Amber Gold - koniec złotych zysków

Syndyk Amber Gold: ostatnio Marcin P. miał płacę minimalną

- Ostatnia pensja szefa Amber Gold Marcina P. stanowiła równowartość płacy minimalnej, tj. 1500 zł brutto - powiedział we wtorek syndyk masy upadłościowej spółki Józef Dębiński. Według mediów, Marcin P. chce zaległego wynagrodzenia w wysokości prawie 400 tys. zł.

- Jedyna umowa o zatrudnieniu Marcina P., jaką dysponuję, opiewa tylko na taką kwotę (1500 zł brutto - PAP). Żadne inne wynagrodzenie mu nie przysługuje - powiedział syndyk Amber Gold.

Jak doniosły we wtorek "Fakty" TVN, prezes Amber Gold Marcin P. chce wypłaty zaległego wynagrodzenia za lipiec i sierpień 2012 r. w wysokości prawie 400 tys. zł. Jego pismo w tej sprawie wpłynęło do gdańskiego sądu. Cytowany przez TVN wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki powiedział, że pozew Marcina P. zostanie rozpatrzony przez sędziego komisarza; sprawdzony zostanie jego stosunek pracy i jeśli wszystko będzie w porządku, to szef Amber Gold zostanie dopisany do listy wierzycieli.

Reklama

W wyznaczonym przez Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ terminie do 27 grudnia 2012 r. zarejestrowano 12 tys. 614 zgłoszeń od wierzycieli Amber Gold. Zarejestrowane będą też wnioski wierzytelności złożone po terminie. Kwota wierzytelności, zgłaszana przez wierzycieli, będzie znana po zakończeniu procesu ich rejestracji, a następnie weryfikacji pod kątem formalnym przez sędziego komisarza. Prawidłowo złożone zgłoszenia przekazywane są syndykowi.

Ostateczne sprawozdanie o stanie masy upadłościowej spółki syndyk Amber Gold złożył 31 grudnia w Wydziale Gospodarczym Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ. Wartość majątku spółki zabezpieczonego przez syndyka wynosi ok. 130-140 mln zł.

W lutym syndyk zamierza złożyć do sędziego komisarza wniosek o sprzedaż należących do Amber Gold czterech apartamentów przy ul. Szafarnia w Gdańsku i biura przy ul. Starowiejskiej w Gdyni. Nie wcześniej niż w przyszłym miesiącu można spodziewać się ogłoszenia przetargu ofertowego na sprzedaż dwóch luksusowych BMW po Amber Gold. Pojazdy zostały wcześniej zlicytowane, ale osoby, które wylicytowały dwa pojazdy na łączną kwotę 539,5 tys. zł, odstąpiły od umów na ich zakup.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji, przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub.r. ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów. 20 września sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold.

W sierpniu 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wraz z ABW prowadziła śledztwo, przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości. Grozi za to do 15 lat więzienia. Marcin P. został aresztowany, przebywa w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim.

Także jego żona, Katarzyna P., usłyszała osiem zarzutów, m.in. wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Na początku października ub.r. śledztwo w sprawie Amber Gold zostało przeniesione z Gdańska do Łodzi, gdzie prowadzi je tamtejsza prokuratura okręgowa oraz ABW.

Dotąd do śledczych zgłosiło się już ponad 10 tys. poszkodowanych przez Amber Gold. Ostatnie szacunki prokuratury są takie, że firma mogła pozyskać z lokat ponad 500 mln zł.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Amber Gold | syndyk | płaca minimalna | Gold | amber | Marcin P. | 'Wtorek'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »