Podatnicy są ostatnią deską ratunku

W czasie trwogi na rynku i w sektorze finansowym państwo i podatnicy są ostatnią deską ratunku - twierdzi Jan Krzysztof Bielecki.

Wolny rynek zafundowałby depresję

- Gdybyśmy chcieli pozwolić wyłącznie siłom rynkowym rozwiązać takie napięcia w systemie, to spirala upadłości musiałaby przerodzić recesję, w co najmniej wielką depresję - powiedział Bielecki.

Zdaniem byłego premiera, w ciężkich czasach wszędzie wkracza polityka, rządy i ministrowie zaczynają interweniować, ujawniają się napięcia pomiędzy krajami co do rozłożenia kosztów interwencji, zaczyna się dyskusja o warunkach rekapitalizacji instytucji finansowych.

- Do dyskusji włączają się parlamenty i komisje nadzoru. Są publiczne przesłuchania i powstaje presja na nowe regulacje. A równocześnie jest ta gorączkowa próba znalezienia kapitału. Nawet kapitału państwowego z krajów o niekoniecznie najlepszej reputacji - stwierdził były polski premier.

Reklama

Zdaniem Bieleckiego, przed polską gospodarką jest wiele wyzwań, ale w tej chwili najważniejsze jest poprawienie równowagi sektora finansów publicznych. Jako inne pilne działania wskazał zwiększenie konkurencyjności polskich firm czy dokończenie prywatyzacji.

Z kolei do największych wyzwań w następnej dekadzie Bielecki zaliczył: przestawienie systemu i funkcjonowania edukacji oraz administracji, zmianę postaw w biznesie na bardziej kreatywne, umiejętność działania wspólnego.

OFE do odstrzału?

Pytany, dlaczego polska gospodarka nawet przy 4 proc. wzrostu gospodarczego nie jest w stanie zmniejszać ciężaru zadłużenia publicznego, Jan Krzysztof Bielecki wyjaśnił, że z 8 proc. deficytu budżetowego równowartość 6 pkt. proc. PKB generuje sam system emerytalno-rentowy.

- W tym transfery do OFE kosztują nas rocznie 36 mld złotych, czyli 2,4 punktu procentowego PKB. Pamiętajmy także o wydatkach związanych z projektami unijnymi. Zasada z nimi jest taka, że najpierw trzeba wyłożyć własne środki, a Unia zwraca dopiero po realizacji. A teraz mamy właśnie apogeum tych wydatków - powiedział.

W jego opinii bez zmiany dotyczącej OFE rząd może zapanowałby nad finansami publicznymi, ale problem polega na tym, że dzisiaj nie wiemy, jaka będzie jutro sytuacja na rynkach finansowych.

MFW, bądź co bądź strażnik wiarygodności finansowej w świecie, rekomendował nam schodzenie z poziomem długu publicznego o 1 pkt. proc. rocznie. Po wprowadzeniu reguły wydatkowej mamy nawet więcej. Dokładając zmiany w OFE schodzimy o kolejne 1,2 proc. rocznie - dodał.

Balcerowicz ma rację?

Odnosząc się do propozycji prof. Leszka Balcerowicza, który mówi o konieczności zmniejszenia innych wydatków, włączenie mundurówek do powszechnego systemu emerytalnego, zrównania wieku emerytalnego, zmniejszenia ulgi i zasiłków, Bielecki przyznał, że trzeba to zrobić.

Trzeba też wprowadzić rachunkowość dla gospodarstw w rolnictwie. Wszystko to są pozycje po kilkaset milionów złotych, a tu potrzeba miliardów. I rząd to robi, w swoim tempie, w dialogu społecznym, a nie metodą szokową, bo te czasy już minęły. Jestem przekonany, że przed wyborami będziemy mieli uporządkowaną kwestię emerytur służb mundurowych - zaznaczył były polski premier.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Bielecki | deski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »