Energetyka Przyszłości

Wiatraki na morzu to impuls dla gospodarki

Do 2040 roku planowane jest oddanie do eksploatacji ok. 10 GW mocy zainstalowanej w farmach wiatrowych na Bałtyku w polskiej strefie ekonomicznej. To szansa na nowe zlecenia dla krajowych przedsiębiorstw, w tym również hut i stoczni. Powstać może ponad 30 tys. nowych miejsc pracy. Na inwestycjach skorzystać mogą też krajowe porty.

Teraz na wodach europejskich zainstalowanych jest ponad 20 GW morskiej energii wiatrowej, z czego około 2 GW znajduje się na Morzu Bałtyckim. Dania posiada tu 872 MW, Finlandia 68 MW, Niemcy 1074 MW, a Szwecja 192 MW. Według najnowszych scenariuszy WindEurope, instalacje na Bałtyku mogą osiągnąć 85 GW do 2050 r. To sprawiłoby, że Morze Bałtyckie stało się drugim co do wielkości zbiornikiem morskiego wiatru w Europie, po Morzu Północnym.

Bałtyk to idealna lokalizacja

Krajowy plan na rzecz energii i klimatu zakłada budowę na Bałtyku farm wiatrowych o łącznej mocy niespełna 10 GW w 2040 roku. Ich budowa powinna wygenerować inwestycje przekraczające 133 mld zł i stworzyć 34 tys. miejsc pracy. - To będzie silny bodziec dla gospodarki, która zyska do 2033 r. około  53 mld zł i 16 mld zł z dodatkowych podatków - ocenia Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

Reklama

Eksperci podkreślają bardzo dobre warunki wietrzne na Morzu Bałtyckim. Wiatr na morzu wieje przez ok. 90 proc. roku. Z prowadzonych od kilku lat pomiarów wynika, że średnioroczna prędkość wiatru wynosi w rejonie obszarów dedykowanych morskim farmom 9-10 metrów na sekundę. To bardzo korzystne parametry, nieosiągalne w przypadku farm wiatrowych na lądzie. Współczynnik wykorzystania mocy dla morskich farm wiatrowych wynosi ok. 50 proc.

- Biorąc pod uwagę doświadczenia Danii i Niemiec oraz szacunki siły wiatru na Bałtyku, można założyć, że potencjał mocy w polskiej WSE wynosi co najmniej 10-12 GW, a potencjał wytwórczy sięga 50 TWh rocznie. To niemal jedna trzecia dzisiejszego rocznego zużycia energii w Polsce - szacuje PSEW.

Wyzwania i nadzieje

Od początku dużo mówiło się o tym, że offshore może być szansą dla polskiej gospodarki. Podnoszono ten wątek na długo przed pandemią koronawirusa. Zaznaczano, że morska energetyka wiatrowa to szansa na budowę nowej gałęzi krajowej gospodarki. Tym bardziej, że polskie firmy od kilkunastu lat produkują elementy farm wiatrowych na potrzeby zachodnich inwestorów. Politycy i przyszli inwestorzy zapowiadali, że celem jest jak największy udział rodzimych przedsiębiorstw w dostawach i usługach na rzecz inwestora.

Offshore jest też szansą dla krajowych portów. Żeby jednak obsługiwać budowę morskich wiatraków, musiałyby one już teraz sporo inwestować. Póki co nie ma w polskich portach podmiotów, które mogą zapewnić usługi związane ze składowaniem i przeładunkiem tak dużych elementów w wymaganej skali. Brakuje odpowiedniej infrastruktury. Do portów dowożone miałyby być elementy wiatraków, tam byłyby składowane a następnie  przygotowywane do wysyłki na morze. Wyzwanie jest duże. Typowa wieża to 300-400 ton stali, a jej konstrukcja wsporcza to kolejne 750-1200 ton.

Instytucje branżowe szacują, że do budowy morskich farm o mocy 6 GW potrzeba miliona ton stali. To szansa na duże zlecenia dla polskich hut i stoczni.

By krajowa gospodarka skorzystała w jak największym stopniu z szansy, jaką jest rozwój offshore na Bałtyku, prace muszą być koordynowane, zarówno w obszarze wydawanie decyzji administracyjnych, jak i wyznaczania harmonogramu.

Chodzi o to, by rozłożyć odpowiednio w czasie dostawy choćby stali czy kabli na potrzeby konkretnych farm, albo zaplanować rozbudowę portu, drogi, czy budowę specjalistycznych statków.

Krajowe koncerny podjęły wyzwanie

Ministerstwo Aktywów Państwowych jest w trakcie prac nad ustawą o morskich farmach wiatrowych. Otrzymało blisko tysiąc uwag do projektu. Jak podał niedawno portal wnp.pl, Zbigniew Gryglas, wiceminister resortu aktywów państwowych oraz rządowy pełnomocnik ds. morskiej energetyki wiatrowej, liczy, że ustawa zostanie podpisana przez prezydenta w lipcu.

Prace nad morskimi projektami trwają od dawna. Farmy wiatrowe na morzu budować będą PKN Orlen, Polenergia i PGE.

Koncesja przyznana PKN Orlen umożliwia koncernowi budowę morskiej farmy wiatrowej o mocy do 1,2 GW. PKN Orlen inwestycję zamierza  realizować poprzez spółkę zależną Baltic Power. Rozpoczęto już proces wyboru projektanta. Powierzchnia koncesji wynosi ok. 131 km kwadratowych. Obszar ten znajduje się ponad 20 km na północ od linii brzegowej Morza Bałtyckiego, na wysokości Choczewa i Łeby. Koncern posiada warunki przyłączenia farmy do sieci, finalizuje również proces pozyskiwania partnera branżowego do realizacji inwestycji. Ma on zostać wybrany w tym roku.

Krokiem, który umocni pozycję Orlenu w energetyce i zapewni bilansowanie energii z wiatru jest przejęcie Energi, do którego doszło formalnie pod koniec kwietnia. Energa ma dwa projekty elektrowni gazowych, w Grudziądzu i Gdańsku. Jednostki te będą mogły produkować energię, gdy na Bałtyku nie będzie wiał wiatr, kompensując tym samym braki energii w systemie.  

Z kolei Polenergia wspólnie z Equinorem planują osiągnięcie etapu gotowości do budowy  do 1440 MW na Bałtyku do 2023 roku. Współpraca między podmiotami rozpoczęła się wiosną 2018 roku, gdy obie firmy podpisały umowę na mocy, której norweska spółka stała się udziałowcem w projektach MFW Bałtyk II oraz MFW Bałtyk III. Pod koniec 2018 roku Equinor zdecydował o rozszerzeniu współpracy, której finałem jest nabycie udziałów w trzecim projekcie, MFW Bałtyk I.

Obie spółki wspólnie realizują projekty morskich farm wiatrowych o łącznej mocy do 3 GW. Projekty MFW Bałtyk II i MFW Bałtyk III mają już przeprowadzone wstępne badania geologiczne dna morskiego oraz zrealizowaną dwuletnią kampanię pomiarową wiatru. Okres eksploatacji morskich farm wiatrowych przewidziany jest na 25-30 lat. Nakłady na budowę MFW Bałtyk II i MFW Bałtyk III szacowane są obecnie na co najmniej 2,6 mld zł, przy współudziale finansowania dłużnego.

Do budowy farm morskich przystępuje też PGE. Spółka zadeklarowała, że do 2030 roku wybuduje dwie farmy - Baltica 3 i Baltica 2, o mocy do 2,5 GW. Po 2030 roku z kolei planowane jest uruchomienie kolejnej, Baltica 1. Jej moc ma wynieść do 0,9 GW.

PGE prowadzi rozmowy na temat sprzedaży połowy udziałów w dwóch morskich farmach potencjalnemu partnerowi, duńskiej firmie Orsted.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | Polska | nowe technologie | ekologia biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »