Branża spożywcza walczy o nasze portfele

Przemysł spożywczy w Polsce to potężna branża. Na żywność i napoje wydajemy niemal co czwartą zarobioną złotówkę. Część z tych pieniędzy idzie na nieprzetworzone artykuły rolne, ale większość zasila dochody branży przetwórstwa rolno-spożywczego.

Nic więc dziwnego, że zażarcie walczy ona o nasze portfele.

Udział przetwórstwa spożywczego w gospodarce najłatwiej zmierzyć wielkością produkcji sprzedanej w odniesieniu do produkcji sprzedanej całego polskiego przetwórstwa przemysłowego. W 2017 roku było to 18,5 proc. Rok wcześniej, za który mamy już pełne dane GUS, produkcja sprzedana artykułów spożywczych przekroczyła 187 mld zł, a dodatkowo napojów - 18,5 mld zł.

- W ostatnich trzech latach widać niewielki wzrost udziału przetwórstwa rolno-spożywczego lecz długoterminowo jest on w miarę stabilny i waha się od 18 do 19 proc. To stale spory udział - mówi Interii analityk PKO Banku Polskiego Mariusz Dziwulski, który zajmuje się tym sektorem.

Reklama

Z lotu ptaka

Przyjrzyjmy się na chwilę branży produkcji żywności w Polsce z lotu ptaka. Jej przedstawiciele mówią jednym głosem - w pierwszej dekadzie tego wieku sektor przeszedł okres rozbudowy mocy produkcyjnych i "domknął" lukę technologiczną, jaka dzieliła polskie firmy od zachodnimi koncernów spożywczych. Więc pod tym względem nie ustępujemy już nikomu.

Firmy przetwórcze, mając wysokie moce produkcyjne spotykają się z coraz bardziej świadomym i wymagającym konsumentem. Żadnego towaru nie da się już sprzedać "na pniu", a niska cena - choć wciąż jesteśmy społeczeństwem wrażliwym na ceny - już nie zawsze przesądza o powodzeniu sprzedaży.

Przy produkcji artykułów spożywczych i napojów pracuje w sumie blisko 400 tys. osób, czyli bez mała 18 proc. zatrudnionych w całym przetwórstwie przemysłowym i w ten sposób branża ta jest jednym z największych polskich pracodawców. Dużych pracodawców jest jednak stosunkowo niewielu - najwięcej jest małych, a zwłaszcza firm mikro.

W sumie w Polsce artykuły spożywcze produkuje ponad 15 tys. przedsiębiorstw, a napoje ponad 600 producentów. Spośród nich - odpowiednio - blisko 10 tys. i ponad 400 to mikrofirmy, zatrudniające mniej niż 10 osób. Z pozostałych ok. 5 tys. producentów artykułów spożywczych ponad jedną piąta stanowią firmy małe.

Niemal dokładnie połowę wartości produkcji sprzedanej branży przetwórstwa spożywczego wytwarzają 133 duże firmy, które zatrudniają w sumie ok. 100 tys. osób. W branży napojów połowę rynku zagarnęło pięciu największych producentów.

Przemysł spożywczy nie płaci

W niepamięć odeszły czasy, gdy praca rzeźnika była w cenie. Przemysł spożywczy nie płaci szczodrze. Niemal dwie trzecie zatrudnionych w branży spożywczej zarabiało w 2016 roku nie więcej niż 3,5 tys. zł brutto miesięcznie. Przypomnijmy, że przeciętne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wynosiło wówczas nieco ponad 4 tys. zł.

Przemysł ten charakteryzuje się natomiast lepszą od przeciętnej w polskim przetwórstwie przemysłowym wydajnością pracy. Jeśli zmierzyć ją wartością produkcji sprzedanej na zatrudnionego, to wynosiła w 2016 roku 500 tys. zł. To znaczy, że w branży - było to jednak niemal dwa lata temu - istniał margines na wzrost wynagrodzeń. Ale znajdujące się w stosunkowo dobrej sytuacji zakłady spożywcze zderzyły się - tak jak cała polska gospodarka - z brakiem rąk do pracy i wzrostem jej kosztów. Stąd wynikają ważne dla branży poważne konsekwencje.

Zanim o nich powiemy, przyjrzyjmy się jeszcze historii tego sektora w latach po wejściu do Unii, kiedy dzięki otwarciu potężnego rynku zyskał on zupełnie nowy napęd. Wartość produkcji sprzedanej przemysłu spożywczego w latach 2005-16 wzrosła (w cenach bieżących) o ponad 87 proc., a napojów o ponad 28 proc. Jeśli popatrzymy na ceny stałe, wygląda to mniej optymistycznie. Od 2005 roku produkcja artykułów spożywczych w Polsce wrosła w cenach stałych o 54,2 proc. a napojów zaledwie o 2 proc. Średni wzrost wartości produkcji sprzedanej w całym przetwórstwie przemysłowym był o kilka punktów wyższy.

- W dużej mierze można łączyć tę sytuację z sytuacją na rynku napojów gazowanych, które stanowią największą kategorię napojów bezalkoholowych. Popyt na napoje gazowane w ostatnich latach wyraźnie osłabł. Powodem jest wysoki poziom nasycenia rynku i silna konkurencja cenowa w połączeniu ze wzrostem spożycia wody oraz niektórych kategorii soków - komentuje Mariusz Dziwulski.

W przychodach całej branży największy udział ma przemysł mięsny. To około 32 proc. Na kolejnym miejscu jest przetwórstwo mleczarskie, mające ok. 17 proc. udziału, a na następnym przetwórstwo warzyw i owoców z ok. 9 proc.

Przemysł ten stoi ana drobiu

- Przemysł mięsny bardzo dobrze się rozwija dzięki rosnącej produkcji drobiu - mówi Mariusz Dziwulski.

Na całą polską branże spożywczą oddziałują te same zjawiska i szoki, co na cały światowy rynek. Najwięcej zależy od wielkości produkcji rolnej i zmian jej cen. I tak na przykład wydajność polskich krów mlecznych wciąż rośnie, to znaczy, że zapowiada się wzrost dostaw mleka - piszą analitycy PKO BP w ostatniej analizie sektorowej Agro Nawigator.

O ile producenci przetworów mleczarskich powinni zacierać ręce, to maleje pogłowie świń, bo ich chów jest mało opłacalny. Wcześniej czy później producenci kiełbasy będą musieli więc zapłacić rolnikom więcej za dostawy. A to w końcu może spowodować wzrost cen wędlin.

Najgroźniejsze dla branży spożywczej są jednak trudne do przewidzenia szoki, a do takich należały na przykład pojawienie się kilkanaście lat temu ptasiej grypy, czy afrykańskiego pomoru świń (ASF) w 2014 roku.

- Nastąpił wtedy szokowy spadek cen, gdyż wiele krajów wprowadziło embargo - mówi Mariusz Dziwulski.

W Polsce zasięg ASF stopniowo się rozszerza i zaczął on już przekraczać linię Wisły. Krajami dotkniętymi ASF w Europie są też Rumunia, Bułgaria i Czechy. Ostatnio jednak zanotowano takie pojedyncze przypadki w Belgii. Co belgijskie świnie mają do naszej produkcji rolnej? Okazuje się, że bardzo wiele.

- Belgia jest wprawdzie małym eksporterem wieprzowiny ale pojawienie się takich przypadków u jej sąsiadów, dużych europejskich producentów i eksporterów, jak Niemcy, Holandia czy Francja, bardzo uderzyłoby w ceny. A to mogłoby doprowadzić do załamania się produkcji w Polsce - mówi Dziwulski.

Cenowe powiązania

Rentowności produkcji spożywczej w Polsce nie sprzyjają także ceny surowców energetycznych. Jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej, to przemysł ten jest stosunkowo mało energochłonny. Duże znaczenie mogą mieć natomiast koszty transportu. Z kolei na ceny produkcji rolnej wpływ - choć odczuwalny on będzie stopniowo - będą mieć ceny nawozów. A te musza wzrosnąć z powodu szalejących cen gazu.

- Na pewno ceny gazu i energii przełożą się na wzrost cen produkcji rolnej i przetwórstwa spożywczego - komentuje Dziwulski.

Branża spożywcza jest wciąż potężna, ale musi szukać nowych szans rozwoju. W 2016 roku wytwarzała 10,2 proc. wartości dodanej brutto powstałej w całym polskim przemyśle, a wraz z napojami było to 11,6 proc. To niemal dwa razy tyle, co cały sektor górniczy czy przemysł motoryzacyjny. W okresie od 2005 roku do 2016 wartość dodana brutto w przemyśle spożywczym wzrosła o 58 proc., a w napojach o 36 proc. I wyglądałoby to świetnie, gdyby nie fakt, że w całym przetwórstwie przemysłowym wartość dodana brutto wzrosła w tym okresie o 114,5 proc.

Raczej stabilny ale nie rosnący udział branży spożywczej w walce o portfele polskich konsumentów, rosnące koszty, w tym przede wszystkim koszty pracy, rozmaite krajowe i zewnętrzne szoki jeśli chodzi o ceny surowców rolnych i energetycznych, silnie rozbudowane moce produkcyjne, rozdrobienie branży - wszystko to zmusza producentów artykułów spożywczych do przemyślenia swojego biznesu.

Dla jednych Polska jest za mała i odpowiedzią na te wyzwania jest poszukiwanie rynków zbytu za granicą poprzez eksport. Dla innych - konsolidacja - czyli przejmowanie słabszych zakładów przez silniejsze. W końcu wszyscy poszukują odpowiedzi na pytanie jakie są trendy w konsumpcji żywności. Bo choć jeść nie będziemy więcej, to nasze preferencje się zmieniają. Z poprawą koniunktury w całej gospodarce i wzrostem dochodów większe szanse ma żywność lepszej jakości. Te zmiany powodują jednak, że jedni na nich korzystają, a inni tracą. Jak ten mechanizm wygląda?

- Na rynku krajowym rozwija się bardzo mocno segment mrożonych warzyw, a ich konsumpcja mocno rośnie. Odbija się to jednak kosztem konsumpcji warzyw świeżych - mówi analityk PKO BP.

Europejskie stowarzyszenie producentów soków owocowych AIJN zauważyło w tym roku, że polscy konsumenci coraz częściej wybierają soki tłoczone, zamiast produkowanych z koncentratów.

- Produkcja soków tłoczonych bardzo dynamicznie rozwija, w tym segmencie zostało dokonanych bardzo dużo inwestycji. Rośnie spożycie soków tłoczonych ale widać trend odchodzenia konsumentów od soków odtwarzanych z koncentratów. Produkcję koncentratu jabłkowego wspiera natomiast rosnący eksport i zwiększająca się baza surowcowa. W produkcji zagęszczonego soku jabłkowego jesteśmy drugim na świecie producentem po Chinach - mówi Mariusz Dziwulski.

Na początku rynek soków tłoczonych był niszą i udział w nim zajmowały głownie małe firmy, w tym także rodzinne. Trend jest jednak na tyle silny, że za produkcję takich soków zabrali się już duzi gracze. O rynku ostatecznie decydują wybory konsumentów.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polska żywność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »