Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Trzeba więc poczekać do środy

Unii Rynki pozytywnie zareagowały na szczyt Unii Europejskiej i eurolandu w Brukseli. Jak zaznaczył w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Jacek Adamski, dyrektor departamentu ekonomicznego PKPP Lewiatan, w odróżnieniu od tego co się działo przez ostatnie dwa tygodnie, na rynkach zapanował optymizm.

Kursy akcji rosną, euro się umacnia, a tak naprawdę na razie nie ma żadnego ustalenia. Wiadomo jednak, że w kilku przynajmniej dzidzinach w ciągu następnych dwóch szczytów rozwiązania będą przyjęte. Trzeba więc poczekać do środy wieczór. Jeśli chodzi o Grecję, to - według Jacka Adamskiego - przyjęta będzie formuła bankructwa bez formalnego ogłoszenia bankructwa. Będzie się odbywała dobrowolna wymiana dotychczasowych obligacji greckich na nowe ze stratą 20 - 40, a zdaniem niektórych nawet 60-ciu procent.

Nie wiadomo jednak czy sektor prywatny zgodzi się na poniesienie takich strat. Zdaniem Jacka Adamskiego najprawdopodobniej przyjęty zostanie program finansowania Grecji aż do roku 2020. Trudno się bowiem spodziewać, że Grecja szybko uzyska dostęp do rynków finansowych. Ekonomista zwrócił też uwagę, że należy się też spodziewać powołania nowego eurokomisarza wyłącznie do spraw dyscypliny w strefie euro a także wzmocnienia kapitałowego banków. Najważniejszym jednak problemem jest teraz zwiększenie funduszu europejskiej stabilizacji(EFSF). Szczególnie niechętne temu są Niemcy. Według Jacka Adamskiego w momencie, gdy Unia będzie mocno zaangażowana w ratowanie stabilności finansowej, mniej środków pozostanie na budżet 2013-2020, który jest obecnie negocjowany. Środki przeznaczane na fundusze strukturalne mogą więc być więc sporo mniejsze niż oczekuje Polska.

Reklama

Drugą konsekwencją jest to, iż coraz wyraźniej możemy mówić o tworzeniu się Europy dwóch prędkości. Do strefy euro, która będzie miała wspólne zarządzanie finansami naszemu krajowi jest jeszcze daleko - zaznaczył Jacek Adamski.

_ _ _ _ _ _

W Czechach kolejny już zgrzyt w koalicji

Tym razem powodem jest wypowiedź szefa dyplomacji na temat stanowiska premiera wobec przyjęcia euro przez Czechów. Książę Karel Schwarzenberg, znany z ciętego języka, ostro zareagował na wypowiedź premiera Petra Neczasa o konieczności rozpisania ogólnokrajowego referendum w sprawie przyjęcia euro. "Słowa premiera zostaną odebrane przez unijnych partnerów jako wypięcie na nich tylnej, mniej szlachetnej części ciała" - skomentował sposobem sobie własnym wypowiedź premiera.

Proeuropejski minister Schwarzenberg, który jest liderem konserwatywnego koalicyjnego ugrupowania TOP 09, dodał również, że stanowisko premiera spowoduje utratę prestiżu za granicą. "Kto chce być w dobrym towarzystwie, musi w nim być na dobre i na złe" - oświadczył minister. Propozycja referendum jest - zdaniem czeskich politologów - nagłą i nieprzemyślaną reakcją premiera na ostatnie sondaże. Wskazują one, że teraz Czesi są przeciwko przyjęciu waluty europejskiej.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt unii europejskiej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »