładać, że system nie pozostanie niezmienny, z samej jego natury. Jest on przewidziany na wiele lat i jasne jest, że w tym czasie może dochodzić do zmian w zasadach ubezpieczeń - przekonywał.

Zdaniem rządu okoliczności uzasadniały przeprowadzone zmiany, które chroniły inną konstytucyjną zasadę - stabilności finansów publicznych - mówił Brochocki. Były też uzasadnione sytuacją demograficzną kraju - podkreślał.

Przekonywał, że wbrew wnioskodawcom skarg z zakazu inwestowania w obligacje skarbowe nie wynika zwiększone ryzyko inwestycyjne OFE, tak jak i skreślenie zasady, że Skarb Państwa uzupełnia środki na kontach ubezpieczonych w OFE, w razie ich niskiej stopy zwrotu. Przypomniał, że w historii OFE nigdy nie doszło do takiej sytuacji - nawet, gdy w 2008 r. ich stopy zwrotu były ujemne Skarb Państwa nie musiał nic płacić.

Brochocki ocenił ponadto, że pieniądze zgromadzone z OFE są środkami publicznymi, a państwo może decydować o tym, jak nimi zarządzać. Podkreślał, że można też ograniczyć reklamę ze względu na ważny interes publiczny, co miało miejsce w tym wypadku.

Natomiast występująca w imieniu ministra finansów wiceminister Izabela Leszczyna tłumaczyła, że zmiana miała na celu zabezpieczenie i ochronę interesu obecnych i przyszłych emerytów. Wskazała, że wydatki na zabezpieczenie emerytalne stanowią jedną z największych pozycji w sektorze publicznym.

- Dlatego też efektywność rozwiązań systemowych jest niezwykle ważna dla bezpieczeństwa całego systemu, dla stabilności finansów publicznych w ogóle, a w konsekwencji dla dynamiki tempa wzrostu gospodarczego - mówiła.

Podkreśliła, że równowaga budżetowa nie jest dla MF wartością samą w sobie, jest istotna dlatego, że tylko przy stabilnych finansach publicznych państwo może zapewnić emerytury obywatelom.

Poinformowała, że w 2012 r. wydatki na emerytury z FUS stanowiły 112 mld zł, co stanowiło 7 proc. PKB. Tylko 65 proc. miało pokrycie w składkach. Leszczyna wskazała, że od początku istnienia OFE koszt refundacji składek do funduszy wyniósł 195 mld zł. Natomiast do końca 2013 r. funkcjonowanie OFE kosztowało państwo (wraz z kosztami obsługi długu) ok. 290 mld zł.

Według MF przez większość czasu aktywa OFE były niższe niż wartość długu państwa związanego z ich istnieniem. Leszczyna wyjaśniła, że przed zmianą rząd dokonał przeglądu funkcjonowania systemu emerytalnego.

Doszedł do wniosku, że aby dalej finansować funkcjonowanie OFE należałoby albo podnieść podatki, albo obniżyć wydatki, albo jeszcze bardziej się zadłużyć. Konsekwencje każdej z tych decyzji byłyby niekorzystne zarówno dla wzrostu gospodarczego, jak i obywateli.

Wiceminister wskazała, że zanim podjęto decyzję ws. zmian, MF zwróciło się o opinie do konstytucjonalistów oraz przeprowadzono szeroką debatę publiczną na ten temat.

Przedstawiciel resortu pracy wskazywał na konsekwencje uznania za niekonstytucyjne przepisów. Podkreślał obciążenie dla finansów publicznych, wzrost długu skarbu państwa i deficytu finansów sektora publicznego. Wymieniał też negatywne konsekwencje budżetowe po takiej decyzji TK. Prezes TK prof. Andrzej Rzepliński zwrócił uwagę, by powstrzymać się od refleksji o nieistniejących decyzjach sędziów.

Ekspert Komisji Nadzoru Finansowego Daniel Nowicki podkreślał, że KNF podczas prac nad ustawą zwracała uwagę na możliwą niekonstytucyjność zaskarżonych przepisów. W jego ocenie podstawową kwestią, którą TK musi rozważyć, to kto jest właścicielem środków zgromadzonych w OFE - członek Funduszu, czyli ubezpieczony, czy też państwo. "Może to leży pośrodku" - zastanawiał się.

Prowadzona przez prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego sprawa to ostatnia, którą Trybunał będzie mógł rozpatrzyć w obecnym składzie. W piątek 6 listopada wygasają bowiem kadencje trojga sędziów TK: Marii Gintowt-Jankowicz, Wojciecha Hermelińskiego i Marka Kotlinowskiego. Czy do tego dnia można spodziewać się orzeczenia - zdecyduje TK

_ _ _ _ _

PAP
Dowiedz się więcej na temat: OFE | fundusze emerytalne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »