Widmo głodowej emerytury zaczyna straszyć Polaków

Polacy zaczynają rozumieć, że bez dodatkowych oszczędności, po przejściu na emeryturę ich poziom życia dramatycznie spadnie. Coraz więcej osób przynajmniej deklaruje, że odkłada pieniądze na przyszłość.

Wygląda więc na to, że symulacje wysokości emerytury jaką dostajemy z ZUS działają jak zimny prysznic i zaczynamy poważnie zastanawiać się z czego będziemy żyć po zakończeniu aktywności zawodowej. Bo nie ma się co dziwić, że większości z nas trudno sobie wyobrazić, że trzeba będzie przeżyć za 1/3 otrzymywanego dziś wynagrodzenia. Efekt?

Jak pokazuje badanie Nationale-Nederlanden "Dojrzałość finansowa Polaków 2017" przygotowane na podstawie badania GfK, z myślą o emeryturze pieniądze odkłada dziś 43 proc. respondentów.

Reklama

Wraz ze zbliżaniem się do wieku emerytalnego ich liczba rośnie. Aż dwie trzecie osób w wieku 45-50 lat deklaruje, że oszczędza na emeryturę. Jak się okazuje zaskakująco odpowiedzialni i dalekowzroczni są młodzi Polacy, którzy dopiero co weszli na rynek pracy. Jedna trzecia osób w grupie wiekowej 25-29 lat również deklaruje, że odkłada na ten cel.

Symulacje emerytury mobilizują do oszczędzania

- To naturalne, że w miarę zbliżania się do emerytury, coraz bardziej zaczynamy troszczyć się o jej wysokość. Jednocześnie jednak to mniej efektywne niż rozpoczęcie odkładania nawet małych kwot już za młodu. Dlatego to, że aż jedna trzecia młodych oszczędza na ten cel trzeba uznać za bardzo pozytywny objaw. To przeczy powszechnym narzekaniom na życie chwilą i beztroskość millenialsów - podkreśla Michał Nestorowicz, dyrektor ds. badań i analiz w Nationale-Nederlanden.

To jednak oznacza, że wciąż gros Polaków zaczyna oszczędzać na zapewnienie godziwego życia na starość zdecydowanie za późno. Jak głosi ludowa prawda "lepiej późno niż wcale", ale to z kolei oznacza, że zaczynając oszczędzać w wieku np. 50 lat, trzeba odkładać naprawdę duże kwoty. Jednocześnie blisko połowa ankietowanych potwierdziła, że zamiast oszczędzać, chętniej wydaje pieniądze na codzienne przyjemności.

A dane GUS wyraźnie pokazują, że poprawia się sytuacja materialna wszystkich grup społeczno-ekonomicznych gospodarstw domowych w Polsce. Tylko w ubiegłym roku dochód rozporządzalny na osobę wzrósł o 7 proc. Jednocześnie rozbuchana konsumpcja pokazuje, że coraz większa grupa bez większego problemu mogłaby zamiast kolejnego telewizora czy nowszej wersji smartfona, bez większych wyrzeczeń, przeznaczyć porównywalną kwotę na swoje oszczędności emerytalne.

Na nowszy model telewizora czy raczej na emeryturę?

Na pewno w zwiększaniu oszczędności pomogłyby większe zachęty podatkowe ze strony państwa. Badania pokazują też, że wtedy skłonność do dobrowolnego oszczędzania na emeryturę znacznie by wzrosła. Obecnie obowiązujące zachęty są za małe i tylko niewielka grupa Polaków założyła dobrowolne emerytalne konta. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że takie konta ma 1,5 miliona z nas. Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) założyło 902 tys. osób, a na koniec ubiegłego roku było na nich 6,7 mld zł. Drugi typ kont czyli Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego ma 643 tys. osób - zgromadzono na nich niewiele ponad 1 mld zł.

Jednocześnie z badania Nationale-Nederlanden wynika, że co drugi Polak deklaruje, że śledzi plany rządowe dotyczące systemu emerytalnego.

mn

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polacy | emerytura | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »