Start-upy i innowacje w Izraelu - cud czy wieloletnia strategia? Czego Polska może się nauczyć od Izraela?

Od lat Izrael rozwija się mimo przeciwności, a może właśnie dzięki nim.

Państwo założone przynajmniej w połowie na pustyni, otoczone przez nieprzyjaznych sąsiadów, pozbawione w zasadzie surowców naturalnych i z rozbudowaną biurokracją stało się światowym liderem w dziedzinie innowacji i technologii. Bo wykorzystuje to co ma najcenniejszego - kapitał ludzki.

Nikt nie wydaje tyle na świecie na innowacje co Izrael. To 4,3 proc. produktu krajowego brutto. Niewiele mniej poświęca Korea Południowa a Polska tylko 1 proc. PKB. Niewielkie państwo nad Jordanem zostało też uznane przez Światowe Forum Ekonomiczne za trzeci po Szwajcarii i USA najbardziej innowacyjny kraj na świecie. A to z kolei przekłada się na 16 najbardziej konkurencyjną gospodarkę globu. Dla porównania nasz kraj sklasyfikowany został w zeszłym roku na 39 miejscu. Izrael jest od nas lepszy we wszystkich z kluczowych kategoriach. Najbardziej jednak odstajemy w innowacjach, zróżnicowaniu modeli biznesowych i umiejętności adaptacji innowacji (tzw. gotowość technologiczna).

Reklama

Prowadzenie biznesu w Izraelu nie jest jednak wcale takie proste - to jeszcze jedna bariera do pokonania. Według rankingu Doing Business Banku Światowego Polska zajmuje pod względem łatwości prowadzenia biznesu 27, a Izrael dopiero 54 miejsce (głównym problemem są regulacje podatkowe i rządowa biurokracja), jednak wyraźnie nas dystansuje pod względem warunków rozpoczęcia działalności gospodarczej. Stąd kraj Dawida słynie z działalności młodych firm i może być uznany za światową stolicę start-upów. Tutaj liczba takich firm w stosunku do wielkości populacji jest rekordowa na świecie. Nie bez przyczyny więc międzynarodowym bestsellerem dziewięć lat temu była książka start-up Nation - naród start-upów. Taka nazwa znajduje odzwierciedlenie w statystyce. Od początku tego wieku w Izraelu powstało takich podmiotów około 12 tysięcy (600-800 rocznie), choć dziś działa ich ok. 7000, ale tylko niecałe 3 proc. z nich generuje przychody w wysokości minimum 100 mln dolarów rocznie. Trzy takie firmy uzyskały status tzw. jednorożca - tj. prywatnej firmy wartej przynajmniej 1 miliard dolarów.

W tym roku sukces osiągnął start-up OrCam oferujący rewolucyjne rozwiązanie w postaci okularów dla niewidomych. Urządzenie czyta teksty i kody kreskowe a również rozpoznaje twarze przekazując informacje głosowe poprzez słuchawkę w uchu użytkownika. Firma zebrała od inwestorów ponad 130 mln dolarów, a jej potencjał rynkowy jest ogromny. Jej założyciel Ziv Aviram planuje wejście na amerykańską giełdę, ale zysków spodziewa się dopiero w przyszłym roku. Wiele innych młodych przedsiębiorstw zamierza przenieść firmy na duży i chłonny rynek jakim są Stany Zjednoczone. Stąd gdyby uwzględnić w liczbie prowadzonych przez Izraelczyków jednorożców te z USA to byłoby ich łącznie przynajmniej dziesięć. Alternatywną opcją jest sprzedaż biznesu amerykańskiej korporacji. Największą pod tym względem transakcją było przejęcie w zeszłym roku przez Intela izraelskiej firmy z branży autonomicznych aut Mobileye za rekordową w historii kraju kwotę 15,3 mld dolarów. Co ciekawe globalny gigant przeniósł do Izraela cały dział związany z sektorem autonomicznego transportu, bo sektor ten jest tu mocno rozwinięty (produkcja sensorów, radarów i czujników, rozwiązań opartych o sztuczną inteligencję) i reprezentowany przez wiele start-up-ów.

Generalnie, z uwagi na rozwinięte środowisko innowacyjne Izrael stosunkowo łatwo przyciąga zagranicznych inwestorów. Intel, największy pracodawca, jest obecny od 1974 roku. Działają inni giganci technologiczni jak Google, Microsoft, Facebook, Apple, Oracle, Cisco, Verizon, Yahoo i IBM. Oblicza się, że około 250 firm zagranicznych ma tu swoje laboratoria łącznie z Huawei i Samsungiem. Dzięki temu powstały tu takie wynalazki jak procesory klasy Pentium, przenośna pamięć USB i funkcja sugestii w wyszukiwaniach Google. Inwestorami wykładającymi kapitał na rozwój start-up-ów są międzynarodowe fundusze venture capital. W roku 2016 wsparli oni młode firmy kapitałem w rekordowej wysokości 4,8 mld dolarów. Zaledwie kilka krajów na świecie może pochwalić się takim wynikiem, a w przypadku Polski może on być na razie tylko przedmiotem marzeń. Jest to również skutkiem długofalowej polityki rządu rozpoczętej przed ponad 20 laty. Program Yozma, zaoferował inwestorom ulgi podatkowe, a start-up-om podwojenie pozyskanego kapitału. W tym czasie sfinansowano rozwój ponad tysiąca firm, a wartość inwestycji wzrosła ponad osiemdziesięciokrotnie. Ponadto powstało wiele krajowych, prywatnych funduszy VC, które wyłożyły w ciągu ostatnich trzech lat 3,9 mld dolarów - w Polsce takich funduszy, poza rządowymi, praktycznie nie ma.

Konsekwencją rozwoju sektora technologicznego jest wysoki udział dóbr przemysłowych i z zaawansowanym wkładem myśli technicznej w izraelskim eksporcie (ponad 40 proc.), który łącznie w roku 2017 przekroczył równowartość 100 mld dolarów - to nieco niż połowa mniej od wielkości polskiego eksportu, przy 4,5 krotnie mniejszej liczbie ludności. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że niewielka gospodarka izraelska, o małym rynku wewnętrznym ma znacznie większą skłonność do eksportu - większość innowacji i produktów powstaje tu od razu z myślą o rynku międzynarodowym. Wielu też małym firmom technologicznym bardziej opłaca się pracować dla zagranicznych kontrahentów niż ubiegać o licencje do sprzedaży na rynku wewnętrznym.

Kluczowymi, najwcześniej ukształtowanymi obszarami izraelskich innowacji są nasycone technologią rozwiązania związane z uprawą roślin w warunkach pustynnych (tzw. agritech) i gospodarką wodną. Działa w nich około 400 start-upów. Zajmują się tzw. smart farming, który ma za zadanie pomagać rolnikom podejmować decyzje w oparciu o big data i analitykę predyktywną (firmy Taranis, Prospera, Cropx), robotyką znajdująca zastosowanie w uprawach szklarniowych, czy technologią zarządzania wodą (tzw. watertech). Izrael ma światowej klasy systemy odsalania wody i jest jej eksporterem między innymi do pobliskiej Jordanii. Znana na całym świecie jest izraelska metoda irygacji kropelkowej doskonale sprawdzająca się na obszarach z deficytem wody, którą wdrożyła powstała już w 1965 roku firma Netafim.

Od kilku lat wiodącym obszarem innowacji jest sektor technologii finansowych fintech. Wiele izraelskich fintechów stało się światowymi liderami w swojej dziedzinie, np.: Actimize (walka z wyłudzeniami w sieci), FundTech (bankowość transakcyjna), Trusteer (walka z cyberprzestępczością), Personetics (sztuczna inteligencja i analityka predyktywna dla bankowości). W firmy z sektora fintech inwestują nie tylko fundusze wysokiego ryzyka, ale także tradycyjne instytucje finansowe jak Citibank, Barclays, JPMorgan Chase, Visa, MasterCard, szwajcarski UBS i brytyjski HSBC.

Innowacje i kreatywność w Izraelu to jednak nie tylko start-upy. Powstają one w sektorze wojskowym, środowisku naukowym, a nawet w kibucach. Siły Obrony Izraela (IDF), a szczególnie jednostki wywiadowcze są kuźnią nowoczesnych technologii i praktyczną szkołą życia dla przyszłych start-up-owców, z których wielu staje się milionerami. Na przykład weteran jakim jest Gil Shwed rozwinął w czasie służby rozwiązania typu firewall, by obecnie prowadzić światowej klasy firmę z dziedziny cyberbezpieczeństwa - Check Point (majątek 2,8 mld dol.) Podkreśla on kreatywny klimat rozwoju technologii w armii, oparty praktycznie na braku hierarchii, zachęcaniu do eksperymentowania, a nawet ponoszenia porażek, co bardzo przypomina sposób funkcjonowania młodych firm. Z kolei specyfiką badań i rozwoju na izraelskich uczelniach jest mierzenie efektywności naukowców nie tylko liczbą cytowań, ale uzyskanych patentów. Co więcej, mimo że te ostatnie pozostają własnością uczelni czy ośrodków naukowych badacze i twórcy patentów otrzymują 60 proc. dochodów z nich płynących. Uczelnie zakładają także firmy technologiczne, takie jak Yissum, należącą do Hebrajskiego Uniwersytetu w Jerozolimie, która ma na koncie ponad 9300 patentów i 2 mld dol. rocznego dochodu z umów licencyjnych, którego znaczna część z kolei przeznaczana jest na zatrudnianie światowej klasy naukowców i wyposażenie laboratoriów.

Nośnikami zaawansowanych technologii są kibuce, do niedawna kojarzone głównie z rolnictwem, w których żyje około 120 tys. osób. Działają one w dalszym ciągu wg głównej idei: pieniądze są wspólnie zarabiane i wydawane. Kibuc Ketura usytuowany na północ od Eilatu, miejsce życia i pracy emigrantów z Ameryki, Europy, Australii i Nowej Zelandii powołał firmę Arava Power, która produkuje i sprzedaje energię elektryczną w oparciu o pola fotowoltaiczne. Podpisał też umowę z brytyjską firmą JCA dotyczącą wspólnej uprawy mikroalg, które są źródłem najmocniejszego znanego antyokcydanta, składnika zdrowej żywności dystrybuowanego w wielu krajach świata. Kibucnicy specjalizują się także w konstrukcji pustynnych domów pasywnych (przy użyciu błota), które minimalizuję zużycie energii, głównie dla celów klimatyzacji. Inne kibuce wykorzystują takie konstrukcje do tworzenia inkubatorów dla izraelskich start-up-ów - patronuje temu powstała w 2015 roku fundacja SouthUp.

Większość gospodarki izraelskiej nie kręci się jednak wcale wokół technologii i start-up-ów, co angażuje 10 proc. zatrudnionych. Izrael to kraj kontrastów, w którym mieszka 30 proc. ludzi urodzonych gdzie indziej, co akurat dobrze wpływa na kreatywność. Są jednak społeczności w dużym stopniu wyłączone z rynku pracy - należą do nich przede wszystkim ortodoksyjni Żydzi, tzw. haredim (7 proc. populacji) poświęcający się wyłącznie studiowaniu Tory i Arabowie (21 proc.), z których większość ma zbyt niskie kwalifikacje. Grupy te utrzymują się z zasiłków wypłacanych przez państwo i z pracy dorywczej (żony haredim), a dodatkowym problemem jest wysoki przyrost naturalny w tych społecznościach.

Kreatywność i innowacje w Izraelu mają swoją specyfikę i są pochodną ukształtowanej w młodym państwie mentalności. Polityka innowacyjna prowadzona jest od ponad 30 lat. Jeśli Polska miałaby nauczyć się od Izraela czegoś w dziedzinie innowacji to chyba najbardziej wytrwałości, stawiania na narodowe specjalizacje, rozwijania i pozyskiwania talentów (również międzynarodowych) oraz nie unikania porażek, na których można się uczyć. Niby proste, ale ciągle niewielu państwom ta sztuka się udaje.

Pobierz za darmo program PIT 2017

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: innowacje | start | Polska | Izrael
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »