Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Jak wejść do strefy euro i sobie nie zaszkodzić

Temat wejścia do strefy euro wrócił kilka dni temu, po niefortunnej wypowiedzi Martina Schulza, przewodniczącego PE, zapowiadającego wejście Polski do eurozony w 2015 r. Zgodnie z Traktatem Akcesyjnym, do strefy euro wejść musimy i tylko ustalenie daty leży w naszej gestii. Badanie Instytutu Ekonomicznego NBP wskazało, że możemy to osiągnąć bez gospodarczej huśtawki jakiej doświadczały inne kraje.

Obserwator Finansowy: Przypuśćmy, że strefa euro rozwiązuje swoje problemy i przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty staje się realną perspektywą. Na co należy zwrócić szczególną uwagę podczas podejmowania decyzji?

Dr Michał Brzoza-Brzezina: Trzeba uważać aby nie dopuścić do przegrzania koniunktury. Takie zjawisko miało miejsce w biedniejszych krajach, takich jak Grecja, Portugalia czy Hiszpania, które wstąpiły do strefy euro. Ten sam proces miał miejsce w krajach, które nie weszły, lecz tylko związały się z euro - Litwie, Łotwie i Estonii.

Reklama

Razem z Marcinem Kolasą i Pascalem Jacquinotem przeprowadził pan badanie: Can we prevent boom-bust cycles during euro area accession?, by sprawdzić czy podobny scenariusz grozi Polsce.

- Tak. Wykorzystaliśmy model makroekonomiczny gospodarki światowej znany już wcześniej z literatury, ale dostosowaliśmy go tak, żeby były w nim odzwierciedlone pewne szczególne cechy polskiej gospodarki.

Porozmawiajmy bliżej o tym modelu. Jest to model klasy DSGE, dynamiczny stochastyczny model równowagi ogólnej. Co to właściwie znaczy?

- Modele DSGE to modele, które mają mikroekonomiczne podstawy. Oznacza to, że zachowanie gospodarki jako całości jest pochodną interakcji między podmiotami, które w tym modelu funkcjonują. Każdy z tych podmiotów działa według określonego schematu - ma cel, który chce zrealizować w ramach ograniczeń, jakim podlega. W modelu mamy więc gospodarstwa domowe, których członkowie pracują i wydają pieniądze. Mamy firmy, które produkują dobra. Jest rząd, który świadczy usługi publiczne, i bank centralny który prowadzi politykę pieniężną. Każdy z tych podmiotów ma swój cel - gospodarstwa domowe chcą konsumować jak najwięcej dóbr finalnych. Firmy maksymalizują zyski sprzedając swoje produkty, w kraju lub na eksport. Rząd stara się zachować ustalony poziom długu publicznego do PKB, a bank centralny ustala krótkoterminową stopę procentową, tak żeby inflacja wracała do założonego celu. Podmioty mają też swoje ograniczenia - gospodarstwa domowe mogą wydawać tyle, ile zarabiają w pracy lub jako właściciele firm (w tym wypadku czerpią dochody z "wynajmowania" kapitału fizycznego firmom i z dywidend). Niektóre gospodarstwa domowe mają również dostęp do rynku finansowego, co oznacza że mogą pożyczać i się zapożyczać. Firmy potrzebują pracowników i kapitału. Rząd finansuje się z emisji obligacji i podatków.

To wszystko są oczywiste stwierdzenia. Pożytek z modelowania polega więc na tym, że...

- Wszystkie te zależności są opisane równaniami matematycznymi. Dzięki temu możemy sprawdzić i ilościowo opisać co stanie się kiedy zmienimy jeden lub więcej parametrów.

Co stanie się więc gdy Polska wejdzie do strefy euro?

- Założyliśmy, że w tym wypadku krótkoterminowe stopy procentowe w Polsce spadną do poziomu wyznaczonego przez Europejski Bank Centralny oraz że z powodu spadku ryzyka kursowego obniży się premia dla inwestycji w polskie obligacje. W efekcie spadną też stopy długoterminowe. Wówczas gospodarstwa domowe i firmy zwiększają wydatki. Gospodarka wchodzi w fazę boomu - rosnących inwestycji, konsumpcji i podaży kredytu. Potem rośnie poziom cen w kraju. Spada siła nabywcza gospodarstw domowych i firm, zmniejsza się popyt krajowy. Przy sztywnym kursie złotego wyższe ceny podważają konkurencyjność eksportu. Wzrost zadłużenia zagranicznego powoduje zmniejszenie zaufania inwestorów do kraju i wzrost długoterminowych stóp procentowych. To jest początek fazy kurczenia się gospodarki.

Czy można temu zapobiec?

- Nasze badanie wskazuje, że można. Sprawdzaliśmy cztery scenariusze: rewaluację złotego, podniesienie podatku od dochodów z pracy na dwa lata, podniesienie VATu na dwa lata i zacieśnienie fiskalne. Każde z tych rozwiązań ma swoje minusy, ale generalnie pozwalają one wygładzić cykl koniunkturalny po przyjęciu wspólnej waluty - obniżyć szczyt, ale i podwyższyć dno cyklu.

Prześledźmy co dzieje się kiedy przed akcesją wzmocnimy kurs złotego.

- Gdy złoty się umacnia, spada eksport. Kiedy spadek stóp procentowych zaczyna nagrzewać gospodarkę i rośnie popyt zmniejszamy jedno z jego źródeł - popyt zagranicy na nasze towary. Te dwa przeciwstawne ruchy się częściowo kompensują. A jeśli gospodarka się nie przegrzewa to potem nie wchodzi również w fazę spowolnienia.

A co stanie się w wypadku podniesienia podatku dochodowego?

- Gospodarstwa domowe zarabiają mniej. Spada popyt wewnętrzny i w ten sposób nie dopuszczamy do niestabilnego boomu.

Jak dokładnie działa ten mechanizm? Widać, że nie opiera się na symplicystycznym założeniu, że chodzi tu tylko o to, że pieniądze ściągnięte w postaci podatków wydaje teraz rząd.

- Rzeczywiście. Model pokazuje, że następuje spadek popytu, czego by nie było gdyby tylko rząd wydawał teraz to co wcześniej wydawali podatnicy. Ale trzeba pamiętać, że ludzie są odstraszani wyższymi podatkami i mniej pracują. Nie jest też oczywiste, że rząd od razu wyda wszystkie dodatkowe wpływy.

Scenariusz, który teraz omawiamy zakłada podwyżkę PIT o 9 pkt proc. na dwa lata. Model sugeruje, że spowolni ona wzrost gospodarczy o około 1 pkt proc. Wydaje się że to jest bardzo łagodna reakcja na tak wielką podwyżkę. Ten wniosek opiera się na modelu, który zakłada m.in., że pracownicy są niemobilni - nie mogą wyjechać do innego kraju podczas gdy wiemy, że emigracja zarobkowa jest jedną z najważniejszych charakterystyk polskiego rynku pracy. Może panów model nie jest wystarczająco podobny do rzeczywistości?

- Model, nad którym pracowaliśmy jest bardzo duży. Samo dostosowanie go do polskich warunków trwało kilka miesięcy a zbudowanie podstawowego modelu zapewne kilka lat. Mimo to, jak widać, łatwo jest znaleźć istotną lukę, zapewne nie jedyną. Gdybyśmy próbowali uzupełniać wszystkie tego rodzaju luki, to byśmy nigdy tego modelu nie zbudowali, a gdybyśmy zbudowali, to nigdy byśmy nie zrozumieli co w tym modelu się dzieje. Cała przyjemność dyskusji naukowej polega na tym, że znajduje się tego typu luki, bada się jak są one ważne. Na przykład buduje się modele, które są prostsze pod innymi względami, ale uwzględniają interesujące nas zjawiska - choćby problem migracji. Zgadzam się, że bardzo wysoka podwyżka podatków może być przyczyną emigracji. Generalnie odrzucamy to rozwiązanie. Ono jest dość efektywne, jeśli chodzi o tłumienie niestabilnego boomu, ale absolutnie nierealistyczne w praktyce.

A jaki jest wpływ podwyżek podatków na rentowności obligacji?

- Takiej bezpośredniej zależności nie ma w modelu. Jest jedynie pośredni wpływ przez reakcję banku centralnego i zmianę stóp procentowych.

Nie pytam o ten aspekt bez powodu. W ubiegłym roku mieliśmy wyjątkowo wiele okazji obserwować reakcję rynków finansowych na podwyżki podatków. Okazuje się, że rentowności obligacji skarbowych gwałtownie szły do góry. Tak było po 11 sierpnia we Włoszech po ujawnieniu planu ratunkowego przez ministra finansów Tremontiego i po przegłosowaniu ratunkowego budżetu w Portugalii 30 listopada. Czy można to interpretować jako sensowną odpowiedź rynków, które widzą zmniejszający się strumień dochodów z podatków w przyszłości, co oznacza większe problemy z obsługą długów?

- Nie sądzę. Wiele rzeczy może się dziać jednocześnie. Jednego dnia jest ogłoszenie pakietu oszczędnościowego zakładającego podwyżki podatków, ale parę godzin później rynki finansowe stwierdzają, że to nie jest wiarygodny program i mamy wzrost rentowności. Odnoszę wrażenie, że w działaniu rynków finansowych jest obecnie sporo paniki. Podniesione przykłady to wybuchy paniki związanej z groźbą niewypłacalności. My takich przypadków nie rozpatrujemy. Zajmujemy się stabilnym krajem, który chce się chronić przed niestabilnym boomem.

Czy jest możliwe powstrzymanie niestabilnego boomu za pomocą narzędzi innych niż makroekonomiczne np. surowym nadzorem bankowym, który będzie spowalniać akcję kredytową - np. wymagając 30 proc. wkładu własnego przy kredycie hipotecznym.

- To bardzo ciekawy problem. Z kolegami pracuję nad badaniem, które ma na to pytanie odpowiedzieć. Wydaje się, że aby ten system zadziałał musiałyby być spełnione dwa warunki. Po pierwsze polityka regulacyjna musi być lokalna, to znaczy, że dotyczy Polski, a nie całej strefy euro. Po drugie, nie ma arbitrażu regulacyjnego czyli wykorzystywania faktu łagodniejszych przepisów za granicą. Wydaje się, że to mogłoby zadziałać, ale oczywiście pozostawiam bez odpowiedzi pytania - kto miałby to robić, czy to jest zgodne z prawem unijnym, itd.

Czy panów artykuł jest nadal aktualny? Nie chodzi mi tutaj o to, że pogorszyła się sytuacja w strefie euro i wejście Polski jest odsunięte w przyszłość. Może niestabilny boom wynikał z tego, że inwestorzy wierzyli, że kryteria z Maastricht będą wdrożone, a jeśli nie, to kraje pogrążone w kłopotach zostaną wyratowane przez instytucje międzynarodowe takie jak KE, MFW lub EBC. Dziś sytuacja jest inna.

- Rzeczywiście, rynki finansowe widzą dziś, że nie wszystkie kraje strefy euro powinny mieć prawie takie same długoterminowe stopy procentowe. Niemniej nawet przy wyższych nominalnych stopach procentowych stopy realne mogą być w kraju ubogim niższe ze względu na to, że mniej rozwinięte kraje równają do europejskiego poziomu cen. Poza tym długoterminowe stopy procentowe dotyczą długu sektora publicznego, ale niestabilny boom ma miejsce przede wszystkim w sektorze prywatnym. Żeby go stłumić oprocentowanie kredytów dla sektora prywatnego np. hipotecznych w Grecji powinno być wyższe niż w Niemczech. Dlatego uważam, że wydarzenia minionego roku zmniejszyły ryzyko wystąpienia niestabilnych boomów, choć nie wyeliminowały ich całkowicie.

Rozmawiał Krzysztof Nędzyński

Dr Michał Brzoza-Brzezina jest dyrektorem Biura Badań Stosowanych w Instytucie Ekonomicznym w Narodowym Banku Polskim. Nietechniczny opis omawianego badania: Can we prevent boom-bust cycles during euro area accession? można znaleźć w jego książce pt.: "Polska polityka pieniężna. Badania teoretyczne i empiryczne", Warszawa 2011

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »